Z informacji „Faktu” wynika, że ludzie nie są świadomi, iż w imię klimatu będą dodatkowo rabowani na pieniądze. Czytelniczka postanowiła ostrzec redakcję o „ukrytej” opłacie w postaci kaucji. Ilu jeszcze ludzi nie wie, że będzie płacić więcej?
Redakcja poinformowała o liście czytelniczki z Łodzi. Tam też miała miejsce sytuacja, która uświadomiła ją o tym, czym jest system kaucyjny i co dla niej oznacza.
Jak czytamy, kobieta wybrała się do osiedlowego sklepu.
„Kupiła ulubioną wiśniową colę, lecz sprzedawczyni ostrzegła, że cena wzrosła o 50 gr z powodu kaucji za butelkę. Problem w tym, że w tym sklepie nie można oddać pustego opakowania i odzyskać pieniędzy” – podaje „Fakt” na swojej stronie.
„Musicie o tym napisać, bo wielu ludzi nie ma pojęcia” – zaapelowała czytelniczka i klientka.
To ważna informacja dla wielu osób. Małe sklepy mogą, ale nie muszą przyjmować butelek z powrotem. Dołączenie do systemu kaucyjnego przez nie jest dobrowolne. Przystąpienie zaś wiąże się z dużymi kosztami, więc nie należy spodziewać się, że te będą przyjmować butelki.
Reakcja czytelniczki wskazuje też, że Polacy nie wiedzą czy też nie rozumieją, że system kaucyjny to po prostu grabienie ich z pieniędzy. Potwierdzają to też badania.
„Jak pokazuje raport UCE Research oraz Shopfully, 12,1 proc. konsumentów w Polsce twierdzi, że skorzystało już z systemu kaucyjnego. 85,2 proc. badanych jeszcze tego nie zrobiło, natomiast 2,7 proc. nie potrafi jednoznacznie określić, czy miało z nim styczność” – poinformował portal „MondayNews”.
„Z danych wychodzi również, iż rozwiązanie jest rzadziej wykorzystywane w aglomeracjach miejskich” – wskazała redakcja.
Autorzy raportu wskazali też, że istnieje „niedostateczne zrozumienie idei systemu kaucyjnego, co może stanowić istotną barierę w dalszym wdrażaniu projektu”.
„Zwracają także uwagę na potrzebę działań edukacyjnych w tym zakresie. Jednocześnie dodają, że w perspektywie średnioterminowej, po zakończeniu okresu karencji, możliwy jest wzrost udziału konsumentów korzystających z systemu” – napisano.
Rząd dociśnie handel, ostateczny rachunek zapłaci klient. W sklepach będzie drożej

