Poseł Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Matecki został oskarżony o popełnienie sześciu przestępstw. Chodzi o przywłaszczenie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Zdaniem prokuratury konkursy były prowadzone tak, by przyznać wielomilionowe dotacje dwóm z góry wskazanym stowarzyszeniom. W sprawę, oprócz Mateckiego, zamieszanych jest siedem innych osób.
Prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Szczecinie akt oskarżenia w tej sprawie.
Według ustaleń śledczych, trzy konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości miały być od początku ustawione tak, aby wielomilionowe środki trafiły do dwóch konkretnych stowarzyszeń: Fidei Defensor i Przyjaciół Zdrowia.
Prokuratura zarzuca posłowi Mateckiemu oraz prezesom tych stowarzyszeń – Adamowi S. i Mateuszowi W. – że działając w porozumieniu z urzędnikami Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym z byłym wiceministrem Marcinem Romanowskim, doprowadzili do przyznania i następnie przywłaszczenia łącznej kwoty 16,5 mln zł.
Mechanizm miał polegać na tym, że oferty konkursowe były nieformalnie przekazywane do resortu, poprawiane przez urzędników i dopiero wtedy składane oficjalnie. W jednym przypadku, jak twierdzi prokuratura, stowarzyszenie Fidei Defensor zostało wskazane jako zwycięzca jeszcze przed rozstrzygnięciem konkursu. Zdobyte w ten sposób pieniądze, zamiast na cele statutowe, miały być wydatkowane na finansowanie działań politycznych i medialnych, fikcyjne etaty, pozorne umowy czy zawyżone faktury.
Na Mateckim ciąży łącznie sześć zarzutów. Oprócz udziału w przywłaszczeniu 16,5 mln zł, poseł jest oskarżony o pranie brudnych pieniędzy na kwotę co najmniej 447,5 tys. zł. Według śledczych, miał on przyjmować środki od osób fikcyjnie zatrudnionych w stowarzyszeniach, które w rzeczywistości nie świadczyły pracy lub wykonywały ją w szczątkowym zakresie.
Kolejne dwa zarzuty dotyczą fikcyjnego zatrudnienia posła w Lasach Państwowych, gdzie miał wyłudzić łącznie ponad 483 tys. zł nienależnego wynagrodzenia. Prokuratura twierdzi, że szczeciński polityk w porozumieniu z dyrektorami Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych oraz Regionalnej Dyrekcji w Szczecinie zawarł pozorne umowy o pracę, m.in. na nowo utworzone stanowisko kierownicze. Mimo że faktycznie nie wykonywał obowiązków, poświadczał nieprawdę w raportach i na listach obecności.
Matecki nie był funkcjonariuszem publicznym w Ministerstwie Sprawiedliwości, ale odpowie za przekroczenie uprawnień na równi z nimi, gdyż – jak twierdzi prokuratura – świadomie współdziałał z urzędnikami resortu. Akt oskarżenia był możliwy po wcześniejszym uchyleniu immunitetu posłowi przez Sejm.
Matecki nie przyznaje się
Matecki nie przyznaje się do winy. W złożonych wyjaśnieniach stwierdził, że sprawa ma charakter polityczny, zarzuty oparto na pomówieniach, a sfinansowane projekty zostały w pełni zrealizowane zgodnie z przeznaczeniem, co wyklucza przywłaszczenie środków.
– Mój adwokat złożył wnioski o uzupełnienie śledztwa; w tym śledztwie nie przesłuchano kilku świadków, których prokuratura uznała za kluczowych. Prokurator na przykład w liście powoływał się na protokoły z przesłuchań Marcina Romanowskiego, których nie ma zupełnie w aktach. Na przestrzeni najbliższych dni będę publikować z całą pewnością materiały pokazujące, jak absurdalne są to zarzuty i celowo są publikowane chwilę po ataku na ministra Zbigniewa Ziobro – powiedział PAP poseł.
Na pytanie o zarzuty dotyczące przywłaszczenia pieniędzy, zawierania fikcyjnych umów oraz prania pieniędzy pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości odparł, że nigdy nie decydował o wydatkowaniu tych pieniędzy, nie otrzymał żadnych środków z FS. Dodał, że pomagał w pracy merytorycznej przy projektach realizowanych m.in. przez Stowarzyszenie Fidei Defensor, uczestnicząc w konferencjach, czy udostępniając wpisy w mediach społecznościowych i zapewnił, że założenia projektów zostały „całkowicie wypełnione”.
Matecki całkowicie odrzuca zarzuty prokuratury dotyczące swojej fikcyjnej pracy w Lasach Państwowych. Zaznaczył, że wielokrotnie wyjeżdżał na spotkania z udziałem dyrektorów LP w Szczecinie i poza nim. Potwierdzać to, jak dodał, mają dziesiątki wypisanych delegacji oraz korespondencja mailowa zawierająca zlecenia zadań oraz obszernych raportów z ich wykonania.
– Prokuratura mówiła, że śledztwo jest na ukończeniu już w marcu. Przed wakacjami miało się to pojawić w sądzie. Mamy zaraz koniec roku, więc można powiedzieć, że wreszcie to trafia do sądu i mam nadzieję, że będę mógł to skonfrontować przed uczciwym sądem, a nie przed sędziami wyznaczonymi ręcznie przez pana (szefa MS Waldemara) Żurka – powiedział.
Poseł PiS zapewnił, że będzie walczył w sądzie o sprawiedliwość i wyraził nadzieję na uczciwe przedstawienie swoich racji przed sędziami wybranymi w drodze losowania.
Reszta też się nie przyznaje
Nie przyznają się również prezesi stowarzyszeń. Adam S. wyjaśnił, że oferty do konkursów Funduszu Sprawiedliwości przygotowywał samodzielnie z Mateuszem W., bez udziału osób trzecich i bez przekazywania dokumentacji do konsultacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Twierdził, że o konkursach dowiedział się ze strony internetowej, a urzędników MS poznał dopiero po ich ogłoszeniu. Współpracujące firmy faktycznie miały świadczyć usługi promocyjne i organizacyjne.
Mateusz W. wyjaśnił, iż nie zna Marcina Romanowskiego, Tomasza M. ani innych urzędników MS. Twierdził, że nie przekazywał ofert do weryfikacji, nie uczestniczył w wypłatach i nie ustalał zasad podziału środków. Utrzymywał, że jego rola ograniczała się do formalnych działań w stowarzyszeniu, a konkursy przeprowadzono zgodnie z przepisami.
Pozostali oskarżeni – oprócz wspomnianych wyżej prezesów stowarzyszeń – to:
- Grzegorz W.: Przedsiębiorca z branży medialnej. Miał wystawiać fikcyjne i zawyżone faktury (na ok. 759 tys. zł) za rzekome usługi promocyjne na rzecz stowarzyszeń.
- Dorota W.: Współpracowniczka Grzegorza W. Miała pomagać w „praniu pieniędzy” poprzez wspieranie wystawiania fikcyjnych dokumentów księgowych i obsługę przelewów.
- Patrycja S.: Księgowa zatrudniona w biurze poselskim Dariusza M. Jest oskarżona o pomocnictwo – miała księgować i rozliczać fikcyjne faktury oraz wypłaty.
- Nina W.: Prywatnie partnerka Adama S. (prezesa stowarzyszenia Fidei Defensor). Miała zawyżać rachunki za rzekome usługi marketingowe i promocyjne świadczone na rzecz stowarzyszenia.
- Mikołaj W.: Syn Mateusza W. (prezesa stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia). Miał pobrać 195,6 tys. zł tytułem fikcyjnych wynagrodzeń, które następnie przekazywał ojcu i jego współpracownikom.
„Pozostali oskarżeni składali różne wyjaśnienia, w tym wskazując, że wykonywali faktyczne prace lub zlecenia wynikające z umów, działali wyłącznie na polecenie innych osób, realizowali jedynie czynności techniczne związane z obsługą projektów lub księgowością, a nadto niektórych okoliczności nie pamiętają” – czytamy w komunikacie prokuratury, która od razu dodaje, że „wyjaśnienia te są sprzeczne z pozostałym zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym”.
Oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

