„Samozbiory” miały być krzykiem rozpaczy polskiej wsi, próbą ratowania resztek godności i minimalizowania strat w obliczu dramatycznej nieopłacalności produkcji. Kiedy rolnicy, zamiast patrzeć, jak ich praca gnije na polach, zdecydowali się oddać ją za darmo lub za symboliczną złotówkę, do drzwi zapukał fiskus. Bezlitosna odpowiedź Ministerstwa Finansów nie pozostawia złudzeń: nawet od tej desperackiej darowizny trzeba będzie zapłacić podatek.
Aby zapobiec marnowaniu plonów i ograniczyć straty, rolnicy postawili w tym roku na samozbiory.
W przypadkach, gdy sprzedaż nie pokrywała kosztów produkcji albo potencjalny kupiec wycofał się z transakcji w ostatniej chwili, rolnicy wystawiali warzywa dla społeczności lokalnych. Można było przyjechać i wybrać na przykład paprykę czy kapustę, zapłacić „co łaska”.
Rolnik z Zemborzyc Wojciechowskich pod Lublinem miał wybór oddać paprykę do skupu za 1,50 zł albo spróbować po swojemu.
Wystawił ogłoszenie: samozbiór 2 zł za kilogram.
I poszło jak burza.
Ludzie przyjeżdżali całymi rodzinami, śmiali się, zbierali paprykę prosto z pola. On… pic.twitter.com/Wo8gLaEcsQ— Damian Żurawski (@damian_zurawski) October 7, 2025
Tu do akcji wkracza fiskus. W odpowiedzi na zapytanie portalu agronews.com.pl, resort finansów stwierdził, że należy się 5-proc. podatek VAT. Dotyczy to rolników będących czynnymi podatnikami VAT. Zwolnienie z podatku dotyczy jedynie rolników ryczałtowych.
Urzędnicy tłumaczą, że opodatkowaniu podlegają nie tylko czynności odpłatne (za wynagrodzeniem), ale również „nieodpłatne przekazanie towarów należących do przedsiębiorstwa podatnika”, jeśli rolnikowi przysługiwało prawo do odliczenia podatku naliczonego (np. od nawozów, paliwa czy środków ochrony roślin).
Podatek od poniesionych strat
Prawdziwy absurd polega jednak na sposobie naliczania daniny. Jak informuje resort finansów, w przypadku darmowego przekazania plonów podstawą opodatkowania ma być… koszt wytworzenia tych produktów.
W praktyce oznacza to, że rolnik, który nic nie zarobił i oddał plony, by się nie zmarnowały, musi teraz zapłacić państwu podatek od poniesionych już przez siebie kosztów.
Dostajemy informacje od naszych słuchaczy, iż dziś od rana na polu u Pana Maćka w Gałkowicach w Gminie Dwikozy, pojawia się mnóstwo ludzi! Lokalnych ale też i z daleka. Prawdopodobnie dzisiaj do końca dnia papryka zostanie zebrana w całości pic.twitter.com/TerDiRESMA
— STOP praniu mózgów 🦅 (@BlogerPisarz) October 4, 2025
Resort finansów co prawda wspomina o wyjątku dla „prezentów o małej wartości”, ale jego limity są kpiną w rolniczej rzeczywistości. Zwolnienie dotyczy towarów do 20 zł (bez prowadzenia ewidencji obdarowanych) lub 100 zł rocznie na osobę (z ewidencją). Wystarczy jeden worek ziemniaków lub skrzynka kapusty, by rolnik automatycznie przekroczył ten próg i wpadł w podatkową machinę.
Ministerstwo umywa ręce i zasłania się Unią Europejską
Ministerstwo Finansów, zapytane o możliwość wydania rozporządzenia o zaniechaniu poboru podatku w tej sytuacji, odpowiada jasno: „Nie jest zatem rozważane takie rozwiązanie”.
Resort zasłania się przy tym unijnymi regulacjami, twierdząc, że zaniechanie poboru naruszyłoby „zasadę neutralności podatku VAT” i mogłoby być postrzegane jako „naruszenie prawa unijnego”.
Resort finansów żąda więc VAT-u od „przychodów nieuzyskanych”. Czy jest jeszcze jakaś granica absurdu, której państwo nie przekroczy, by ściągnąć podatek?
Podatek od depresji!
Polski rolnik znów ograny przez nasze państwo! pic.twitter.com/QKzNaGsxnK— Zbigniew Kasperczuk (@ZbKasperczuk) November 6, 2025

