Unia Europejska przygotowuje nowy podatek, który może poważnie uderzyć w największe firmy działające na europejskim rynku. W planach Komisji Europejskiej znalazły się przedsiębiorstwa z obrotami przekraczającymi 50 milionów euro rocznie – w tym również giganci branży rolno-spożywczej.
Według informacji „Financial Times”, Bruksela desperacko szuka nowych źródeł finansowania wspólnego budżetu. Nowy podatek ma zostać zaprezentowany jeszcze w lipcu.
Projektowane rozwiązanie przewiduje system „nawiasowy”, w którym największe korporacje będą płacić proporcjonalnie więcej. Podatek ma objąć wszystkie duże firmy działające w UE, niezależnie od tego, gdzie mają swoją siedzibę – dotknie więc nie tylko europejskie koncerny, ale również amerykańskich czy azjatyckich gigantów.
Na naszym podwórku szczególnie narażona jest branża mleczarska, jeden z największych segmentów przemysłu spożywczego. Produkty często przechodzą przez kilka etapów przetwarzania u różnych podmiotów, co może oznaczać wielokrotnie nakładany podatek na ten sam produkt na różnych etapach łańcucha dostaw.
Komisja Europejska uzasadnia potrzebę nowego podatku „bezprecedensową naturą nowych potrzeb wydatkowych UE”, wymieniając plany zbrojeniowe oraz rosnące koszty obsługi długu.
Kolejny podatek z Brukseli to doskonały przykład tego, jak Unia Europejska systematycznie dusi europejską gospodarkę. Zamiast ograniczać wydatki, reformować nieefektywne struktury, mniej się zadłużać, eurokraci wolą sięgać po pieniądze przedsiębiorców. To klasyczny przykład mentalności socjalistycznej..
Oczywiście nie ma najmniejszych wątpliwości, że koszty podatku na końcu poniosą klienci, którzy po prostu więcej zapłacą za produkt w sklepach. Ponadto Bruksela, pod pretekstem „nowych wyzwań”, wprowadza kolejne bariery dla swobodnej przedsiębiorczości. To droga donikąd – wysoka konkurencyjność europejskiej gospodarki nie zostanie odbudowana przez podatki, ale przez ich ograniczenie i deregulację. Europa potrzebuje więcej wolności gospodarczej, a nie kolejnych obciążeń biurokratycznych.