Strona głównaWiadomościPolskaKlimatyści się zapłaczą. Alarmujące prognozy na zimę. Wir polarny wyjątkowo słaby, grozi...

Klimatyści się zapłaczą. Alarmujące prognozy na zimę. Wir polarny wyjątkowo słaby, grozi nam powtórka z 1982 roku

-

- Reklama -

Wysoko w stratosferze, kilkadziesiąt kilometrów nad biegunem północnym, formuje się kluczowa dla naszej pogody struktura – wir polarny. Meteorolodzy alarmują, że jego obecny stan jest wyjątkowo słaby i przypomina sytuację z sezonu 1981/1982, który przyniósł historyczną falę mrozów na półkuli północnej.

Portal Severe Weather Europe zwraca uwagę, że choć wir polarny to zjawisko naturalne, jego tegoroczna kondycja jest powodem do niepokoju. Od jego siły zależy, czy zima w Europie i Ameryce Północnej będzie łagodna, czy ekstremalnie mroźna.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Wir polarny to gigantyczny niż atmosferyczny, który tworzy się jesienią, gdy Arktyka pogrąża się w ciemności. Jego działanie można porównać do tarczy. Kiedy wir jest silny i stabilny, skutecznie zamyka lodowate, arktyczne powietrze nad biegunem. Efektem są łagodne zimy w Europie, takie jak te, które pamiętamy z ostatnich lat.

Inaczej dzieje się, gdy wir jest słaby. Taka osłabiona struktura nie jest w stanie utrzymać mrozu w ryzach. „Tarcza” pęka, a lodowate masy powietrza swobodnie spływają na południe, przynosząc siarczyste mrozy do USA, Azji i Europy.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Niepokojące prognozy i historyczne analogie

Prognozy stratosferyczne na sezon 2025/2026 wskazują, że wir polarny już od września jest bliski rekordowo niskiej sile. Analizy modeli pogodowych w tym ECMWF, ujawniają, że nad rejonem Aleutów rozwija się anomalia wysokiego ciśnienia, która deformuje wir i utrzymuje go w słabej kondycji. Stanowi to wyraźny sygnał ryzyka wystąpienia w trakcie zimy tzw. nagłego ocieplenia stratosferycznego – zjawiska, które niemal zawsze zwiastuje potężne uderzenie zimy.

To właśnie historyczne analogie budzą największe obawy. Sezon 1981/1982, który zaczął się równie słabym wirem, przeszedł do historii. W grudniu 1981 roku doszło do załamania wiru, przez co w lutym 1982 roku padły historyczne rekordy zimna. Na przykład w Chicago odnotowano -32°C, podobnie w Milwaukee, co było najniższym odczytem od 111 lat. W Wielkiej Brytanii padł rekord zimna dla Anglii (-26,1°C), a w Szkocji temperatura spadła do -27,2°C.

Co to oznacza dla Polski?

Meteorolodzy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wskazują, że oprócz słabego wiru, obserwujemy obecnie także dużą pokrywę śnieżną na Syberii. Te czynniki, połączone ze sobą, mogą teoretycznie skutkować gwałtownym napływem chłodnych mas powietrza do Polski i Europy Środkowej, szczególnie w styczniu.

Obecna sytuacja to wyraźny kontrast dla ostatnich sezonów. Lata z rekordowo ciepłą zimą 2019/2020 charakteryzowały się wyjątkowo silnym wirem polarnym. W tym roku sytuacja jest odwrotna. Choć nie każde osłabienie wiru prowadzi do „katastrofy” pogodowej, specjaliści podkreślają, że obecna sytuacja wymaga szczególnej uwagi. Podobieństwa do 1982 roku są aż nadto widoczne.

Warto podkreślić, że opisywane zjawisko jest naturalnym mechanizmem atmosferycznym, który występuje cyklicznie od wieków. Tym razem wszelkiej maści klimatyści będą mieli problem. Nie uda im się tak łatwo zrzucić winy za anomalie pogodowe na karb zmian klimatycznych, choć – co do tego nie ma wątpliwości – i tak będą na różne sposoby próbować.

Najnowsze