Od lat niezależne media muszą mierzyć się z cenzurą. Do niedawna najczęściej wybieraną taktyką starszych i mądrzejszych było przemilczenie ich istnienia. Jednak przy znaczącym wzroście poparcia dla szeroko rozumianej prawicy staje się to obecnie niemożliwe. Reakcją jest więc panika, a co za tym idzie – konieczność oczernienia wizerunku.
TVN24 bezpośrednio zaatakował nasze cykliczne wydarzenie – Targi Książki Bez Cenzury. Impreza, odbyła się 25 października w hotelu Golden Tulip w Krakowie. Medium bezpośrednio powiązało wydarzenie z obecnością Grzegorza Brauna, który rozdawał autografy na sprzedawanych książkach i gaśnicach. Polityk został przedstawiony jako „jednoznacznie prorosyjski i szerzący jednoznacznie antysemickie poglądy”.
Fragmenty targów zostały nagrane, tendencyjnie skomentowane i udostępnione na oficjalnej stronie tvn24.pl i w mediach społecznościowych przez dziennikarzy: Bartosza Żurawicza i Filipa Czekałę. Największe emocje u obu panów wywołały książki, które z góry (bo wątpię, że ktokolwiek z dziennikarzy zerknął na ich treść), po okładce, zostały określone jako antysemickie, antyukraińskie i ksenofobiczne, a sam „Najwyższy Czas!” – jako gazeta ultraprawicowa.
Dla redaktorów TVN24 sprawa jest więc ideologicznie prosta. Portal zacytował m.in. opinię Ewy Woch o usunięciu wydawnictw prawicowych z głównonurtowych targów książki, które w październiku odbywały się w mieście Kraka: „Jesteśmy prywatną firmą i mamy prawo kształtować tę imprezę /Targi Książki w Krakowie – dop. red./, jak chcemy. A na pewno nie chcemy promowania faszyzmu, antypolskich treści i ksenofobicznych metod działania. Mówię temu głośne nie i mam odwagę mówić to wprost”.
To właśnie brak wstępu na „prawomyślne” targi skłonił patriotyczne wydawnictwa do organizowania swoich, bez cenzury, i to nie tylko w Krakowie. – Zrobiliśmy taką alternatywną imprezę na zasadzie wolnej konkurencji – wyjaśnił TVN24.pl Marek Skalski, redaktor NCZ! – Na naszych targach pojawia się stała grupa około 10–12 wydawców. To są cykliczne imprezy organizowane w różnych miejscach. Jeśli autorzy są dość popularni, znajdują odbiorców, to mają prawo poszukać innego miejsca, gdzie będą mogli się spotkać z Czytelnikami, porozmawiać z nimi, złożyć dedykację na książce…
Warto podkreślić, że nasze wydawnictwo w tym roku nie zwracało się z prośbą o uczestnictwo w październikowych, „oficjalnych” targach książki w Krakowie. – W zeszłym roku dostaliśmy zaproszenie, które później zostało anulowane po tym, jak zmieniła się ekipa organizująca rzeczone wydarzenie – tłumaczy Skalski.
TVN24.pl zabawił się też w typowego donosiciela: „Zapytaliśmy krakowską policję, czy otrzymali jakieś zgłoszenia dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa czy wykroczenia przez organizatorów wydarzenia. Czekamy na odpowiedź”. Był też nacisk na hotel, gdzie imprezę zorganizowano: „Chcieliśmy też dowiedzieć się, czy popularny wśród zagranicznych gości hotel wiedział, komu i na jaką imprezę wynajmuje salę konferencyjną. Przedstawiciele hotelu Golden Tulip poinformowali nas jednak, że osoba odpowiedzialna za wynajem przestrzeni, na której odbywały się targi, przebywa (…) na urlopie”.
TVN z troską pochylił się też nad kwestią wolności słowa i jej granicami: „Niezależnie od umów między prywatnymi podmiotami – warto zadać pytanie – czy wydawanie, publikowanie i promowanie tytułów jawnie antysemickich czy antyukraińskich jest w Polsce legalne?”.
Cenzura i konsekwencje
Cenzorskie donosy i „interwencje” zatroskanych dziennikarzy nie są dla naszego środowiska niczym nowym. Część z Państwa zapewne pamięta, jak w drugiej połowie kwietnia 2025 roku Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi (NIKiDW) nagle wypowiedział nam umowę wynajmu sali. Stało się to kilka dni przed naszą Konferencją Prawicy Wolnościowej. Dość szybko okazało się, że sytuacja jest wynikiem lewackiego donosu, a mianowicie serii działań „dziennikarki” z portalu OKO.press.
– Anna Mierzyńska, tropicielka wszelkich -izmów i mowy nienawiści, skontaktowała się wtedy z menadżerką sali, naopowiadała, jakim to strasznym człowiekiem jest Grzegorz Braun, który miał mieć jeden z wykładów, nastraszyła, naperswadowała i w efekcie na dwa dni przed imprezą dostaliśmy wypowiedzenie sali. Co więcej, rzeczona pani wyprodukowała sążnisty tekst, w którym zachłystywała się z dumy, jak to zabrała salę „Braunowi i jego kolegom” – wspomina Tomasz Sommer, redaktor naczelny NCZ! – W trybie awaryjnym przenieśliśmy się do sali w Parku Skaryszewskim i zaczęliśmy ten fakt nagłaśniać, by informacja dotarła do zainteresowanych. I rzeczywiście dotarła do… Anny Mierzyńskiej, która znów zaczęła wydzwaniać, tym razem do dysponenta naszej nowej sali. Znów były krzyki i szantaże emocjonalne, ale tym razem na próżno – impreza pod nowym adresem się odbyła…
Tomasz Sommer zdecydował się wtedy „przy pomocy prawnych instrumentów zatrzymać lewackich szantażystów i terrorystów” – skierował sprawę do sądu. Czy na podobne działania NCZ! zdecyduje się także w kontekście TVN24.pl?
Marek Skalski, redaktor NCZ! i współwłaściciel wydawnictwa, uważa, że takie artykuły i sytuacje, jak omawiana, są dowodem, że „idziemy w dobrym kierunku”. Zaznaczył jednak, że „na poważnie zastanawia się z Tomaszem Sommerem nad podjęciem określonych kroków prawnych w stosunku do autorów reportażu”. „Redaktor TVN24 przyznał (…) w rozmowie ze mną, że faktycznie dzwonił do managerów hotelu, gdzie organizowaliśmy nasze targi książki”. Zdaniem Skalskiego próbowano tym samym „naruszyć prawo do swobodnej działalności gospodarczej, co jest praktyką niedozwoloną”.
Tomasz Sommer nie ma wątpliwości: „Jeśli się okaże, że spowoduje to jakieś konsekwencje niekorzystne dla »Najwyższego Czasu!« i spółki 3S Media jako organizatora, to pozwiemy TVN i tego »dziennikarza«, który walczy o wprowadzenie cenzury”. Naczelny NCZ! ma także radę dla autorów alarmistycznego artykułu: „Dziennikarz nie powinien walczyć o wprowadzenie cenzury, bo w ten sposób staje się działaczem politycznym i nie jest żadnym dziennikarzem. Nie relacjonuje faktów, tylko walczy o ograniczenie przepływu faktów w imię jakiejś ideologii – a to, że wydaje mu się, że jakaś czynność jest zła czy dobra – jeśli jest dopuszczalna prawnie, nie ma to żadnego znaczenia. Szkodzi nam więc gospodarczo, w związku z tym – jeśli spowoduje szkody, musi za nie zadośćuczynić”.
Czytelników spoza Krakowa warto też uspokoić za Markiem Skalskim, że podczas inkryminowanego przez TVN24.pl wydarzenia „mogło pojawić się około tysiąca osób, a jego przebieg był bardzo spokojny, bez żadnych incydentów. Zresztą – kto z Państwa bywa na naszych cyklicznych imprezach, zna ich przebieg, wysoką kulturę i wyjątkową patriotyczną atmosferę, która na nich panuje”. Pisząc krótko, impreza okazała się sukcesem.

