Sekretarz generalny NATO Mark Rutte w Fox News wskazał, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony, do którego doszło we wrześniu, „nie było intencjonalne”. Przekazał też, w jaki sposób Sojusz planuje reagować na kolejne tego typu incydenty.
Rozmowa Rutte z Fox News odbyła się po tym, jak sekretarz generalny spotkał się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Dziennikarze pytali go m.in. o naruszenia przestrzeni powietrznej państw NATO. W odpowiedzi podkreślił, że do takich incydentów – w ciągu ostatnich sześciu tygodni – doszło w Estonii i w Polsce.
– Na tyle, na ile możemy ustalić, to nie było intencjonalne, ale w każdym razie było to lekkomyślne i nieakceptowalne. NATO zareagowało dokładnie tak, jak powinno – ocenił Rutte.
Jak podkreślił, dużą rolę odegrało w tym przypadku odpowiednie przeszkolenie. Zapowiedział też, jaka będzie reakcja w przypadku podobnych incydentów w przyszłości. Jak powiedział, „jeżeli to będzie konieczne, NATO może zestrzelić samoloty, jeżeli będą stanowić zagrożenie”. W innym natomiast przypadku mają one być przechwytywane i przekierowane poza przestrzeń powietrzną NATO.
Także Donald Trump we wrześniu wypowiedział się w podobnym tonie ws. naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. – To mógł być błąd. Ale niezależnie od tego, nie jestem zadowolony z tej sytuacji – mówił wówczas.
Przypomnijmy, że do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej doszło w nocy z wtorku 9 września na środę 10. Wówczas Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych twierdziło, że był to „akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa” obywateli. W narracji władz warszawskich od razu pojawiła się informacja, że były to drony rosyjskie. Sugerowano, że działanie to było celowe. – Nie mamy wątpliwości, że nie było to zdarzenie przypadkowe – grzmiał szef MSZ Radosław Sikorski.
To nie rosyjski dron, ani polska rakieta. Co spadło na dom w Wyrykach?