Strona głównaGŁÓWNYSzokujące słowa. Arcybiskup uważa, że Bóg nie jest potrzebny, aby obchodzić Boże...

Szokujące słowa. Arcybiskup uważa, że Bóg nie jest potrzebny, aby obchodzić Boże Narodzenie

-

- Reklama -

Kościołowi bardziej zależy na dialogu, co już pokazał Sobór Watykański II, niż współczesnemu światu, który właściwie nie jest zainteresowany rozmową – powiedział zastępca przewodniczącego KEP abp Józef Kupny. Przyznał, że między obiema rzeczywistościami są obszary wspólne, ale słabo zagospodarowywane. Tego, że cały ten „dialog”, z koncepcją ekumenizmu na czele, nigdy nie miał większego sensu, arcybiskup – co oczywiste – nie dostrzega.

Kościół katolicki 25 grudnia obchodzi uroczystość Narodzenia Pańskiego, najważniejsze po Wielkanocy święto w Kościele katolickim wprowadzone dla uczczenia narodziń Jezusa Chrystusa.

– Przypominają nam one o miłości Boga do człowieka, Jego bliskości i pragnieniu zbawienia ludzi. Są także okazją do odnowienia i pogłębienia relacji z Bogiem – powiedział zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Kupny.

Zaznaczył, że pokój i radość, które przynosi Jezus, nie mają nic wspólnego z ludzkim poczuciem bezpieczeństwa czy brakiem konfliktów.

– Wynika on z doświadczenia bliskości Boga i Jego miłości. Łagodzi on strach, uspokaja sumienie i przynosi nadzieję. Co więcej, ten pokój uzdalnia do przebaczenia, pojednania i życia w zgodzie z innymi – wyjaśnił, posługując się typową, modernistyczną nowomową, abp Kupny.

Podkreślił, że podstawowym zadaniem stojącym obecnie przed Kościołem w Polsce jest „odbudowanie wiarygodności i zaufania po tym, jak wielu wiernych odeszło z Kościoła zgorszonych rozmiarem krzywdy, jakiej doznali małoletni wykorzystani przez duchownych i brakiem reakcji kościelnych przełożonych”.

– Bez poważnego rozliczenia i zadośćuczynienia ofiarom, wszystkim skrzywdzonym, trudno będzie wiarygodnie głosić Ewangelię Chrystusa – zaznaczył.

Przyznał, że „osobnym problemem jest znalezienie drogi do serc młodego pokolenia, odnalezienie z nim wspólnego języka i dialog ze współczesnym światem, który właściwie nie jest zainteresowany rozmową. Bo świat i Kościół to dwie różne rzeczywistości”. Powiedział, że „istnieją obszary wspólne, ale są słabo zagospodarowywane”.

– Mam wrażenie, że Kościołowi bardziej zależy na dialogu, co już pokazał Sobór Watykański II, niż współczesnemu światu – ocenił.

Wszystko to, niestety, utwierdza w przekonaniu, że hierarchia kościelna, nie tylko w Polsce, wciąż nie dostrzega – lub nie chce dostrzec – przyczyn kryzysu, który niszczy współczesny katolicyzm, i wciąż chce gasić pożar benzyną. To nie ciagłe zwiększanie „dialogu”, ale powrót do przedsoborowego sposobu myślenia oraz praktyk byłoby szansą na odrodzenie Kościoła katolickiego i przywrócenie mu właściwych form funkcjonowania w świecie.

O tym, że Kościól znalazł się na drodze donikąd, świadczy najlepiej kolejna wypowiedż abp Józefa Kupnego.

Dopytywany, jaki sens ma świętowanie Bożego Narodzenia bez odniesienia do wiary, arcybiskup powiedział, że „nawet przez ludzi niewierzących lub luźno związanych z religią chrześcijańską, ale wychowanych w polskiej kulturze, która wyrasta z chrześcijaństwa, uroczystość Bożego Narodzenia obchodzona jest, przynajmniej w sferze symbolicznej, w sposób niewiele różniący się od świętowania ludzi wierzących”.

– Łamanie się opłatkiem, składanie sobie nawzajem życzeń, spożywanie wieczerzy wigilijnej, dzielenie się prezentami i śpiewanie lub słuchanie kolęd to ważny element narodowej tożsamości i budowania wspólnoty. W tym kontekście nawet oderwanie świętowania od tego, co dla wierzących ma głęboki charakter religijny, znajduje swój sens i swoje uzasadnienie – podkreślił abp Kupny.

To szokujące wręcz słowa, gdy wypowiada je osoba odpowiedzialna – przynajmniej w teorii – za to, aby ludzie w Boga wierzyli, a nie ignorowali go, czy nawet radośnie odrzucali.

Zapytany czy w sytuacji wybuchu wojny chrześcijanie mają obowiązek walczyć za ojczyznę, czy raczej w pierwszej kolejności zatroszczyć się o własne życie i bliskich, np. współmałżonka, rodziców, dzieci, wyjaśnił, że „nauka społeczna Kościoła katolickiego nie daje jednej, sztywnej odpowiedzi, bo Kościół uznaje zarówno wartość obrony ojczyzny, jak i ochrony życia”.

Podkreślił, że „każdy z nas ma prawo i obowiązek chronić swoje życie, dbać o rodzinę i jej bezpieczeństwo”.

– Dlatego nie istnieje nakaz, aby narażać się na śmierć, jeśli nie ma ku temu moralnie koniecznego powodu. Ktoś może uznać, że musi bronić ojczyzny, a ktoś inny, że powinien chronić rodzinę. Ten wybór dokonuje się w sumieniu. Ostatecznie to sumienie decyduje, jaki wybór jest moralnie właściwy – wyjaśnił.

Najnowsze