Strona głównaOpinieNasz największy wróg

Nasz największy wróg

-

- Reklama -

Proszę pamiętać: to nie JE Donald Trump, nie JE Włodzimierz Putin, nie JE Dzong-Il Kim nakłada na nas niszczące podatki, płaci jeszcze bardziej szkodliwe zasiłki, zakazuje używania węgla, nakazuje Zielony Ład, szczepi pod przymusem; to robi „nasze państwo” – NASZ NAJWIĘKSZY WRÓG!

Nasza koncepcja państwa, to spory – ale chudy, żylasty Pies, siedzący na łańcuchu, warczący na wrogów, którego możemy z tego łańcucha spuścić, by ich zagryzł.

Koncepcja etatystyczna to ogromne, tłuste rozlazłe Psisko, które szwenda się wyżerając wszystko, które warczy na nas, swoich właścicieli i nawet często ich gryzie. I ten Pies dyktuje nam, ile mamy dawać mu żarcia!! Ba! Ten Pies nawet projektuje ustawy!!! Niby Sejm je uchwala, ale w rzeczywistości…

Złodzieje nie boją się Psa, bo Pies przecież sam kradnie, więc są w siuchcie. Nikt naokoło się tego Psa nie boi, Ukraina, a pewno i Niemcy, załatwiliby „nasze państwo” lewą ręką, a raczej jednym kopem. O Rosji nawet nie mówię: nie fatygując się przerzucaniem wojsk do Królewca obrzuciliby nas taką liczbą rakiet, że po dwóch dniach odechciałoby się nam wojny.

Do 1569 Polska była własnością Króla – który dbał o SWOJĄ WŁASNOŚĆ i nie pozwalał, by niszczył ją jego własny Pies. I dlatego Polska była mocarstwem. Potem to już tylko trochę rozpędem…
Królewicz jest od dzieciństwa uczony: „Pamiętaj: Twoim głównym wrogiem są Twoi urzędnicy!”. Jak sobie tego nie przyswoi – i zamiast rządzić, trzymając urzędników za mordę, opiera się na biurokracji – to, prędzej czy później: klops.

U nas prezydent nie jest właścicielem Polski, więc nie ma interesu, by o nią dbać narażając się na pogryzienie. Obecny Prezydent nie boi się Psu przeciwstawić – ale często ulega pod wpływem natarczywego szczekania. Senatorowie, a już na pewno posłowie czują się wręcz szczęśliwi, gdy mogą Psu podsunąć – kosztem Polski – jakiś smaczny kąsek. Zresztą Pies ma w Sejmie swoją większość. I, oczywiście, wpływ na sądy.

I to WSZYSTKO trzeba radykalnie zmienić. Żeby Pies nie miał żadnych „zaufanych ludzi” – ani w sądach, ani w Senacie, ani w Sejmie, ani w NIKu, ani na stolcu prezydenckim. Pies ma żreć, co mu dają – i gryźć, kogo każą.

Chyba proste?

Najnowsze