Państwo Wesołowscy otrzymali częściową pomoc po tym, jak w ich dom w Wyrykach uderzyła rakieta wystrzelona przez sojuszniczy samolot. Poszkodowane są jednak również dwie inne osoby, o których urzędnicy najwyraźniej próbują zapomnieć. – Pewne przepisy, pewne procedury związane z obronnością państwa trzeba uprościć – stwierdził Bernard Błaszczuk, wójt gminy Wyryki.
W Wyryki na początku września uderzyła rakieta wystrzelona najpewniej przypadkiem przez niderlandzki F-16. Sprawę próbowano tuszować. Władze zapewniły, że dom zostanie wyremontowany na koszt państwa. Więcej o tym przeczytacie w artykułach poniżej.
Drony nad Polską. Ujawniono nowe informacje, ale jedna kwestia ciągle pozostaje tajemnicą
Jak się okazuje, sprawa nie wygląda tak „kolorowo”. Dom nadal jest uszkodzony, a problemy mają także dwie inne osoby, które ucierpiały w wyniku uderzenia.
Sytuacji przyjrzało się Radio ZET.
Remont domu Wesołowskich
„Alicja i Tomasz Wesołowscy, w których dom trafiła rakieta, nadal mieszkają w lokalu zastępczym, tuż przy urzędzie gminy. Regularnie odwiedzają i wójta, który pomaga w rozmowach z urzędem wojewódzkim i MON, a także gospodarstwo, które czeka na odbudowę” – czytamy.
Małżeństwo wybrało niedawno projekt nowego domu. Ma stanąć w miejscu uszkodzonego. Będzie niższy, parterowy.
– W najbliższych dniach może będzie wydana zgoda na zburzenie domu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to do końca roku może ta rozbiórka się zakończy. A później będzie stawianie nowego – powiedział Tomasz Wesołowski.
Jednak to kwestia co najmniej kilku miesięcy. Budynek będzie stawiany w tradycyjny sposób. Wymagane są wszystkie pozwolenia i zgody nakładane na tzw. zwykłych ludzi, co poważnie spowalnia budowę.
– Tutaj to jeszcze z rok będziemy siedzieli. Nie tylko zimę, ale pewnie i lato. Na święta synowie mają do nas przyjechać, może jeszcze jakaś rodzina. Nie mogę się odnaleźć w tej sytuacji, że już nie mamy domu – dodał pan Tomasz.
Ubezpieczyciel się miga
Wesołowskimi, poszkodowane są też dwie inne osoby. Sąsiadka tej rodziny, Urszula Zaprzaluk remontowała obok niewielki dom. Prace były bliskie ukończenia, gdy budynek posypał się na odłamki.
– Mam zniszczony dach, jedną ze ścian od północnej strony, komin, z którego poodpadały fragmenty cegły klinkierowej. W budynku gospodarczym wyleciały okna. Dziś część rzeczy jest prowizorycznie zabezpieczona, ale myślałam, że te wszystkie procedury będą przebiegały szybciej – powiedziała pani Urszula.
Pod koniec września kobieta mówiła, iż urzędnicy skierowali ją do ubezpieczyciela, który miał pokryć straty. Fachowiec wycenił remont na 60 tys. zł, lecz ubezpieczyciel wypłacił tylko 29 tys. zł. Potem dorzucił 4 tys. zł, zaś w uzasadnieniu wpisał „inne zjawiska”, ponieważ ubezpieczenie nie obejmowało ataków rakietowych.
To przy okazji ważny sygnał dla Polaków – w razie wojny ubezpieczyciele nie będą pokrywali strat. Tym bardziej więc należy zadbać o swoje bezpieczeństwo i swoich bliskich oraz zabezpieczyć swój majątek, a dopiero potem ewentualnie myśleć o tym, by dać się złapać do niewolniczej służby z bronią w ręku w obronie rządu.
MON ruszyło dopiero po nagłośnieniu sprawy w mediach
– Nie zgodziłam się z tym, bo to za mało. Pod koniec października poszłam do starostwa. Tam tylko oczy wytrzeszczyli, czego chcę. Napisałam pismo do MON, że jestem poszkodowana. Dostałam potwierdzenie, że 30 października odebrali. I też cisza. Później słuchałam wywiadów, jak wiceminister mówił, że nic nie wie o żadnych innych poszkodowanych. Dopiero jak wezwałam jedną z telewizji, to zaraz MON się pojawił – powiedziała Urszula Zaprzaluk.
– Teraz jestem z nimi w kontakcie. Na razie nic konkretnego nie zaproponowali. Zamówiłam blachówkę, już są rozstawione rusztowania. Muszę coś zacząć robić, bo ile można czekać – dodała kobieta.
Na razie oczyszczono komin. Z powodu pogody nie można jednak solidnie rozpocząć prac.
„Farba schodzi z pomalowanej drewnianej ściany, więc zapewne trzeba będzie wszystko zedrzeć, zagruntować i pomalować na nowo” – podaje radiozet.pl.
Zniszczone auto, MON obiecało i milczy
Poszkodowanym jest też pan Daniel. Jego audi stało po drugiej stronie ulicy. Odłamek wbił się w auto od strony bagażnika i przebił samochód niemal w całości na wylot.
Rzeczoznawca wynajęty przez pana Daniela ocenił, że auto nadaje się tylko do kasacji.
– Na szczęście mam drugi samochód, więc ten po prostu stoi. Na spotkaniu w gminie 28 listopada przedstawiciel MON powiedział, że pokryją straty. Na razie tego nie zrobili, więc czekam – powiedział pan Daniel.
„Procedury trzeba uprościć”
– Nie zawsze widać tę pracę, ale zapewniam, że ją wykonujemy. Czekamy na wycenę kosztorysanta, trwają procedury administracyjne, które w przypadku państwa Wesołowskich pozwolą na rozbiórkę uszkodzonego, a później na budowę nowego domu. Musimy działać zgodnie z procedurami i pamiętać, że wydajemy publiczne środki. Niestety, obecne przepisy nie dają możliwości przyspieszenia pewnych rzeczy. Nie były przygotowywane pod takie sytuacje – powiedział Bernard Błaszczuk, wójt gminy Wyryki.
Wesołowscy otrzymali już wsparcie od kilku instytucji. Sejmik woj. lubelskiego przekazał 70 tys. zł, ze zbiórki zorganizowanej przez Poleskie Psy Ratownicze otrzymali 50 tys. zł, a zasiłek celowy z LUW wyniósł 8 tys. zł. Pieniądze mają zostać przeznaczone na bieżące funkcjonowanie i zakup lub remont uszkodzonego samochodu. MON zadeklarował wpłatę zadośćuczynienia w wysokości 200 tys. zł.
Odnośnie pani Urszuli i Daniela, są tylko deklaracje wójta.
– Jeśli odszkodowanie nie pokryje całej szkody, różnica zostanie wyrównana. Na razie pomogliśmy pani Urszuli napisać odwołanie od decyzji ubezpieczyciela. Czekamy na ruch z jego strony. W przypadku pana Daniela jest deklaracja ze strony MON, że pieniądze zostaną wypłacone. Jesteśmy już na końcu tej zagmatwanej sytuacji, z której, mam nadzieję, wyjdziemy zwycięsko. Te sytuacje pokazują, że pewne przepisy, pewne procedury związane z obronnością państwa trzeba uprościć – stwierdził wójt Błaszczuk.
„O to, jak wygląda sprawa pomocy poszkodowanym z Wyryk, zapytaliśmy MON oraz Lubelski Urząd Wojewódzki. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi” – poinformowało Radio ZET.