Rząd Irlandii potępiał „atak na ośrodek dla osób ubiegających się o azyl”. Według ministra sprawiedliwości Jima O’Callaghana, „ośrodek w Droghedzie, w którym przebywają obcokrajowcy ubiegający się o ochronę ze strony państwa irlandzkiego, obrzucono przedmiotami pirotechnicznymi”.
Rząd Irlandii 1 listopada nazwał akcję „haniebnym atakiem”. Do ataku doszło w piątkowy wieczór w miasteczku na północ od Dublina. Rzucone ładunki wywołały pożar. Policja prowadzi dochodzenie.
Politycy krytykują atak i słusznie, ale ciągle nie biorą pod uwagę, że ich działania rozmijają się z instynktem samozachowawczym ludności, która nie chce rozpuszczać się w sosie wielokulturowości i jest przeciwna dalszemu napływowi nachodźców, przynoszących ze sobą wzrost przestępczości, nie integrujących się z lokalnymi społecznościami i nie szanujących rodzimej kultury.
„Ilość przechodzi w tym przypadku w jakość” i w każdym kraju z dużym odsetkiem migrantów następuje wzrost nastrojów antyimigracyjnych. Brak działań ze strony władzy doprowadza do desperacji i tego typu tragedii nie tylko w Irlandii.
„Osoby odpowiedzialne za to zdarzenie poniosą poważne konsekwencje ” – ostrzegł MSW, a premier Micheál Martin również potępił incydent mówiąc, że „grożenie bezbronnym rodzinom, w tym małym dzieciom, jest odrażające i nie ma na nie miejsca w naszym społeczeństwie”. Teorii ma rację, ale sam to sprowokowałeś Grzegorzu Dyndało…
W Irlandii w ostatnich miesiącach doszło do ataku na kilka takich miejsc. W październiku aresztowano dziesiątki osób podczas kilku antyimigracyjnych demonstracji, zwłaszcza przed hotelem dla migrantów w południowo-zachodnim Dublinie. W tym przypadku migranci z ośrodka zostali przeniesieni w inne miejsce.
Źródło: AFP/ France Info

