W polskich sądach zapada coraz więcej wyroków przeciwko właścicielom psów, których szczekanie zakłóca spokój sąsiadów. Najnowsze orzeczenia pokazują, że tolerancja dla hałaśliwych zwierząt systematycznie maleje, a właściciele muszą liczyć się nie tylko z karami finansowymi, ale również z obowiązkiem wypłaty zadośćuczynienia czy nakazem podjęcia konkretnych działań mających ograniczyć uciążliwość.
Przykłady z ostatnich miesięcy są jednoznaczne. Właścicielka owczarka niemieckiego z Elbląga została ukarana za to, że jej pies szczekał w ogrodzie. W Warszawie sąd wymierzył karę kobiecie, która trzymała w mieszkaniu aż 18 psów – zwierzęta przez wiele godzin dziennie wydawały donośne dźwięki. Sąd w Białymstoku nakazał z kolei wypłatę tysiąca złotych zadośćuczynienia za uciążliwość powodowaną przez psy mieszkające u sąsiada. To tylko fragment szerszego trendu, w którym sądy coraz częściej stają po stronie osób poszkodowanych przez nadmierny hałas zwierząt domowych.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu przypomniał niedawno, że wielogodzinne szczekanie psa, nawet jeśli wynika z lęku czy frustracji zwierzęcia, jest przede wszystkim wynikiem zaniedbań właściciela. W opinii sądu, opiekun powinien zareagować, np. konsultując się z behawiorystą, zamiast ignorować problem.
Przepisy pozwalają zgłaszać uporczywe zakłócenia także w ciągu dnia, a nie tylko w nocy. Sądy coraz częściej przyznają rację osobom, których „komfort życia został naruszony”. Właściciele psów mogą zostać ukarani grzywną sięgającą nawet 5 tysięcy złotych, a w skrajnych przypadkach grozi im areszt lub ograniczenie wolności.
Co istotne, sądy nie wymagają, by hałas przeszkadzał całej wspólnocie – wystarczy, że choćby jeden sąsiad czuje się poszkodowany. W Płocku sąd jasno stwierdził, że obowiązkiem właściciela jest takie wychowanie i utrzymywanie psa, by nie zakłócał spokoju pod nieobecność domowników. W praktyce oznacza to, że nawet pojedynczy przypadek uporczywego szczekania może być podstawą do interwencji prawnej.