Szef BBN Sławomir Cenckiewicz – odnosząc się do zapowiedzi wszczęcia przez SKW śledztwa ws. ujawnienia jego danych – ocenił w środę, że „to farsa”, która ma „jedynie rozładować ciężką sytuację, w jakiej znalazła się zarówno służba, jak i jej polityczni nadzorcy”.
We wtorek rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego nakazał wszczęcie pilnego postępowania wyjaśniającego w sprawie ujawnienia danych szefa BBN Sławomira Cenckiewicza.
Dzień wcześniej „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł dotyczący leków, które miał przyjmować szef BBN. Według gazety niewpisanie do ankiety bezpieczeństwa informacji o ich przyjmowaniu było przyczyną cofnięcia Cenckiewiczowi przez SKW poświadczenia bezpieczeństwa i dostępu do informacji niejawnych.
Do zapowiedzi wszczęcia postępowania przez SKW odniósł się w środę na portalu X szef BBN. Jego zdaniem to „farsa”, mająca „rozładować ciężką sytuację, w jakiej znalazła się zarówno służba, jak i jej polityczni nadzorcy”. Ocenił również, że poniedziałkowa publikacja „wywołała powszechne oburzenie przekraczające tradycyjne podziały polityczne”.
Jak podkreślił, ujawnione informacje związane z postępowaniem sprawdzającym i treścią ankiety bezpieczeństwa osobowego oraz jego dane medyczne z 2020 r. pozyskała SKW. „Właścicielem tej wiedzy była jedynie SKW” – zaznaczył.
„Próba zrzucenia odpowiedzialności w sprawie ich wycieku na sąd, lekarzy lub PiS (wpis ministra-koordynatora Tomasz Siemoniaka z 15 grudnia br. z godz. 13.13 na platformie X) jest nie tyle świadectwem bezceremonialnego tupetu, co rażącym przykładem w jaki sposób traktuje się powagę państwa, sądów i sędziów oraz szczególnie chronione dobra obywateli” – napisał Cenckiewicz.
Nawiązał w ten sposób do wpisu Siemoniaka, który napisał, że Cenckiewicz posądza służby specjalne o „rzekome przecieki w swojej sprawie, gdy pełna dokumentacja też była np. w sądzie, instytucjach medycznych, a temat problemów jego poświadczenia był szeroko omawiany w służbach za rządów PiS”.
„Służba Kontrwywiadu Wojskowego, której kierownictwo (zwłaszcza Jarosław Stróżyk) w oficjalnych wywiadach i oświadczeniach prasowych, jak i w nieoficjalnych rozmowach, nie wypiera się prowadzonej ze mną brutalnej walki (z wykorzystaniem aparatu państwowego i inspiracji medialnych), nie powinna i nie może prowadzić »postępowania wyjaśniającego« wobec samej siebie” – ocenił Cenckiewicz.
Zarzucił też SKW „konflikt interesów”, biorąc pod uwagę – jak napisał – choćby spory sądowe, jakie w dwóch odrębnych sprawach toczą się między nim a Stróżykiem i obecnym zastępcą szefa SKW Krzysztofem Duszą. Zlecone przez szefa SKW postępowanie wyjaśniające nazwał „farsą”, również ze względu na łączący – według niego – od wielu lat Krzysztofa Duszę i autora publikacji w „GW” Wojciecha Czuchnowskiego „związek towarzysko-koleżeński”.
Dlatego Cenckiewicz uważa, że sprawę dotyczącą jego danych medycznych „rzetelnie może zbadać jedynie instytucja lub organ państwowy niezależny od SKW”.
Ponadto szef BBN uznał, że to, iż czynności sprawdzające ws. ujawnienia danych o jego zdrowiu wszczęła akurat Prokuratura Okręgowa w Warszawie, „stoi w rażącej sprzeczności z zasadą bezstronności”. Wskazał tu na to, że to ta prokuratura prowadziła śledztwo ws. odtajnienia w 2023 r. części planu użycia sił zbrojnych „Warta”, po którym do warszawskiego sądu okręgowego trafił akt oskarżenia wobec m.in. b. szefa MON Mariusza Błaszczaka i Sławomira Cenckiewicza w tej sprawie.
Zdaniem Cenckiewicza w tej sprawie przedstawiono mu „fałszywe zarzuty,” a sama prokuratura prowadziła śledztwo w „karygodny sposób, z jaskrawym pogwałceniem prawa, stronniczo”. Szef BBN zażądał, by postępowanie sprawdzające ws. ujawnienia jego danych powierzono innej prokuraturze.