Premier Australii Anthony Albanese powiedział, że nie ma związku między atakiem na uczestników żydowskiego święta w Sydney a uznaniem przez jego rząd państwa palestyńskiego. Odrzucił tym samym krytykę premiera Izraela, według którego uznanie Palestyny przez Canberrę „dolało oliwy do ognia antysemityzmu”.
W niedzielnym ataku na popularnej plaży Bondi w Sydney zginęło 15 osób oraz jeden z napastników, a 42 osoby zostały ranne. Sprawcami strzelaniny byli ojciec i syn. Do zamachu doszło podczas obchodów pierwszego dnia żydowskiego święta Chanuka.
Zapytany przez stację ABC Australia, czy zgadza się z opinią o związku przyczynowo-skutkowym między uznaniem przez Australię państwa palestyńskiego we wrześniu a atakiem w Sydney, Albanese stanowczo zaprzeczył. Dodał, że „zdecydowana większość świata uznaje, że rozwiązanie dwupaństwowe (zakładające istnienie Izraela i państwa palestyńskiego – PAP) jest dla Bliskiego Wschodu drogą naprzód”.
Podkreślił, że jego rolą jest „jednoczenie narodu i promowanie jedności”, podczas gdy terroryści chcą „podzielić nasz naród, nastawić Australijczyków przeciwko Australijczykom”.
– To były niezwykle traumatyczne 24 godziny. Moim zadaniem jest wspieranie społeczności żydowskiej i jednoznaczne przekazanie, że Australijczycy w zdecydowanej większości popierają ją w tym trudnym czasie – powiedział Albanese.
Po niedzielnym ataku w Sydney premier Izraela Benjamin Netanjahu oskarżył Australię o „dolewanie oliwy do ognia antysemityzmu” i brak zdecydowanych działań w walce z tym zjawiskiem. Oświadczył, że w liście skierowanym we wrześniu do Albanes’a apelował o „zastąpienie słabości działaniem, ustępstw – determinacją”, ale australijski przywódca zamiast tego „zastąpił słabość słabością, a politykę appeasementu – idącymi jeszcze dalej ustępstwami”. Przekonywał, że uznanie Palestyny po ataku palestyńskiej grupy terrorystycznej Hamas na Izrael w 2023 r. jest jak „nagroda za masakrę”.
Izraelski portal Times of Israel podał z kolei, że australijska społeczność żydowska krytycznie podchodziła do działań rządu w Canberze. Lynda Ben-Menashe z Narodowej Rady Żydowskich Kobiet Australii oceniła w rozmowie z portalem, że od czasu ataku Hamasu na Izrael „antysemityzm (w kraju – PAP) narastał z miesiąca na miesiąc”, a rząd nie reagował, jej zdaniem, na prośby społeczności żydowskiej o przeciwdziałanie antysemityzmowi. – Kiedy podżeganie nie pociąga za sobą widocznych konsekwencji, zawsze dochodzi do przemocy – powiedziała.
Podobną opinię wyraziła liderka australijskiej opozycji Sussan Ley, która oceniła, że Albanese pozwolił na rozprzestrzenianie się antysemityzmu. Zauważyła, że antyżydowskie hasła pojawiły się już dwa dni po ataku Hamasu na Izrael na demonstracji pod operą w Sydney. – Wiem, że ludzie postrzegali to jako demonstrację na rzecz pokoju, ale widzieliśmy tam flagi terrorystów – powiedziała.
Zaapelowała do rządu o wdrożenie programu zwalczania antysemityzmu, przygotowanego przez nominowaną przez rząd pełnomocniczkę. Program ten przewiduje m.in. pozbawianie funduszy instytucje, w tym uczelnie, które nie przeciwdziałają aktom nienawiści.
(PAP)