Agenci federalni rozpoczęli w środę dużą operację w rejonie zatoki San Francisco przeciwko m.in. nielegalnym imigrantom – podał portal gazety „San Francisco Chronicle”. Ponad 100 funkcjonariuszy amerykańskiej Służby Celnej i Ochrony Granic (CBP) przybyło do bazy Straży Przybrzeżnej w kalifornijskim mieście Alameda.
Urzędnicy poinformowali, że oznacza to początek szerszej akcji administracji prezydenta Donalda Trumpa, która może doprowadzić do rozmieszczenia Gwardii Narodowej.
– Jedziemy do San Francisco i zrobimy z niego wspaniałe miejsce. Znów będzie wspaniałe – powiedział Trump w wywiadzie dla stacji Fox News.
W opinii burmistrza miasta Daniela Lurie zamaskowani urzędnicy imigracyjni stosują agresywne taktyki, które wzbudzają strach. Jego zdaniem powoduje to sprzeciw, chaos i przemoc.
Jak podaje portal „San Francisco Chronicle”, rzecznik Straży Przybrzeżnej powiedział, że jej baza będzie pełnić funkcję „miejsca operacyjnego” dla agentów CBP, „aby wykrywać, odstraszać i zatrzymywać nielegalnych imigrantów, terrorystów narkotykowych i osoby o zamiarach terrorystycznych”.
Resort bezpieczeństwa wewnętrznego USA uznał za cel operacji wyłapanie „najgorszych z najgorszych przestępców, w tym morderców, gwałcicieli, członków gangów, pedofili i terrorystów”. Organizacje walczące o prawa obywatelskie ostrzegały przed profilowaniem rasowym.
Zdaniem Shilpi Agarwal z Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich (ACLU), agenci CBP „zatrzymują ludzi dość bezkrytycznie, kierując się tym, czy wyglądają na Latynosów”. Podkreśliła, że wszyscy mieszkańcy są chronieni przed bezpodstawnymi przeszukaniami na mocy konstytucji USA.
Od maja w sądach w San Francisco aresztowano 80 osób ubiegających się o azyl.