W rozmowie z Tomaszem Sommerem Grzegorz Braun odniósł się m.in. do swojego procesu, którego początek już 8 grudnia. Wskazał na kilka niepokojących faktów.
– Proces zaczyna wyglądać na mocno stalinowski w formie i w treści, bo p. Żurek określił, kiedy jego zdaniem ten proces ma się skończyć, a skoro on tak dokładnie wie, kiedy ma się skończyć – tutaj rzucił, że to ma być koniec marca albo początek kwietnia… – mówił Sommer.
– …to gdzie jest niezawisłość sądu, gdzie jest gwarancja wnikliwości w rozpoznaniu stanu faktycznego przez sąd, jeżeli sąd już na etapie przedsądowym, na pierwszym posiedzeniu przed rozprawą przed miesiącem, zadeklarował, że nie zamierza przesłuchiwać wszystkich świadków, których – uwaga – powołała np. prokuratura. Nie ja wzywam świadków hurtowo na setki czy tysiące, tylko prokuratura oparła akt oskarżenia, kuriozalny akt oskarżenia, na fałszywych, często wprost, jednoznacznie zeznaniach i sąd z góry uprzedza, że nie chce wszystkich tych świadków przesłuchać – wskazał Braun.
– Ale wiesz, ilu będzie przesłuchiwał? Czy nie wiesz jeszcze? – dopytywał redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u.
– Nie wiem tego, dlatego że z kolei też nie chcę, jako podsądny, moimi wypowiedziami przesądzać o tym, co się wydarzy. Ja tylko zwracam uwagę, że gdyby sąd nie chciał przesłuchiwać tego czy owego świadka, któregokolwiek, to będzie znaczyło, że odbiera mnie prawo do obrony w zakresie wykazywania nieadekwatności czy nieprawdziwości zeznań, które w oczach prokuratury tak już mnie obciążyły, że sformułowano właśnie akt oskarżenia zszyty z gałganków, czyli z szeregu różnych wydarzeń, którym, jak mi się zdaje, prokuratura nie udowadnia, że te wydarzenia są ze sobą związane czymkolwiek, poza moją osobą – odparł lider Konfederacji Korony Polskiej.
– A jaka jest liczba świadków, która wchodzi w grę? – pytał Sommer.
– Dziesiątki. Zdaje się, że łącznie ponad setka – powiedział Braun.
– No to, jeżeli jest ponad setka i ma ponad setka przesłuchana być w dwie strony i licząc, powiedzmy, dwóch na godzinę, to by wskazywało, że ten proces to będzie trwał nie pół roku, tylko będzie trwał latami całymi, bo nawet dojście tych ludzi na terminy, zgodnie z tymi wezwaniami, prawdopodobnie nie jest takie ani łatwe, ani do końca możliwe – ocenił Sommer.
– No i właśnie zobaczymy, w toku tego procesu, czy sąd powtarza, nazwijmy to grzecznie, poważny błąd prokuratury, jakim było wzięcie wytnij, wklej fałszywych oskarżeń, np. z „Gazety Wyborczej”. Wytnij, wklej to, co zeznała tam na mikrofon funkcjonariuszy frontu ideologicznego niewiasta, która mnie napadła w miejscu mojej pracy, tzn. w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej – wskazał polityk.
– Już to dość dawno temu było, mijają dwa lata i niewiasta, która mnie napadła, zeznała i chyba powtórzyła to też przed prokuratorem, że mianowicie ja powiedziałem do niej, odezwałem się jakimś niemiłym słowem – dodał.
– Z tego powodu poczuła się w obowiązku, żeby Cię kopnąć, tak? – wtrącił Sommer.
– Ale uwaga, jest szczęśliwa okoliczność, nie trzeba tutaj polegać ani na mojej zawodnej pamięci, ani nie trzeba wierzyć mi na słowo. Są liczne nagrania z tego miejsca, z których wynika jednoznacznie, że nie tylko nie odezwałem się niemiłym słowem, ale też zgoła żadnym słowem się nie odezwałem, bo, trzeba przyznać, efekt gaśnicy proszkowej był z lekka zatykający. I to widać na filmach, że nic nie mówię, a jednak prokurator, wytnij, wklej, wyjął z „Gazety Wyborczej” to, co ta pani – i to do samego aktu oskarżenia, nawet nie do uzasadnienia… – mówił Braun.
– Zaleta tego postępowania, tego procesu będzie właśnie w tym, że będziecie Państwo mogli te wszystkie smutne i żałosne absurdy, te wybiegi, które służyć mają przedstawieniu mnie jako przestępcy, jako złego człowieka, jako wroga ludu i burzyciela porządku publicznego, że to będzie mogło stanąć jednak w jakimś świetle – dodał.
– Śledźcie Państwo tę rozprawę, bo nie idą po mnie, idą po Was, ja tylko stoję im na drodze – ostrzegał.
Braun powinien ponieść odpowiedzialność karną? Tak odpowiedzieli Polacy [SONDAŻ]