Strona głównaGŁÓWNYByły komandos-saper o wysadzeniu torów w Polsce. "Wpuszczenie tysięcy Ukraińców bez kontroli...

Były komandos-saper o wysadzeniu torów w Polsce. „Wpuszczenie tysięcy Ukraińców bez kontroli było błędem, nie raz się nam to odbije”

-

- Reklama -

Ireneusz Michalik, były komandos-saper z Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu w rozmowie z „Onetem” bardzo krytycznie wypowiedział się o przyjmowaniu „jak leci” imigrantów w kontekście dywersji i innych wyniszczających działań w Polsce. Ocenił też, że przed tragedią na torach Polaków uratował „drobny błąd”.

Redakcja „Onetu” zapytała Michalika, co stało się na linii kolejowej Warszawa-Lublin w rejonie wsi Mika 17 listopada.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

– Na tych torach zastosowano ładunki plastiku. Sprawcy podzielili sobie materiał na trzy części, ale źle go poporcjowali. Dlatego w dwóch miejscach ładunki zniszczyły szyny, a w trzecim, mimo że doszło do eksplozji, szyna nie uległa zniszczeniu. Widać do dobrze na udostępnionych zdjęciach. Po lewej stronie zdjęcia szyna jest ładnie „wyczyszczona” przez eksplozję, co oznacza, że do niej doszło. Wybuch zerwał zresztą mocowanie szyny, co widać na zbliżeniu, ale ten trzeci ładunek okazał się zbyt mały, by spowodować zniszczenie szyny – odpowiedział były komandos-saper.

Jego zdaniem, „chociaż sabotażystom nie wszystko się udało, to byli specjalistami”.

- Prośba o wsparcie -

– To byli ludzie po przeszkoleniu wojskowym. Wiedzieli, jaki wykorzystać materiał, wiedzieli, jak zastosować zapalniki elektryczne na stosunkowo krótkim przewodzie. Na pewno coś już wysadzali, a jednak nie wysadzali wystarczająco wielu obiektów infrastruktury krytycznej, czyli nie mieli wystarczającego doświadczenia w niszczeniu tak specyficznych obiektów, jakimi są tory kolejowe – mówił Michalik.

Zaznaczył, że zapewne „uczyli się ze starych podręczników”, ponieważ ich metoda zadziałałaby skutecznie „na wagony starego typu”. Przejeżdżający tamtędy pociąg był natomiast nowcześniejszy.

– Maszynista wyczuł wstrząs i dzięki temu powiadomił odpowiednie organy, ale wagony nie wypadły z szyn – wyjaśnił były komandos-saper.

Specjalista zwrócił też uwagę na potencjalne braki w wyszkoleniu i przygotowaniu polskich służb. Te powinny zapobiegać takim sytuacjom i nie dopuszczać, by do nich w ogóle dochodziło. Zdaniem Michalika, przyczynić się do tego mogły zmiany w ABW.

– Ostatnio robiłem szkolenie, nie powiem dla jakich służb, ale to byli ludzie, którzy powinni coś zabezpieczać. Im dalej szliśmy w to szkolenie, to wszyscy robili coraz większe oczy. Im się otwierały oczy na to, czego jeszcze powinni się nauczyć, a nam na to, jak słabo są przygotowani. To nawet nie była szkoła podstawowa, to było przedszkole – stwierdził.

– Nie chcę bić w obecny rząd, bo wiem, że źródłem naszych problemów w tym zakresie jest likwidacja wielu delegatur ABW w 2017 r., a za to odpowiada akurat poprzednia ekipa. W grupie, dla której robiłem zajęcia, stwierdzono np., że nie trzeba szkolić ludzi do rozpoznania pirotechnicznego i cofnięto wydatki na szkolenie z tego zakresu. Parę lat temu odebrano im nawet psy do rozpoznania. My nie jesteśmy w stanie odbudować tych strat w ciągu roku czy dwóch. To tak nie działa – kontynuował.

Skomentował też informację o tym, że podłożonym ładunkiem był najpewniej amerykański C4.

– To ciekawe, że jeszcze do pełnoskalowej wojny w Ukrainie najtrudniej dostępnym materiałem był u nas właśnie amerykański C4. Jednak mamy wojnę, która wiąże się z chaosem, znikającymi dostawami, korupcją, a na Ukrainę idą masowo amerykańskie materiały wybuchowe. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby dziś to właśnie C4 był w naszym regionie najbardziej dostępnym materiałem wybuchowym – powiedział Michalik [cytat oryg. – red. nczas].

Stwierdził również, że „ogromnym błędem ze strony naszych władz było wpuszczenie w 2022 r. do Polski tysięcy Ukraińców bez kontroli, bez pobierania odcisków palców, bez dokumentów, bez weryfikacji”.

– Ukraińcom trzeba było pomóc, ale w inny sposób: stworzyć obozy filtracyjne, przez które oni przechodzą, zostawiając wszystkie swoje dane. Wraz z ukraińskimi uchodźcami do Polski mogli się przedostać rosyjscy i prorosyjscy sabotażyści. To, że tego nie zrobiliśmy, jeszcze nie raz odbije się nam czkawką – stwierdził były komandos-saper z Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu Ireneusz Michalik.

Najnowsze