Strona głównaMagazynSzukają swojej tożsamości. Ankara chce odzyskać wpływy

Szukają swojej tożsamości. Ankara chce odzyskać wpływy

-

- Reklama -

Centralna Azja według ekspertów wciąż szuka swojej tożsamości, usiłując poradzić sobie z postsowiecką spuścizną. Nie jest to łatwe, bo Rosja stara się bronić swoich pozycji w tym regionie i czyni to skutecznie. Swoje wpływy gospodarcze umacniają w Centralnej Azji także Chiny. Nie zapomina o tym regionie również Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone. Nie zapomina o Centralnej Azji też Ankara, która niezwykle mozolnie przepycha do przodu swoją ideę „tureckiego świata”. Chce, aby ta część świata wróciła do historycznych korzeni i należała do jej strefy wpływu. Realizacja tego wielkiego geopolitycznego projektu nie jest jednak łatwa.

W ostatnich latach państwa Centralnej Azji podejmą wysiłki na rzecz zwiększenia regionalnej współpracy i przezwyciężenia wzajemnych uprzedzeń i trudności. Mimo jednak wielu spotkań i poszukiwania wspólnego „mianownika” to w dalszym ciągu trudno mówić o tym, by region był silnie zintegrowany i tworzył jeden organizm polityczny i gospodarczy. Obserwatorzy uważają, że kraje Centralnej Azji są gotowe ze sobą współpracować w zakresie realizacji transportowych korytarzy i inwestycji związanych z zaopatrzeniem w wodę. W innych dziedzinach państwa regionu kierują się przede wszystkim własnymi, narodowymi interesami. Bardziej wolą współpracować z silnymi graczami, dysponującymi zwłaszcza możliwościami inwestycyjnymi niż z sąsiadami regionu. Korzystają na tym takie państwa, jak Chiny, Rosja, USA i Unia Europejska, które dysponują środkami na realizację programów inwestycyjnych, zwłaszcza transportowych i wodno-energetycznych.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Do państw, które chcą odgrywać coraz większą rolę na obszarze Centralnej Azji należy też Turcja, która stawia na pobratymstwo zamieszkujących ją narodów, podkreślając ich tureckie korzenie, związki historyczne, językowe i religijne. Ich integracji służy Organizacja Państw Turkijskich z siedzibą w Stambule. Jej członkami są Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, Turcja i Uzbekistan. Do państw obserwatorów należą Węgry, Turkmenistan i Cypr Północny. Od 2021 r. także Afganistan stara się o status obserwatora w tej organizacji. Z państw Centralnej Azji do Organizacji Państw Turkijskich nie należy Tadżykistan, którego mieszkańcy mają perskie korzenie i za tureckojęzycznych się nie uważają.

Platforma budowy wpływów

Dla Ankary Organizacja Państw Turkijskich jest główną platformą budowy wpływów politycznych w Centralnej Azji. Na razie jednak mimo wysiłków sukcesy Turcji w integracji regionu pod jej sztandarem są bardzo umiarkowane. Tylko Azerbejdżan, który nie jest przecież państwem centralno azjatyckim, a należącym do Kaukazu, jest bardzo silnie związany z Turcją na wielu płaszczyznach. Oba państwa łączą ścisłe więzy sojusznicze. Są one ze sobą bardzo silnie zintegrowane. Niektórzy obserwatorzy idący być może za daleko twierdzą, że oba kraje tworzą już jeden kraj… W przypadku innych państw centralno azjatyckich poziom integracji z Turcją jest jak dotąd niewielki. Ankara mimo swych wysiłków nie jest w stanie zapewnić rejonowi inwestycji, którymi te są najbardziej zainteresowane. Jej ofensywą nie są zainteresowane Chiny, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, a przede wszystkim Rosja, która stara się odzyskać wpływy w regionie Centralnej Azji i czyni to z powodzeniem.

- Prośba o wsparcie -

Związek turkijskich uniwersytetów

Ankara nie traci jednak nadziei, że jej wysiłki w końcu zostaną nagrodzone. Stara się zacieśniać ze swymi partnerami współpracę wojskową i chce doprowadzić do unifikacji systemu kształcenia we wszystkich krajach wchodzących w skład Organizacji Państw Turkijskich. Chce też uprościć przepisy regulujące dostęp do tureckiego rynku pracy dla bezrobotnych z państw Centralnej Azji. Ta ostatnia inicjatywa jest konkurencją dla rynku pracy w Rosji, której władze zaostrzyły przepisy wobec imigrantów, domagając się m.in. bezwzględnego opanowania przez nich języka rosyjskiego.

Dla władz Turcji ta sprawa ma drugorzędne znaczenie. Główny nacisk kładą one obecnie na zacieśnienie współpracy uczelni i szkół wyższych z państw należących do Organizacji Państw Turkijskich. Na Generalnym Posiedzeniu Związku Turkijskich Uniwersytetów, które niedawno odbyło się w stolicy Uzbekistanu Taszkiencie, przedstawiciele Ankary nie ukrywali, że zależy im na integracji systemu nauczania na poziomie wyższym we wszystkich państwach należących do rzeczonej organizacji. Zaproponowali oni utworzenie stałego sekretariatu, który będzie kierował pracami organizacji, a także powołanie stałego funduszu wsparcia badawczych programów naukowych i wprowadzania jednolitych standardów nauczania. Według obserwatorów Turcja chce stworzyć konkurencyjny dla bolońskiego system nauczania, który będzie jednoczył i tworzył „turecki świat”. O tym, że Ankara bardzo poważnie traktuje sprawę świadczy fakt, że na posiedzeniu w Taszkiencie podpisano ponad 20 porozumień o współpracy między uniwersytetami.

Zgodnie z tureckimi programami

Większość z nich dotyczy wprowadzania nauczania na uczelniach według tureckich programów, utworzenia centrów badawczych i rozszerzenia programów stypendialnych, finansowanych przez tureckie fundusze.

Specjalne znaczenie uczestnicy spotkania położyli na kwestię cyfryzacji nauczania i utworzenia dla uniwersytetów i innych uczelni, należących do „tureckiego świata” wspólnej platformy on-line. Krok ten zdaniem ekspertów ma służyć nie tyle postępowi technologicznemu w nauczaniu, ale faktycznie w centralizacji przepływu informacji i zarządzania procesem edukacji. Turcja dysponująca odpowiednimi możliwościami technicznymi chce być głównym operatorem tej platformy i sprawować kontrolę nad bazami danych. Wszystko wskazuje na to, że z platformy będzie korzystało 70 uczelni, funkcjonujących w krajach „tureckiego świata”. Ankara chce, by kształciła się na nich elita akceptująca turecki system wartości i turecki pogląd na świat. To ona ma przejąć kiedyś władzę w krajach Centralnej Azji i przyczyniać się do integracji „tureckiego świata”.

Nie wolno też zapominać, że Turcja już teraz kształci przynajmniej część wojskowej elity państw „tureckiego świata”. Uczy ona na swoich akademiach oficerów wojsk lądowych i marynarki wojennej, czyli dla kaspijskich flotylli Azerbejdżanu, Turkmenistanu i Kazachstanu, a także pilotów samolotów F-16 i operatorów dronów „Bayraktar”. Na uczelniach tych zapoznają się z taktyką NATO i koncepcją budowy „tureckiej jedności”.

Choć więc póki co Ankara nie odniosła wielkich sukcesów w realizacji swojego geopolitycznego projektu, to niewątpliwie nawet bez wielkich inwestycji jej pozycja będzie rosła.

Najnowsze