Strona głównaWiadomościPolskaPacjent zmarł, bo białorusko-ukraiński zespół medyków nie znał polskiego? Prokuratura i "Demagog"...

Pacjent zmarł, bo białorusko-ukraiński zespół medyków nie znał polskiego? Prokuratura i „Demagog” zaprzeczają

-

- Reklama -

Furorę w sieci zrobiła wypowiedź prezesa Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, dra n. med. Pawła Wróblewskiego. Przyznał, że jest bardzo poważny problem wynikający głównie z poprawności politycznej. Do sprawy odniosła się wrocławska prokuratura i znany ze stronniczości „Demagog”.

Śmierć pacjenta medyków-imigrantów

Chodzi o sytuację z Wrocławia, gdzie pacjent miał doznać wstrząsu anafilaktycznego z powodu problemów językowych u medyków z Białorusi i Ukrainy. Ci mieli nie rozumieć w wystarczającym stopniu języka polskiego i podać mu kontrast mimo zgłoszenia z jego strony. Mieli mieć też problem z wezwaniem pogotowia. W efekcie pacjent zmarł.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

– Najgorsza jest jednak bariera językowa. Oni nie muszą mówić po polsku – powiedział prezes Wróblewski w rozmowie z medonet.pl.

– Nikt nie mówi o tym, że to dotyczy akurat lekarzy z zagranicy, bo to jest niepoprawne politycznie. Ale tak jest – podkreślił.

- Prośba o wsparcie -

Więcej na ten temat przeczytacie poniżej.

Multikulti w Polsce. Pacjent we Wrocławiu zmarł, bo białorusko-ukraińscy medycy nie znali polskiego

Sprawa wywołała duże poruszenie w sieci. Sprawą zajęli się tzw. weryfikatorzy tzw. faktów z „Demagoga” oraz Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Stronniczy „Demagog” niejako „broni” białorusko-ukraińskich medyków tym, że nie było problemu z komunikacją, tylko imigranci wykazali się zwyczajnie niekompetencją.

Prokuratura: Sprawa zawieszona

„W związku z publikacjami prasowymi, które zostały umieszczone na licznych stronach internetowych, opartych na wypowiedzi Prezesa Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, a dotyczących śmierci pacjenta w jednej z przychodni we Wrocławiu po podaniu kontrastu oraz zaistniałej bariery językowej ze strony personelu medycznego przychodni, co miało przyczynić się do śmieci pacjenta, Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu oświadcza, że wymienione we wskazanej wypowiedzi i artykułach prasowych informacje nie znajdują żadnego potwierdzenia w ustaleniach faktycznych dokonanych w toku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia – Fabryczna” – napisano w komunikacie prasowym Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Z relacji wynika, że 24 stycznia 2023 roku Dominik K. zgłosił się do przychodni we Wrocławiu, by przeprowadzić badania jamy brzusznej rezonansem magnetycznym z podaniem kontrastu.

„Przed przystąpieniem do badania, personel przychodni w obecności lekarza przeprowadził ankietę i rozpytanie pacjenta. Pacjent nie zgłaszał żadnych uczuleń ani chorób przewlekłych. Badanie przeprowadzone bez podania kontrastu przebiegło prawidłowo. Po podaniu 10 mililitrów kontrastu, praktycznie od razu, pacjent skorzystał z guzika alarmowego, zgłaszał duszności, kaszlał. Po chwili stracił przytomność. Personel przychodni oraz lekarz przystąpili natychmiast do reanimacji pacjenta. W tym czasie technik pozostawał w stałym kontakcie telefonicznym z dyspozytorem Pogotowia Ratunkowego. Po chwili akcję ratunkową kontynuował Zespół Ratownictwa Medycznego. Mimo podjętych czynności medycznych, po przewiezieniu pacjenta do szpitala, stwierdzono jego zgon” -przekazała prokuratura.

„Nieprawdziwe i mogące wprowadzać w błąd odbiorców publikacji, są informacje o tym, że personel medyczny wskazanej przychodni nie potrafił posługiwać się językiem polskim i że z tego powodu doszło do zaniedbań skutkujących w konsekwencji zgonem pacjenta” – przekonywano w komunikacie.

Ponadto wskazano, że „śledztwo w przedmiotowej sprawie pozostaje zawieszone z uwagi na oczekiwanie na uzupełniającą opinię zespołu biegłych ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach”. Możliwe, że medycy z białorusko-ukraińskiego zespołu nadal pracują w Polsce.

Demagog: To niekompetencja, a nie bariera językowa

„Demagog” przytoczył wypowiedź adwokat Ilony Kwiecień, która reprezentuje rodzinę ofiary.

– W postępowaniu karnym ze swojej strony zwracamy uwagę przede wszystkim na zaniechania wywiadu przy udzielaniu świadczenia medycznego ze strony personelu oraz na nieprawidłowości w toku akcji ratowniczej […]. W przypadku przebiegu akcji ratunkowej mamy mnóstwo zastrzeżeń co do tego, jak długo to trwało, jak ogromny chaos panował w placówce. I to jest też element, który bardzo istotny będzie do wyjaśnienia w postępowaniu karnym, w ramach zeznań personelu medycznego, czy rzeczywiście potrafili oni przeprowadzić akcję ratunkową – powiedziała adw. Kwiecień w rozmowie z Radiem Wrocław, cytowana przez „Demagoga”.

Z wypowiedzi wynika więc, że Ukraińcy i Białorusini wykazali się niekompetencją, choć niejako jako „usprawiedliwie” wskazuje się to, że rozumieli, co się do nich mówi. Serwis skontaktował się jednak z adw. Kwiecień, która potwierdziła, że kluczowe były „brak identyfikacji w ankiecie do badania czynnika wysokiego ryzyka w postaci astmy i chaotyczna akcja ratująca”.

– Pacjentowi została przedstawiona ankieta pisemna – dużo krótsza niż w innych placówkach – w której zawarto pytania o np. ciąże, metalowe elementy w ciele oraz ogólnikowe pytanie: „Czy masz alergię na jakikolwiek składnik środka kontrastowego?”. Brak pytania o astmę, brak informacji o składnikach i nazwie środka kontrastowego. Informacji takich brak także w informacji na stronie internetowej przy opisie przygotowania do badania MR – przekazała adw. Ilona Kwiecień.

Natomiast jeśli chodzi o kwestię nieznajomości języka, to żona zmarłego „nie odnotowała problemów z komunikacją, rozmowy – w tym przekazywanie informacji żonie czy rozmowa telefoniczna z dyspozytorem – toczyły się w języku polskim”.

– Problem leży w rzetelności, staranności zawodowej, kompetencjach i organizacji. Podkreślę – placówki medycznej, personelu medycznego – a nie zaskoczonej wstrząsem anafilaktycznym np. po ugryzieniu pszczoły np. sąsiadki czy nauczycielki – podkreśliła w komentarzu dla serwisu.

RPP: Brak skarg nt. problemów z komunikacją

„Demagog” przytoczył też dane RPP dotyczące skarg. Wskazano, że wśród wszystkich ponad 96 tys. zgłoszeń w ubiegłym i ponad 85 tys. zgłoszeń w tym roku, nie ma ani jednej dotyczącej „problemów z komunikacją z personelem medycznym pochodzenia spoza Polski”.

„W przesłanym komentarzu znajdujemy potwierdzenie, że wywiad przeprowadzony przed badaniem był niewystarczający, a udzielona pomoc „nieadekwatna do wymagań”. Jednocześnie w toczonym postępowaniu nie zauważono problemów z językiem polskim wśród personelu” – ocenia znany ze stronniczości „Demagog”.

Parafrazując więc, nie martwcie się Polacy, że imigranci zza Buga są lekarzami i że możecie umrzeć podczas badania. Winą nie jest nieznajomość języka, tylko po prostu ich niekompetencja.

Warto przy tym zastanowić się, dlaczego wrocławska prokuratura komentuje tę sprawę? W końcu jest zawieszona i czeka na wyjaśnienie. I czy medycy ci dalej wykonują pracę w Polsce w zakresie opieki zdrowotnej?

Najnowsze