Sąd Rejonowy w Jaśle wydał wyrok w sprawie tragicznej śmierci 32-letniej Joanny Paszyńskiej. Kobieta zmarła zaledwie osiem dni po operacji pęcherzyka żółciowego. Lekarz, który zdecydował o wypisaniu jej do domu mimo komplikacji i złych wyników, usłyszał wyrok.
Dramat rozegrał się w listopadzie 2017 roku. 32-latka zgłosiła się do jasielskiego szpitala na zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego. Operacja, która standardowo powinna trwać około 40 minut, przedłużyła się do 2,5 godziny z powodu komplikacji.
Po zabiegu stan pacjentki był niepokojący. Wyniki badań wskazywały na silny stan zapalny, a w jamie brzusznej pojawił się płyn. Mimo że kobieta skarżyła się na dolegliwości i złe samopoczucie, została wypisana do domu.
Decyzję o wypisie podjął Szymon N., ówczesny kierownik Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej. Według prokuratury, lekarz uniemożliwił tym samym wdrożenie odpowiedniego leczenia, nieumyślnie narażając 32-latkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. W domu stan Joanny gwałtownie się pogorszył. Zmarła po ośmiu dniach, w ramionach swojego męża.
„Zaledwie” po ośmiu latach zapadł wyrok. Sąd skazał lekarza na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok oraz 10 tysięcy złotych grzywny. Sędzia Katarzyna Niewiara podkreśliła w uzasadnieniu, że kara ma być dla oskarżonego „przestrogą na przyszłość, żeby postępować bardziej ostrożnie”.
Szymon N. nie przyznał się do winy. Podczas procesu bronił się, twierdząc, że pacjentka w momencie wypisu „czuła się dobrze”. Jego obrona zapowiedziała już apelację. Wyrok nie jest prawomocny.
