Strona głównaWiadomościPolskaStraż Graniczna wydała 120 mln zł na nowe samoloty. Nikt nie może...

Straż Graniczna wydała 120 mln zł na nowe samoloty. Nikt nie może nimi latać. MSWiA „ostrzega”, by nie drążyć sprawy

-

- Reklama -

Straż Graniczna kupiła nowe samoloty patrolowe za 120 mln zł z naszych podatków. Przez wiele miesięcy jednak nie wyszkoliła ani nie pozyskała dowódcy, który mógłby nimi latać. Radio ZET wysłało zapytania do MSWiA w związku z sytuacją. „Odpowiedź resortu sprowadza się do swego rodzaju ostrzeżenia, żeby o sprawie nie pisać” – czytamy.

Unikanie odpowiedzi o sens wydatku

„Gdy nowe Turbolety wejdą na służbę, piloci Straży Granicznej będą gotowi do wykonywania misji patrolowych” – przekonuje w odpowiedzi dla Radia ZET Wydział Obsługi Medialnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Nie odpowiedział jednak na „kluczowe pytania” redakcji. Chodzi o brak realnych działać władz Biura Lotnictwa SG, które od miesięcy nie zadbało w żaden sposób, by pozyskać lub wyszkolić nowych dowódców, którzy mogliby samolotów używać.

Brak osób z uprawnieniami

„W SG są obecnie cztery takie samoloty i zaledwie dwóch dowódców z odpowiednimi uprawnieniami. W tym jeden, który w każdej chwili może odejść na emeryturę” – podkreśla radiozet.pl.

- Prośba o wsparcie -

Informatorzy radia stwierdzają, że „nie ma też szans na to, aby w najbliższym czasie wyszkolono kolejnego dowódcę”.

„W związku z tym zapewnienia władz SG o tym, że samoloty można będzie wykorzystać 'w każdych warunkach i przez całą dobę’ nie ma pokrycia w rzeczywistości. O to czy ktoś poniesie konsekwencje za doprowadzenie do takie sytuacji, zapytaliśmy MSWiA” – podaje radiozet.pl i wskazuje, że „odpowiedź resortu jest zaskakująca”.

Zła polityka kadrowa i nieatrakcyjne warunki

Tu przypomniano, co się w ostatnim czasie w tym temacie działo i o czym zapewniano. Od połowy ubiegłego roku, gdy rozstrzygnięto przetarg na maszyny, było kilku dowódców SG mogących latać samolotami, które miały być zakupione. Jednak „z powodu źle prowadzonej polityki kadrowej oraz możliwości zarobienia większych pieniędzy poza służbą” wielu pilotów odeszło z formacji. Nie pozyskano nowych na ich miejsce.

Skutek prosty do przewidzenia – pozostało dwóch. Załoga zaś składa się z dowódcy, drugiego pilota i najczęściej dwóch operatorów systemów. Nie można wykonać żadnego lotu bez dowódcy.

Ponadto piloci muszą odbierać po dyżurach wolne oraz wykorzystywać urlopy.

„W związku z tym możliwość wykorzystania zakupionych za 120 mln zł maszyn, które wejdą do służby w najbliższych dniach, będzie bardzo ograniczona” – podkreśla redakcja.

Rzecznik komendanta głównego SG ppłk Andrzej Juźwiak przekonywał w marcu, że trwa nabór i wkrótce wyszkoleni zostaną nowi piloci. Przybyło dwóch nowych, ale drugich pilotów. Dzięki temu formacja ma „aż” trzech. Wciąż jednak brakuje dowódców.

Ppłk Juźwiak dodał również, że w grudniu jedna osoba może uzyskać taki status. Nic jednak takiego się nie stało i – jak ustaliło Radio ZET – nic się w tej kwestii nie zmieni.

„Obecny skład osobowy do wykonywania lotów na samolotach L-410 pozwala realizować te czynności bez ryzyka zagrożenia bezpieczeństwa” – odpowiedział rzecznik zapytany o sytuację kadrową.

MSWiA milczy, a potem „ostrzega”

Sprecyzowano, że skierowano do szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego pytania, czy minister ma świadomość obecnej sytuacji kadrowej w Biurze Lotnictwa SG. Wskazano, że nie ma możliwości, by samoloty osiągnęły 24-godzinną gotowość do lotu z powodu braków kadrowych. Następnie zapytano o racjonalność wydania 230 mln zł na cztery turbolety z pieniędzy podatników, których nie można wykorzystać oraz czy MSWiA planuje kontrolę w BL SG.

W pierwszej odpowiedzi przesłano podobną odpowiedź do tej od rzecznika komendanta głównego SG.

„Skład osobowy pilotów L-410 pozwala realizować zadania z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa” – napisano i przekonywano, że kolejni piloci przechodzą szkolenia.

Radiozet.pl zaznacza, że szkolenia pozwalają na zdobycie uprawnień drugiego pilota, a nie dowódcy. MSWiA twierdziło też, że nie informowało o tym, że nowe samoloty będą miały 24-godzinną gotowość do lotu.

„Dementujemy także nieprawdziwą informację – w komunikatach publikowanych w niedzielę (16 listopada br.) nie pojawił się jakikolwiek tekst mówiący o osiągnięciu 24h gotowości do lotu” – przekazał Wydział Obsługi Mediów w MSWiA.

Redakcja przypomniała wpis SG, w którym napisano, że „dzięki nowym Turboletom Straż Graniczna będzie mogła sprawować jeszcze lepszy nadzór nad granicą lądową oraz morską, w każdych warunkach i przez całą dobę”. MSWiA zaś pisało, że „dzięki temu zadania operacyjne mogą być realizowane o każdej porze dnia i nocy”.

„Nie odpuszczaliśmy i wysłaliśmy kolejne pytania do MSWiA. Dopytywaliśmy, jak wpisy z portali społecznościowych mają się do sytuacji kadrowej w BL SG? Chcieliśmy też wiedzieć, dlaczego mimo wielokrotnych zapewnień, że szkolenia i nabory trwają, nie wyszkolono żadnego dowódczy oraz dlaczego nikt nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji. Ponowiliśmy pytanie dotyczące przeprowadzenia ewentualnej kontroli czy też zweryfikowania w dokumentach informacji, jakie przekazuje SG” – podało Radio ZET.

MSWiA odpowiedziało, że „na bieżąco otrzymuje informację na temat sytuacji kadrowej w SG”. I – jak wskazuje redakcja – „ostrzegło” przed drążeniem tematu.

„Ponadto zwracamy uwagę, iż szczegółowe informowanie na temat sytuacji kadrowej w Straży Granicznej może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa” – przekonywało MSWiA.

„Zasłaniają się bezpieczeństwem, nie byli zainteresowani”

Jeden z funkcjonariuszy SG wprost stwierdził, że to „zasłanianie się” rzekomym „bezpieczeństwem państwa”.

– Nie dziwi mnie takie podejście. Skoro nie mogą się racjonalnie wytłumaczyć z obecnej sytuacji, to zasłaniają się bezpieczeństwem. Władze SG już otrzymały w przeszłości pismo w tej sprawie. Nie byli zainteresowani rozwiązaniem problemu, a nawet jego analizą. Widać MSWiA też wybrało taką drogę. Tylko żeby później nie było zaskoczenia, jak coś się wydarzy i nie będzie można poderwać maszyn, bo nie będzie ludzi – powiedział anonimowy funkcjonariusz.

MSWiA twierdzi, że zleciło opracowanie koncepcji rozwoju lotnictwa Straży Granicznej. W założeniu ma ona rozwijać możliwości operacyjne lotnictwa SG i ma sprostać „współczesnym wymaganiom ochrony granicy z powietrza”. Jednym z założeń koncepcji jest „osiągnięcie wysokiego stopnia gotowości operacyjnej”.

Radio ZET zauważa, że ministerstwo nie wyjaśnia, jak niby ma się to odbyć. Ale wiadomo – zapewne znowu będzie „bezpieczeństwo państwa”.

Najnowsze