Setki milionów złotych zostały wydane przez rządzących z kieszeni podatników na szczepionkę, która nie chroni dzieci. Państwo nie dość, że zmusza rodziców do szczepienia dzieci, to jeszcze marnuje ich pieniądze, wmawiając im przy okazji, że zapewnia dzieciom bezpieczeństwo, podczas gdy w rzeczywistości jest inaczej.
Szczepionka przeciw pneumokokom jest obowiązkowa w Polsce już od ośmiu lat. Obowiązek jej podawania dzieciom wszedł w życie w 2017 roku. Zgodnie z harmonogramem szczepień w Polsce, dzieci przyjmują pierwszą dawkę w drugim miesiącu życia, a kolejne w 3-4 miesiącu oraz 13-14 miesiącu.
Portal Biznes Alert, powołując się na dane Ministerstwa Zdrowia, podaje, że tylko w latach 2021-2024 na szczepionki przeciw pneumokokom wydano z pieniędzy podatników ponad 221 milionów złotych. Kwota ta obejmuje zakup szczepionek dla dzieci z grupy ogólnej oraz wcześniaków.
Oczywiście nikt nie ma prawa do cudzego ciała i żadne szczepienia nie powinny być obowiązkowe. Skoro jednak państwo tak każe, to rodzice mogą mieć mylne poczucie, że ich pieniądze są wydawane w sposób przemyślany, a dzieci zyskują bezpieczeństwo. Eksperci biją jednak na alarm.
Sanepid na wojnie z rodzicami. Będzie sprawdzać, dlaczego nie szczepią dzieci. Rusza wielka akcja
Obecnie w programie szczepień ochronnych (PSO) dla dzieci finansowana jest szczepionka 10-walentna (w skrócie PCV10), która ma chronić przed zakażeniem dziesięcioma serotypami pneumokoków. Jednak – zdaniem ekspertów – przestała ona chronić dzieci przed serotypami, które obecnie najczęściej wywołują IChP, w tym przed serotypem 19A, którego cechuje wysoka oporność na antybiotyki.
– Dane epidemiologiczne od 3-4 lat wyraźnie pokazują dynamiczny wzrost zachorowań wywołanych serotypem 19A w grupie dzieci do piątego roku życia – powiedziała prof. Teresa Jackowska, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Jej zdaniem szczepionka powinna zostać zastąpiona taką, która może zapewnić dzieciom ochronę przed 19A. Obecnie zarejestrowane są trzy takie preparaty.
Dane wskazują na to, że serotyp 19A odpowiada aż za ok. 30-31 proc. przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej u dzieci do 5. roku życia. Ponadto prof. Anna Skoczyńska, kierownik Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego (KOROUN), wskazała, że „w 2024 r. odpowiadał on za 83 proc. zakażeń wywołanych przez szczepy wielolekooporne (tj. oporne na co najmniej trzy klasy antybiotyków – PAP) szczepy pneumokoków”.
Z kolei prof. Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) ocenił, że szczepionka 10-walentna już spełniła swoją rolę podkreślił, że sytuacja w Polsce dokładnie odzwierciedla to, co wydarzyło się w USA, gdzie w 2000 r. wprowadzono powszechne szczepienia przeciw pneumokokom szczepionką 7-walentną. Po kilku latach zastąpiono ją szczepionką 13-walentną.
– To sytuacja nieunikniona. Ameryka czekała 7 lat, a my czekamy już 8 lat. Wyciągajmy wnioski. Teraz jest najwyższe czas, żeby wprowadzić szczepionkę, która chroni przed serotypami 19A i 3. Jeśli tego nie zrobimy, to będzie znaczyło, że zamykamy oczy na dane epidemiologiczne – przekonywał prof. Kuchar.

