„Gazeta Wyborcza” poinformowała o lekach zażywanych przez szefa BBN Sławomira Cenckiewicza. Miał zataić je w ankiecie przed służbami bezpieczeństwa wnioskując o dostęp do informacji niejawnych. W odpowiedzi Naczelna Izba Lekarska (NIL) potępiła publikację informacji i wezwała do wszczęcia postępowania.
„Jeden z leków, jakie przyjmował szef BBN Cenckiewicz jest zaliczany do psychotropów, drugi ma charakter psycholeptyczny. Ich stosowanie nie jest niczym wstydliwym i piętnującym. Ale starając się o dostęp do informacji niejawnych, nie można tego zataić” – napisał na X Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”.
Jeden z leków, jakie przyjmował szef BBN @cenckiewicz jest zaliczany do psychotropów, drugi ma charakter psycholeptyczny
Ich stosowanie nie jest niczym wstydliwym i piętnującym. Ale starając się o dostęp do informacji niejawnych, nie można tego zataićhttps://t.co/KvFC6bDmqj
— Bartosz T. Wieliński 🇵🇱🇪🇺🇺🇦 (@Bart_Wielinski) December 15, 2025
W zalinkowanym tekście Wojciecha Czuchnowskiego czytamy, że GW „poznała nazwy leków, których przyjmowanie Sławomir Cenckiewicz zataił przed służbami w ankiecie bezpieczeństwa, przez co stracił dostęp do informacji niejawnych”.
„W dodatku szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego publicznie kłamie w tej sprawie” – twierdzi GW.
Redakcja w dalszej części tekstu zaznacza, że „leki opisujemy w dalszej części tekstu, nie podając jednak nazwy”.
„Oba działają na ośrodkowy układ nerwowy, jeden jest zaliczany do psychotropów, drugi ma charakter psycholeptyczny i przy przedawkowaniu jest groźny dla życia. Ich przyjmowanie, podobnie jak leczenie psychiatryczne, nie jest niczym wstydliwym i piętnującym. Ale starając się o dostęp do informacji niejawnych, nie można tego zataić” – wskazuje redakcja.
Do doniesień odniosła się Naczelna Izba Lekarska.
„Informacje o przyjmowanych przez pacjenta lekach są daną szczególnie wrażliwą i ich publiczne ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca. NIL zwraca się do organów państwa o natychmiastowe wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie wycieku tych danych, z niezwłocznym ujawnieniem opinii publicznej źródła tego wycieku” – czytamy w poście na X.
„Jednocześnie apelujemy do przedstawicieli mediów o szczególną ostrożność w przekazywaniu tego typu treści, gdyż mogą one nie tylko naruszyć fundamentalne prawa pacjenta, ale doprowadzić do spadku zaufania pacjentów do całego procesu leczenia i bezpieczeństwa ich danych medycznych, a także stygmatyzacji osób chorych” – napisała NIL.
Informacje o przyjmowanych przez pacjenta lekach są daną szczególnie wrażliwą i ich publiczne ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca.
NIL zwraca się do organów państwa o natychmiastowe wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie wycieku tych danych, z niezwłocznym…— Naczelna Izba Lekarska (@NaczelnaL) December 15, 2025
Problemem jednak nie jest to, jakie leki przyjmował Sławomir Cenckiewicz, ale to, że zataił pewne informacje składając ankietę przed służbami.
Do insynuacji Wyborczej odniósł się Janusz Korwin-Mikke.
„Panie Czuchnowski! KAŻDY lek „przy przedawkowaniu jest groźny dla życia”. Tak, też uważam, że JE Sławomir Cenckiewicz to nie ten Cenckiewicz, którego znałem z opozycji – ale jak można „ujawniać”, że brał On (przed 2020!!) „silne leki” nie podając ich nazw! Co za insynuacja!” – napisał JKM.
Panie Czuchnowski! KAŻDY lek "przy przedawkowaniu jest groźny dla życia". Tak, też uważam, że JE Sławomir Cenckiewicz to nie ten Cenckiewicz, którego znałem z opozycji – ale jak można "ujawniać", że brał On (przed 2020!!) "silne leki" nie podając ich nazw! Co za insynuacja! pic.twitter.com/FFkwBzwNb6
— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) December 15, 2025