Senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki przedstawił projekt ustawy o repatriantach i osadnictwie, która ma umożliwić powrót do ojczyzny Polakom zza wschodniej granicy. Ustawa ma być odpowiedzią na pogłębiający się kryzys demograficzny i trudną sytuację Polaków mieszkających w krajach byłego Związku Sowieckiego, ma wzmacniać głos Polaków sprzeciwiających się masowemu napływowi imigrantów z Azji i Afryki, a jednocześnie pomóc w walce z kryzysem demograficznym.
Zamiast zrealizować wreszcie repatriację potomków Polaków z Kazachstanu przedstawiona została wizja „ewakuacji” do Polski miliona rodaków z Litwy, Białorusi czy Ukrainy. Projekt ustawy o repatriantach i osadnictwie zakłada rozszerzenie kategorii osób uprawnionych do repatriacji o Polaków zamieszkujących całą europejską część byłego Związku Sowieckiego. Projekt został przekazany do Kancelarii Prezydenta RP.
Według danych Instytutu Pamięci Narodowej z ziem wschodnich II RP wypędzono w latach 1944–1946 około 2 milionów Polaków, którzy zostali przymusowo osiedleni poza jałtańską linię Curzona. W stosunku do Polaków zmuszonych opuścić swoje ojczyste strony po II wojnie światowej, właściwym powinno być określenie „wyrzucenie” lub „wypędzenie”, a nie jak to nazywała propaganda sowiecka i komunistyczna – repatriacja. Dla wielu przymusowo wysiedlonych ze swoich domostw słowo „repatriacja” było obce i niezrozumiałe. Wielu pytało, dlaczego muszą wyjeżdżać „z Polski do Polski”. Także teraz posługiwanie się tym terminem w stosunku do Polaków zamieszkujących przedwojenne granice II RP jest wątpliwe.
Grzech zaniechania i brak woli politycznej
Jednym z największych zaniechań państwa polskiego jest pozostawienie poza krajem potomków Polaków deportowanych na Syberię, do Azji Środkowej, na Kaukaz przez władze sowieckie w latach 30. i 40. XX wieku. Kolejne rządy po 1990 roku nie stworzyły skutecznego mechanizmu umożliwiającego osiedlenie się w Polsce rodaków z Kazachstanu.
Dr Robert Wyszyński w obszernym, naukowym opracowaniu „Nigdy u siebie” (Warszawa 2021) zwrócił uwagę, że przyjęte w uchwalonej w grudniu 2000 roku ustawie o repatriacji rozwiązania obniżyły szansę na kilkuletnią, masową i skoordynowaną akcję przesiedleń tak oczekiwaną przez Polaków w Kazachstanie. W ramach systemu „Polak”, prowadzonego na podstawie ustawy o repatriacji z 2000 roku przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji trafiało rocznie do Polski zaledwie 10–30 rodzin. Przyjęte w ustawie reguły repatriacji nie uległy w następnych latach zasadniczym zmianom.
W 2010 roku został złożony w Sejmie obywatelski projekt ustawy repatriacyjnej koordynowany przez prezesa Wspólnoty Polskiej Macieja Płażyńskiego, a następnie przez jego syna Jakuba. Celem było „zrealizowanie akcji repatriacyjnej osób polskiego pochodzenia, które same bądź ich wstępni byli zesłani lub deportowani przez władze ZSRR w ramach stalinowskich represji i które wyraziły wolę powrotu do Macierzy”. Brak woli politycznej spowodował, że projekt nie wszedł w życie. Kolejny rządowy projekt ustawy repatriacyjnej z 2016 roku miał umożliwić Polakom zamieszkującym azjatycką część dawnego Związku Sowieckiego przyjazd do ziemi ojców. Według założeń do 2026 roku miało przyjechać ponad 12,5 tysiąca osób. Oczywiście plan nie został zrealizowany.
Ewakuacja Polaków ze Wschodu
W Kazachstanie według tamtejszego spisu ludności z 2001 roku żyje 35 tysięcy obywateli narodowości polskiej, ale szacunki uwzględniające wiernych Kościoła rzymskokatolickiego pozwalają na przyjęcie, że liczebność polskiej społeczności może wynosić około 100 tysięcy. Najpilniejszym obowiązkiem moralnym państwa polskiego wobec rodaków żyjących poza granicami jest przeprowadzenie skutecznej repatriacji potomków Polaków żyjących jeszcze w Kazachstanie poprzez godne wsparcie finansowe i stworzenie realnych warunków reintegracji z Polską. I właśnie na takie działanie powinna być ukierunkowana ustawa proponowana przez senatora Biereckiego.
W myśl założeń tego programu repatriacją ma być objętych w ciągu dziesięciu lat milion Polaków. W sytuacji gdy 8 tysięcy osób, przede wszystkim z Kazachstanu, złożyło już wnioski w sprawie repatriacji, program mógłby być zrealizowany niemalże natychmiast. Republika Federalna Niemiec potrafiła przeprowadzić skutecznie repatriację 800 tysięcy Niemców z Kazachstanu. Pozwólmy wreszcie i my zabrać naszych rodaków z tego kraju!
W przeciwieństwie do obowiązującej ustawy o repatriacji nowy projekt o repatriantach i osadnictwie zakłada rozszerzenie uprawnionych do repatriacji na Polaków z europejskiej części byłego Związku Sowieckiego. Nowa ustawa jest skierowana do „Polaków ze Wschodu”.
Zrealizowanie scenariusza powrotu miliona Polaków z europejskiej części tego kraju doprowadziłoby do tego, że nie byłoby już Polaków na Wileńszczyźnie, gdzie stanowią większość, Grodzieńszczyźnie, w okolicach Lwowa czy na Żytomierszczyźnie. Doprowadziłoby to do praktycznej depolonizacji na historycznym obszarze Rzeczypospolitej, w obecnych granicach Białorusi, Litwy i Ukrainy. Pozostałyby tam jedynie materialne ślady polskiej kultury, nekropolie i cmentarze. Bez ludzi pamięć historyczna, dorobek cywilizacyjny i kulturowy wygaśnie.
Zdaniem parlamentarzysty PiS, powrót do kraju byłby dla wielu rodaków mieszkających na Białorusi czy w Rosji ratunkiem przed coraz brutalniejszym prześladowaniem, dlatego należy mówić raczej o „ewakuacji”, a nie tylko o repatriacji. Jednak założenia o „ewakuacji” miliona Polaków są pozbawione realizmu. Trudno sobie wyobrazić, że zaczną oni porzucać ziemię ojców, aby zamieszkać w Polsce, w pustostanach adoptowanych na mieszkania. Przecież nie ma przeszkód, aby ci, którzy chcą przyjechać na stałe bądź czasowo do Polski np. na studia, nie mogli tego uczynić.
Nie sposób zaakceptować uzasadnienia, że ewakuacja ma być ratunkiem dla coraz bardziej prześladowanych rodaków w Rosji i na Białorusi przed utratą polskości. Polacy w Federacji Rosyjskiej i Republice Białorusi to dwa zupełnie inne zjawiska. Według spisu powszechnego z 2021 roku w Rosji mieszkało około 22 tysięcy Polaków, natomiast szacuje się, że w Białorusi mieszka 300 tysięcy osób identyfikujących się jako Polacy, a nawet może być tam od 500 tysięcy do ponad miliona osób związanych z polskością. Różne są losy i motywy zamieszkania Polaków w Rosji, natomiast tereny obecnej Białorusi są ich ziemią rodzinną.
Konieczne zmiany
Potrzebna jest przede wszystkim zmiana polskiej polityki wschodniej. Jej kierunek wyznaczała przyjęta po 1990 roku zasada mitu giedroyciowskiego połączonego z unijnym europeizmem. Koncepcja sygnowana na łamach emigracyjnej paryskiej „Kultury” przez Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego uznawała potrzebę wspierania aspiracji niepodległościowych narodów leżących poza linią Curzona za cenę rezygnacji terytorialnych państwa polskiego dokonanych w wyniku układu Ribbentrop-Mołotow. Po rozpadzie Związku Sowieckiego kontynuacja doktryny Giedroycia wyrażała się w bezwarunkowym popieraniu dążeń władz litewskich, ukraińskich czy białoruskich kosztem praw narodowych i obywatelskich społeczności polskiej.
Zamiast nieodpowiedzialnych planów repatriacyjnych obowiązkiem polityki polskiej jest wszechstronne wspieranie rodaków, którzy potrafili przeciwstawić się sowietyzacji, a później etnonacjonalizmowi litewskiemu, ukraińskiemu i białoruskiemu. Nieprzypadkowo Związek Polaków na Litwie przyjął Rotę jako swój hymn. W „Odezwie do Polaków na Litwie” z 1989 roku napisano m.in.: „1. Jesteśmy Polakami. 2. Litwa – Ojczyzną, Polska – Macierzą. 3. Ziemia ojców – naszą ziemią”. Odpowiedzią na zarzutu strony litewskiej o działania na rzecz podziału państwa litewskiego były słowa: „Nie jesteśmy Polonią, lecz częścią narodu polskiego, która pozostaje ofiarą zbrodniczego paktu Ribbentrop-Mołotow i układu litewsko-sowieckiego z 28 października 1939”.
Motyw trwania przy polskości występuje w wielu utworach wykonywanych na Litwie np. w pieśni „Wileńszczyzny drogi Kraj”:
„Ukochana moja ziemia
Wileńszczyzny drogi kraj,
Na nic Ciebie nie zamienię
Z Tobą żyć i umrzeć daj”.
Przykładem bierności państwa polskiego jest brak reakcji na dyskryminacyjne działania władz litewskich. Podpisany w 1994 roku w Wilnie przez prezydentów Lecha Wałęsę i Algirdasa Brazauskasa „Traktat między Rzeczypospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy” nie jest realizowany przez stronę litewską w zakresie przestrzegania praw mniejszości polskiej. Traktat został zawarty na 15 lat, z klauzulą automatycznego przedłużenia na okresy 5 letnie, o ile żadna ze stron nie wypowie go na rok przed upływem danego okresu obowiązywania.
Najwyższy czas, żeby deklaracje o strategicznym partnerstwie powiązać z zapewnieniem praw mniejszości polskiej w Republice Litewskiej, a faktycznie większości polskiej na Wileńszczyźnie. Państwo polskie nie tylko nie potrafiło, nie miało woli przeciwstawić się lituanizacji rodaków na Wileńszczyźnie, podjąć skutecznych działań na rzecz zagrabionych przez Ukrainę polskich kościołów, a nawet zapewnić materialne możliwości funkcjonowania piłkarskiego klubu Pogoń Lwów. Rzeczpospolita ma obowiązek wspierać obywatelskie i narodowe prawa polskiej mniejszości na tzw. Kresach Wschodnich, polskie szkolnictwo, kulturę, stowarzyszenia, instytucje.
Elastyczność zamiast depopulacji
Co najmniej nieetyczny jest zamysł pomysłodawców nowej ustawy repatriacyjnej doraźnego ratowania kryzysu demograficznego i rynku pracy w Polsce poprzez depopulację na terenach ojczystych naszych rodaków. Jednym z elementów służących przezwyciężeniu zapaści demograficznej powinno być pozyskanie polskiej emigracji ekonomicznej ostatnich dekad i Polonii z krajów zachodnich.
Poza granicami naszego kraju mieszka ponad 20 milionów Polaków. Działania państwa polskiego muszą uwzględniać ich odmienne losy i obecną sytuację. Inne cele i zobowiązania powinny być skierowane wobec Polonii w krajach Europy Zachodniej, Ameryki Łacińskiej, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, inne wobec polskiej ludności autochtonicznej zamieszkującej m.in. Białoruś, Litwę i Ukrainę, inne wobec Polaków w Kazachstanie…