Portugalska policja zatrzymała w czwartek wieczorem 29-letniego studenta, który przyniósł do lizbońskiego szpitala św. Józefa ludzką głowę. Znalazł ją, jak twierdził początkowo „przypadkiem”.
Mężczyznę, którego tymczasowo odizolowano z powodu domniemanych zaburzeń psychiatrycznych, szybko zidentyfikowała portugalska policja.
Śledczy wezwani do szpitala uznali studenta inżynierii jednej z lizbońskich uczelni za potencjalnego zabójcę Afrykańczyka, którego ciało pozbawione głowy znaleziono w środę w centrum miasta, w pobliżu popularnego szlaku turystycznego.
Powołująca się na pierwsze ustalenia śledczych telewizja CMTV przekazała, że student, który również jest obcokrajowcem, przyznał się już do popełnionego w biały dzień morderstwa w pobliżu stołecznego dworca kolejowego Rossio.
Stacja wyjaśniła, że pierwotna hipoteza policji o zabójstwie popełnionym na tle walki gangów narkotykowych w portugalskiej stolicy nie znalazła dotychczas potwierdzenia.
29-latek, cytowany przez stację, miał przyznać się do popełnienia zbrodni. Wyznał, że swoją ofiarę spotkał na jednej z lizbońskich ulic w nocy, kilka godzin przed morderstwem. Dodał, że zabójstwa dopuścił się „po sprzeczce”, do której doszło na ulicy między mężczyznami.
Morderstwo, jak wynika z jego zeznań, zostało popełnione w środę rano w miejscu, gdzie chwilę potem znaleziono ciało. Napastnik zeznał, że do zbrodni użył kuchennego noża.