Pogrążona w wojnie z Rosją, która otrzymuje finansowanie z Zachodu Ukraina ustaliła w budżecie na przyszły rok, że żołnierze nie dostaną podwyżek. Deputowani natomiast otrzymają trzykrotne podwyżki na działalność polityczną. W tym samym budżecie wyrażono oczekiwanie otrzymania 60 mld euro wsparcia z innych państw.
3 grudnia uchwalono „wojenny” budżet Ukrainy na przyszły rok. Ukraińskie media – w tym agencja UNIAN – zwraca uwagę na fakt, że zagwarantowano znaczące podwyżki dla polityków. Deputowani przegłosowali aż trzykrotnie więcej pieniędzy za wykonywanie mandatu deputowanego ludowego.
Dotychczas otrzymywali oni 60 tys. hrywien, co ma być warte ponad 5 tys. zł. Po podwyżce, będą otrzymywali 200 tys. hrywien, czyli 17 tys. zł.
„W nieoficjalnych rozmowach ukraińscy politycy powiedzieli, że podwyższone świadczenia wejdą w życie 1 stycznia 2026 roku. Mowa o funduszach na działalność poselską: na obsługę przyjęć publicznych, na prawników, na rozwiązywanie problemów wyborców czy pracę nad projektami ustaw” – poinformowała UNIAN.
O ile podwyżka w kontekście wojny z Rosją budzi oburzenie na Ukrainie, o tyle dodatkowo wzrasta ono z powodu pominięcia podwyżek dla masakrowanych w strefach walk żołnierzy.
„To, że budżet nie uwzględniał podwyżek dla żołnierzy, to kompletna kompromitacja” – napisał na Telegramie płk Maksym Żorin, oficer ukraiński i zastępca III Korpusu Armijnego.
„To najważniejsza rzecz, jaka powinna znaleźć się w budżecie na przyszły rok. Cały kraj jest wspierany właśnie przez tę kategorię obywateli. Argument o dziurze budżetowej brzmi absurdalnie. Nie zaszkodziło przecież upchnąć w niej wszystkiego, co uznano za ważniejsze” – dodał.
Zwrócił uwagę, by władze nie były zdziwione, że będą miały miejsce kolejne dezercje oraz że morale upadnie, a chętnych do zaciągnięcia się nadal nie będzie.
Jan Piekło, były ambasador RP na Ukrainie stwierdził, że trzykrotna podwyżka dla deputowanych w czasie wojny to „lekkie szaleństwo” i krok „trudny do wytłumaczenia”.
– Uważam, że wszystkie kraje wspierające finansowo Ukrainę powinny temu się przyglądać, a my jesteśmy w szczególności zainteresowani, bo wspieramy kraj i dodatkowo jesteśmy sąsiadami, a wojna toczy się tuż za naszą granicą – mówił Piekło.
Skomentował też sytuację finansową Ukrainy. Powstanie luki w budżecie zarzuca się m.in. temu, że środki z zamrożonych rosyjskich aktywów nie zostały jeszcze przekazane Ukrainie.
– Tak więc luka w budżecie pozostaje, bo nie została jeszcze uzupełniona pomocą zachodnich partnerów. Nie wiem, jak sytuacja będzie się dalej rozwijać, ale szczerze mówiąc wygląda dość rozpaczliwie. I w tym kontekście trzykrotna podwyżka dla deputowanych naprawdę budzi wątpliwości – podkreślił były ambasador.
Media na Ukrainie krytykują budżet z powodu innych, niepotrzebnych w kontekście wojny wydatków, np. profilaktycznych badań lekarskich dla 40-latków czy dotacji dla „United News”, który jest propagandowym programem w telewizji zajmującym się propagandą rosyjską.
Politycy ukraińscy bronią się, że podwyżki dla deputowanych mają osłabić korupcję. Natomiast podwyżki dla wojskowych byłyby znacznie bardziej obciążające budżet państwa. Ponadto nie przeprowadzono jeszcze audytu wydatków ukraińskiego ministerstwa obrony.
„W 2026 roku Ukraina przeznaczy rekordowe 27 proc. swojego PKB na obronę i bezpieczeństwo” – informowało Ministerstwa Finansów Ukrainy.
To ponad 2 biliony hrywien, czyli około 243 mld zł. Poza uzbrojeniem i utrzymaniem armii, sporo pieniędzy będzie przeznaczone dla weteranów wojennych. Będą to środki socjalne, rekompensaty mieszkaniowe dla weteranów z niepełnosprawnościami i środki na budowę narodowego cmentarza wojennego upamiętniającego tych, którzy zginęli w walkach przeciwko Rosji.
W budżecie zapisano, że państwo potrzebuje 60 mld euro z zewnątrz. Minister finansów oczekuje, że „środki te zostaną pozyskane z Banku Światowego, UE, Wielkiej Brytanii, MFW i państw G7”.