Prezydent USA zagroził brytyjskiej telewizji BBC pozwem za „fałszywe i zniesławiające” go treści, a jego prawnicy czekają do piątku 14 listopada na przeprosiny. Według ekspertów trudno będzie jednak pozwać BBC w USA, a na proces w Wielkiej Brytanii jest za późno.
Prezydent USA wygrywał już spory z największymi amerykańskimi nadawcami, ale tym razem amunicji do ataku dostarczyła mu brytyjska telewizja BBC.
Od czasu, kiedy na początku października gazeta „Daily Telegraph” upubliczniła raport Michaela Prescotta, niezależnego doradcy Rady ds. Wytycznych i Standardów Redakcyjnych BBC, zawierający opis licznych przypadków stronniczości i manipulacji stacji, trwa jej wizerunkowy kryzys.
W raporcie, którego treść znali, ale zignorowali członkowie zarządu BBC, wymienia się m.in. pomniejszające „cierpienia Izraela”, tendencyjne relacje na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, niedopuszczanie do głosu krytyków w sprawach dotyczących LGBT i tematyki gender, a także zmanipulowany materiał video z wystąpieniem Donalda Trumpa.
„Stronniczość instytucjonalna” BBC
W dokumencie BBC „Panorama” pokazano wystąpienie Trumpa z 6 stycznia 2021 roku, które zmontowano w taki sposób, aby sugerowało, że podżegał po przegranych wyborach do zamieszek na Kapitolu. W filmie pominięto fragment, w którym Trump wzywał swoich zwolenników do pokojowych protestów i wyemitowano wypowiedź zmontowaną z dwóch całkowicie różnych części jego wystąpienia, nie informując odbiorców o tym, że dokonano takiego zabiegu.
Pod presją brytyjskiej opinii publicznej i opozycji ustąpił dyr. generalny BBC Tim Davie, który jednak oskarżył „wrogów” stacji o podsycanie sporu i nazwał nadawcę „tym, co najlepsze” w społeczeństwie Wielkiej Brytanii.
Jak jednak 10 listopada napisał na platformie X Nick Robinson, prezenter BBC, „większość” członków zarządu widzi, że produkcja stacji jest obarczona „stronniczością instytucjonalną”.
Jak napisał „Telegraph”, w tej sytuacji prawnicy prezydenta USA „poczuli krew”. BBC otrzymało zawiadomienie o zamiarze wniesienia przez Trumpa pozwu cywilnego przeciwko stacji na kwotę „nie mniejszą niż” miliard dolarów.
Cytowany przez dziennik prawnik Donalda Trumpa, Alejandro Brito, stwierdził, że BBC ma czas do piątku 14 listopada do godz. 23:00, aby przeprosić prezydenta i nadać „pełne i sprawiedliwe sprostowanie” programu oraz zrekompensować „wyrządzone szkody”.
Według informacji „Telegrapha” BBC „jest gotowa”, żeby „oficjalnie przeprosić” prezydenta Trumpa. Prawnicy korporacji mają wciąż pracować nad sformułowaniem odpowiedzi, którą prześlą do USA.
Sam prezydent powiedział w wyemitowanym we wtorek wywiadzie dla konserwatywnej TV Fox News, że czuje się „zobowiązany” do złożenia pozwu. Podkreślił, że BBC „oszukało opinię publiczną i przyznało się do tego”. – Myślę, że mam obowiązek to zrobić, bo nie można ludziom na to pozwalać – podsumował Trump.
Prezydent zasugerował też wcześniej zamiar wniesienia ewentualnego pozwu w amerykańskim stanie Floryda, gdzie mieszka, a nie w Wielkiej Brytanii.
Wydaje się to tym bardziej prawdopodobne, że w Wielkiej Brytanii termin na wniesienie pozwu w przypadku zniesławienia wynosi jeden rok. Tymczasem „Panorama” została wyemitowana w październiku 2024 roku. Na Florydzie termin na wniesienie takiego pozwu wynosi zaś dwa lata.
Według Lyrissy Barnett Lidsky, prawniczki i profesor Uniwersytetu Florydy, prezydent może mieć jednak trudności ze złożeniem pozwu na terenie Stanów Zjednoczonych, ponieważ BBC prawdopodobnie nie opublikowało „rzekomo zniesławiających” go treści w USA.
– Nie wystarczy też sam fakt, że montaż wprowadza w błąd – oceniła prof. Lidsky, odpowiadając na pytania PAP. W jej opinii prezydent Trump, jako urzędnik państwowy, będzie musiał również wykazać, że BBC „wiedziała lub lekkomyślnie zignorowała fakt, że domniemanie stworzone przez wprowadzający w błąd montaż jest fałszywe”.
– Poza tym prezydent Trump prawdopodobnie nie będzie w stanie uzasadnić tak dużej skali odszkodowania, którego się domaga – dodała Lidsky.
Trump kontra media
W przeszłości prezydent USA składał pozwy przeciwko mediom na znacznie większe sumy. W październiku 2024, w trakcie kampanii prezydenckiej, Trump pozwał grupę medialną Paramount za wyemitowanie przez jej spółkę CBS News dwóch różnych wersji odpowiedzi na pytanie o Bliski Wschód, konkurującej z nim o urząd prezydenta Kamali Harris. Jedna została nadana w programie „Face the Nation”, a druga w programie „60 Minutes”.
Trump początkowo domagał się od stacji 10 miliardów dolarów odszkodowania, ale w lutym br. podwyższył swoje żądanie do 20 miliardów dolarów. Ostatecznie, w lipcu br. Paramount zgodził się wypłacić 16 milionów dolarów, które mają zostać przeznaczone na przyszłą bibliotekę prezydencką.
Według Miltona Muellera, profesora Georgia Institute of Technology, eksperta specjalizującego się w cyberbezpieczeństwie i komunikacji, Paramount przystał na ugodę z prezydentem nie dlatego, że były ku temu podstawy prawne, ale „aby uniknąć kosztów postępowania sądowego i wrogich działań administracji” w innych sprawach.
– Paramount potrzebowała zgody organów regulacyjnych na fuzję (ze Skydance Media – red.), a wrogo nastawiona administracja USA mogła jej odmówić, aby ją ukarać. Ale BBC nie jest bezpośrednio zależna od uregulowań rządu USA, więc nie ma motywacji, by zrobić to, co Paramount – powiedział PAP Mueller i ocenił, że pozwy prezydenta są próbą zastraszania mediów, które relacjonują rzeczy w sposób, który mu się nie podoba.
Prezydent Trump pozwał także stację ABC News, za to, że jeden z jej prezenterów, George Stephanopoulos, fałszywie stwierdził w wywiadzie, że prezydent został uznany winnym gwałtu. Stacja wypłaciła w ub. roku Trumpowi 15 milionów dolarów.
Do najnowszych epizodów wojny Trumpa z mediami należy pozew przeciwko dziennikowi New York Times za krytyczne komentarze dziennikarzy gazety pod jego adresem podczas kampanii prezydenckiej w 2024 roku.
Sędzia federalny oddalił tę sprawę we wrześniu br., argumentując, że została złożona w zbyt „rozwlekłej” formie, choć pozwolił Trumpowi na ponowne złożenie krótszej skargi.
17 października Trump powtórnie wniósł przeciwko dziennikowi pozew o zniesławienie, oskarżając tę organizację o próbę podważenia jego kandydatury w wyborach w 2024 roku i domagając się 15 mld dolarów odszkodowania.
Rzecznik gazety stwierdziła, że pozew ten jest jedynie „próbą stłumienia niezależnego dziennikarstwa”.
Trump sceptycznie podchodził do mediów głównego nurtu już w kampanii wyborczej 2016 roku. To wtedy ukuł powtarzany do dziś epitet o „fakenesowych” mediach.
Zarzucał wówczas wiodącym gazetom i stacjom TV stronniczość, niepokazywanie tłumów na jego wiecach, przekręcanie jego słów i równoczesny brak zainteresowania gafami kontrkandydatki do urzędu prezydenta USA, demokratki Hillary Clinton.
Ann Coulter, konserwatywna komentatorka polityczna w felietonie pt. „Jak działają media” napisała wtedy, że gazety i telewizje w USA codziennie tworzą „apokryficzne wersje” tego, co powiedział Trump.
Amerykanie nie ufają mediom
W 2016 roku Trump toczył wojnę z mediami na fali spadającego społecznego zaufania do dziennikarstwa.
Jeszcze w połowie XX wieku media informacyjne należały do najbardziej zaufanych instytucji w Stanach Zjednoczonych. Dziś, m.in. według Pew Research, „wszyscy wiedzą, że media mają problem z wiarygodnością” i plasują się w sondażach na samym dole listy, ustępując jedynie Kongresowi. Według Gallupa w 2024 roku 69 proc. respondentów albo w ogóle nie ufało mediom albo ich zaufanie było „niewielkie”.
W kolejnych kampaniach prezydenckich Trumpa jego relacje z mediami się nie poprawiły. W 2020 roku zarzucał mediom zamiecenie pod dywan afery korupcyjnej z udziałem Huntera Bidena, syna ówczesnego wiceprezydenta USA. Jak się okazało w październiku br., dzięki upublicznieniu raportu CIA, Trump miał wówczas rację, a Joe Biden konkurujący z nim o urząd prezydenta, próbował ukryć korupcyjne powiązania syna w Ukrainie. Media, zamiast dochodzić prawdy w tej sprawie, rozpowszechniały wówczas teorie, że za oskarżeniami o korupcję stoi Kreml, który chce zaszkodzić wiceprezydentowi w kampanii.
Ostatnia kampania prezydencka z 2024 roku pokazała, że konserwatywni odbiorcy i wyborcy Trumpa, dzięki cyfrowej rewolucji i pojawieniu się internetowych podcastów mogą omijać mainstreamowe media. Po wygranej Trumpa te ostatnie wielokrotnie nazywano w komentarzach środowiska dziennikarskiego „martwymi”.

