To największa afera finansowa w historii Sądu Okręgowego w Łodzi. 40-letni pracownik sekretariatu przez dekadę okradał Skarb Państwa, czyli nas wszystkich. Prokuratura twierdzi, że mężczyzna, fałszując wyroki i manipulując systemem, zagarnął ponad 3,1 miliona złotych. Akt oskarżenia trafił właśnie do sądu.
Proceder trwał od stycznia 2015 przez 10 lat. Głównym oskarżonym jest 40-letni były pracownik sekretariatu, który stworzył precyzyjny mechanizm wyprowadzania publicznych pieniędzy. Według ustaleń śledczych i CBA, mężczyzna wykorzystywał swój dostęp do akt i systemów informatycznych w sposób wyjątkowo zuchwały.
Urzędnik fałszował prawomocne wyroki, dopisując do nich fikcyjne decyzje o zwrocie kosztów i opłat sądowych. Następnie, zamiast kont rzeczywistych uczestników postępowań, wpisywał numery rachunków należące do niego. Sfabrykowane dokumenty trafiały do działu finansowego, który realizował płatności.
Aby ukryć skalę kradzieży, 40-latek założył na swoje dane kilkadziesiąt rachunków bankowych. Oszustwo stało się dla niego stałym źródłem dochodu. Pieniądze nie trafiały jednak tylko do niego.
Część środków – w transzach po kilkadziesiąt tysięcy złotych – była transferowana do dwóch kobiet: 31-letniej żony oskarżonego oraz 39-letniej krewnej, która również pracowała w tym samym sekretariacie.
Główny oskarżony usłyszał zarzuty oszustwa na kwotę ponad 3,1 mln zł, prania brudnych pieniędzy, fałszowania dokumentów i ukrywania akt. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. Grozi mu kara do 15 lat pozbawienia wolności.
Zarzuty prania pieniędzy usłyszały także obie kobiety. Grozi im do 10 lat więzienia. Prokurator zastosował wobec nich poręczenia majątkowe, dozór policji i zakaz opuszczania kraju. 39-latka została dodatkowo zawieszona w czynnościach służbowych.