W sobotę w podwarszawskiej Jabłonnie odbyła się debata z udziałem m.in. Grzegorza Brauna i Janusza Korwin-Mikkego. Lider Konfederacji Korony Polskiej wskazywał m.in. na upadek naszej cywilizacji w kontekście legislacji.
Braun wskazał, że „w sejmowym okrąglaku większość legislacji to są tzw. implementacje”. – Znakomita większość to „wytnij – wklej”, ksero. Tonami, taczkami, wagonami przeprowadza się przez Sejm tzw. implementacje. I – uwaga – proszę Państwa, tego naprawdę nikt nie czyta, poza talmudystami biegłymi w rządzie, którzy właśnie odpowiadają za te biura uzgadniania legislacji eurokołchozowej z legislacją krajową. Zaręczam Państwu, że (nikt) z posłów, którzy – kto jest za, kto przeciw, naciśnij guzik – biorą udział w tym procesie, nie ma zielonego pojęcia i nie usiłuje mieć nawet zielonego pojęcia o tym, co właściwie implementowali – powiedział.
W ocenie Brauna, „to jest systemowe”. – Niektóre akty prawne, które mają setki stron i my je np. dostajemy na krótkie dni, a czasem godziny, przed głosowaniem, w związku z tym jest fizyczną niemożliwością (…) zapoznanie się z tymi aktami i z bomby jest to popierane przez większość parlamentarną – podkreślił.
– W związku z tym do prawa polskiego wchodzą akty prawne (…), w których nie zadano już sobie trudu, by przetłumaczyć np. pewne sformułowania, nomenklaturę z języka zagranicznego na język tubylczy, krajowy. A ponieważ nieznajomość prawa szkodzi, więc uświadomcie sobie Państwo, że mamy pogłębiający się galopująco proces tworzenia magmy prawnej, która nie jest, powtórzę, znana nikomu. Nie ma w całym kosmosie – i na pewno w Polsce – konkretnego jednego prawnika, który mógłby powiedzieć: znam prawo obowiązujące w Polsce – wyjaśnił lider Korony.
Braun wskazał, że w cywilizacji łacińskiej, by orzec o czyjejś winie, trzeba stwierdził złamanie przez niego prawa. W tym celu należy odwołać się do prawa pisanego. – To staje się niemożliwe. I dlatego wychodzimy z cywilizowanego prawa, z cywilizowanej konstrukcji prawno-ustrojowej, i wracamy do barbarzyńskiej uznaniowości, czyli władza dyktuje, co wolno, komu wolno kupić, sprzedać, powiedzieć, nadać, wydrukować, wyemitować. I to jest barbarzyństwo groźne, dlatego że wiemy, że bardzo szybko sięga to po nasze pieniądze, głęboko do naszej kieszeni – stwierdził.
Żurek grozi Braunowi. „Nie odpuszczę. Prokuratura pokaże, że działa i że jest skuteczna”

