Podczas XVII Konferencji Prawicy Wolnościowej Janusz Korwin-Mikke, nestor polskiego ruchu wolnościowego, w gorzkich słowach odniósł się do strategii swojej byłej formacji – Konfederacji Wolność i Niepodległość. Odpowiadając na pytania widzów, polityk poddał miażdżącej krytyce obecny kurs partii, zarzucając jej „centryzm” i brak odwagi w dążeniu do radykalnych zmian.
Zapytany o to, czy wierzy, że Konfederacja po ewentualnym dojściu do władzy zdoła wprowadzić realne zmiany, Korwin-Mikke wyraził głęboki sceptycyzm. Jego zdaniem obecna strategia ugrupowania, polegająca na łagodzeniu przekazu, prowadzi donikąd, a historyczne przykłady pokazują, że półśrodki kończą się powrotem „jeszcze gorszej komuny”.
„Racjonalna” zdrada?
Korwin-Mikke przypomniał, że wraz z Grzegorzem Braunem najpierw zostali zmarginalizowani w Konfederacji WiN, a potem z niej wyrzuceni. Według niego stało się tak, bo zażyczył sobie tego Jarosław Kaczyński, który w kontekście ewentualnej koalicji rządowej mówił, że PiS z Konfederacją WiN może, ale bez Korwin-Mikkego i Brauna.
Co ciekawe, z perspektywy czasu Korwin-Mikke ocenił ruch Konfederacji WiN jako „racjonalny”. – Bo razem z PiS-em, gdyby miała wtedy większość w Sejmie, mogłaby coś tam zrobić – stwierdził polityk.
– PiS jest partią bardzo lewicową, gospodarczo jest całkowicie lewicową, natomiast obyczajowo, to jest może ważniejsze w tej chwili, jednak rzeczywiście ma poglądy prawicowe. I coś tam można było z tym PiS-em ewentualnie ugrać. Na przykład uratować nas przed jakimś tam LGBTQZ-em czy czymś takim. Więc (postąpili) racjonalnie – powiedział Korwin-Mikke.
Lekcja od Reagana i Thatcher. Półśrodki nie działają
Wolnościowy polityk odniósł się także do obecnych sondaży poparcia partii politycznych. Wiele z nich pokazuje, że możliwa jest większość parlamentarna na szeroko rozumianej prawicy, ale tylko w układzie PiS – Konfederacja WiN – Konfederacja Korony Polskiej. Ta ostatnia to partia Grzegorza Brauna, z list której w kolejnych wyborach parlamentarnych najpewniej będzie startował Korwin-Mikke.
– Świetnie, będą mieli większość. Świetnie, tylko w konsekwencjach ja nie mam żadnych złudzeń, że to cokolwiek zmieni – gorzko ocenił polityk. W późniejszej części wypowiedzi zaznaczył, że on się na żadne „półśrodki” w zmianach nie pisze.
Dlaczego? Korwin-Mikke przypomniał, że nawet rządy Ronalda Reagana w USA czy Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii, choć przyniosły chwilową poprawę, ostatecznie nie zatrzymały pochodu lewicy, ponieważ nie były wystarczająco radykalne.
– Byli tacy ludzie, jak świętej pamięci Ronald Reagan, którzy zrobili bardzo poprawne zmiany w Stanach Zjednoczonych. Odeszli od władzy i wróciła komuna gorsza niż przedtem. Świętej pamięci Małgorzata Thatcherowa zrobiła 70 zmian w Wielkiej Brytanii. Minęło kilkanaście lat i wróciła komuna gorsza niż przedtem. Generał Pinochet zrobił przewrót. Zginęło tysiąc pięćset, dwa tysiące ludzi. Zrobił dość radykalne zmiany, ale nie całkiem radykalne i wróciło… – punktował.
W tym kontekście Korwin-Mikke przypomniał o zwrocie jego byłej już partii do tzw. „centrum”. Zdaniem polityka Sławomir Mentzen, Krzysztof Bosak i ich ludzie zrezygnowali ze sztandarowych postulatów na rzecz ich łagodniejszych wersji.
Skrytykował na przykład pomysł jedynie obniżania, a nie likwidacji podatku dochodowego.
– Jeżeli Konfederacja odrzuca podstawowy postulat prawicy – likwidację podatku dochodowego – tylko mówi, że zmniejszy się o połowę, to jeżeli się mówi, że połowa jest dobra, to druga połowa jest jeszcze lepsza. Jak jest dobre, to czemu nie nakładać im więcej? Dlatego też robienie reform połowicznych nie ma sensu. Nie będę tracił swojego czasu i życia na robienie reform połowicznych, które się skończą, gdy wróci gorsza komuna – zadeklarował.
W ocenie założyciela UPR, ewolucja Konfederacji nie jest przypadkowa, lecz stanowi celową zmianę kursu w stronę centrum, aby przypodobać się szerszemu elektoratowi.
– Ta zmiana Konfederacji z prawicy na centrum to nie jest przypadek. To jest zmiana modelu. Przechodzimy z pozycji prawicowych na centro-prawicowe. Takie, żeby ludzie się z tym pogodzili. Nie wiem, dlaczego ludzie uważają, że łatwiej jest obniżyć podatki o połowę, niż znieść całkowicie. O wiele prościej znieść całkowicie – podsumował Janusz Korwin-Mikke.