Strona głównaOpinieZniszczenie naszej kultury na tym odcinku udało się niemal całkowicie

Zniszczenie naszej kultury na tym odcinku udało się niemal całkowicie

-

- Reklama -

Śp. Józef Mackiewicz, wielki publicysta, sto lat temu napisał: „Rozpowszechniła się w Polsce dziwaczna maniera nie tłumaczenia imion” – i dalej tłumaczył dokładnie, dlaczego jest to cios w kulturę polską i europejską.

Zawsze czytałem dzieła Teodora (nie: „Fiodora”) Dostojewskiego, a jeszcze w 2013 książkę Agaty Christie „N czy M?”. Na Gwiazdkę dostałem od Córki książkę jakiejś innej Autorki. Kolejny sukcesik ideologii „Postępu”
Bo to nie jest kwestia lenistwa tłumacza, któremu nie chce się zajrzeć do słownika. To głęboka kwestia ideologiczna.

Imię jest odnośnikiem do jakiejś postaci – u nas na ogół do jakiegoś świętego. Ja jestem zresztą przeciwnikiem kultu świętych – ale to tłumaczenie pokazuje, że my – Polacy, Niemcy, Francuzi, Anglicy, Rosjanie i Ukraińcy – jesteśmy w jednej kulturze – bo pisząc Jan, Johann, Jean, John, Iwan odnosimy się do św.Jana. Jest to kultura szersza niż „europejska”: Mosze i Musa to Mojżesz, Joshua i Issa to Jezus, Iskander i Sándor to Aleksander – bo żydzi i islamiści należą wraz z nami do kultury Pisma Świętego. Zandre i Olewasunda to zuluski Aleksander i „Bóg jest zwycięski” w języku Joruba – to ostatnie należy do innej kultury, ale do KULTURY – bo coś znaczy.

Natomiast „postępowcy” chcieliby, by imię było abstrakcyjnym zestawem głosek, jak Brdum czy Prugza, – co jest częstym chwytem autorów powieści sciene-fiction: „Bail Organa”, „Beru Lars”, „Bib Fortuna”, „Jar Jar Binks”, Plo Koon czy „Shmi Skywalker”. O ile tam ma to uzasadnienie, to w ziemskich stosunkach jest to narzędzie niszczenia kultury przez obecną anty-cywilizację. Co zabawne: nawet Kościół Rzymsko-katolicki idzie za modą i – choć mamy Piusa XII – to mamy i „Ojca Pio”!!

Zniszczenie naszej kultury na tym odcinku udało się niemal całkowicie. Jeszcze 20 lat temu w Polsce (z wyjątkiem części rodzin śląskich a też i protestanckich) obchodziło się imieniny i mówiło „Urodziny to i świnia może obchodzić, a my obchodzimy imieniny” – to dziś powszechniej obchodzi się urodziny. To, oczywiście, perfidna robota FaceBooka, który pyta wyłącznie o datę urodzin i o niej przypomina – a nie pyta: „Panie Stanisławie, kiedy Pan obchodzi imieniny?”

Ta bardzo ważna rewolucja odbywa się po cichu, poza mną chyba nikt jej w ogóle nie zauważa…

Nazwisk się nie tłumaczy, nazwiska są rodowe – a imiona się dziecku nadaje. Nadaje się, by powiązać dziecko z jakąś postacią. Piszę o rodzinach kulturalnych – bo prostacy mówią: „A niech mu będzie Wojtek” bez żadnych głębszych uzasadnień.

Najnowsze