Dziękuję Polakom i Ukraińcom za wsparcie – powiedział ścigany przez stronę niemiecką za udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream Wołodymyr Żurawlow po tym, jak polski sąd odmówił wydania go władzom niemieckim. Zaznaczył, że w Niemczech nie mógłby liczyć na „sprawiedliwy proces”.
Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił w piątek wydania władzom niemieckim Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylił mu areszt i nakazał niezwłoczne zwolnienie. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream.
Wołodymyr Żurawlow, zapytany w Telewizji Republika o postanowienie sądu stwierdził, że nie spodziewał się, iż sprawa pójdzie tak szybko.
– Wierzyłem, że ten wyrok będzie po mojej stronie – powiedział Żurawlow.
Odnosząc się do kwestii zatrzymania i swojego aresztu, wskazał, że „to było trudne” oraz że od razu zabrano mu wszystkie telefony i nie miał kontaktu z żoną ani z rodziną.
– Po co Niemcy przychodzą do domów polskich? – pytał Żurawlow. Twierdził też, że wszyscy Ukraińcy są bohaterami w wojnie z Rosją, od małych dzieci po starszych ludzi i żołnierzy. – Wszyscy Ukraińcy robią, co mogą zrobić, by ta wojna została zakończona – utrzymywał Żurawlow.
Żurawlow ocenił też, że nie dokonał żadnego przestępstwa. Mówił, że jeśli oskarża się go dlatego, że jest nurkiem, to każdy nurek z Ukrainy może być tak samo oskarżony. Podziękował też wszystkim Polakom i Ukraińcom za wsparcie.
– Myślę, że w Polsce jest bezpiecznie, ale nie do końca, bo jest jeszcze Rosja – mówił.
Na antenie Polsat News Żurawlow był z kolei pytany o to, czy mimo ostatnich wydarzeń planuje pozostać w Polsce.
– Już ponad 3,5 roku mieszkamy w Polsce, dzieci chodzą do polskich placówek nauczania i myślę, że zostaniemy tu i dalej będziemy mieszkać – odpowiedział.
W Telewizji Republika zapytany o wysadzenie rurociągu Nord Stream wyjaśnił, że dla Ukraińców wstrzymanie jego działania oznacza wstrzymanie finansowania wojny, czyli że Rosji nie wystarczy pieniędzy, żeby dalej ją toczyć.
Zapytany z kolei o kwestię zadośćuczynienia ze strony niemieckiej za areszt podkreślił, że kiedy w nim przebywał, nie mógł prowadzić biznesu. Ocenił też, że nie miałby „uczciwego procesu” w Niemczech.
Uzasadnienie decyzji sądu
Po wydaniu postanowienia sędzia Dariusz Łubowski w ustnym uzasadnieniu wskazywał m.in., że nie ma jurysdykcji w zakresie ustalenia, czy to Żurawlow był sprawcą wysadzenia gazociągu Nord Stream. Wskazał, że sąd polski jest jednak zobowiązany zbadać, czy w sprawie zachodzą przeszkody do wydania ściganego władzom niemieckim.
Zaznaczył, że „sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny, a polityka nie jest domeną sądu” oraz, że czyn ten został dokonany w czasie trwającej od 2014 r. „krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę”. Dodał, że wysadzenie infrastruktury krytycznej wrogiego państwa w trakcie pokoju przez służby specjalne czy grupy terrorystyczne jest sabotażem i stanowi przestępstwo.
– Natomiast tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą – powiedział sędzia.
Podkreślił też, że ściganemu, o ile był sprawcą tego czynu, przysługuje tzw. immunitet funkcjonalny. – Czyn ten ze względu na swój urzędowy charakter przypisany może być jedynie państwu, ewentualnie państwu ukraińskiemu, i tylko to państwo może za niego ponieść odpowiedzialność – mówił w uzasadnieniu sędzia.
Dodał, że wysadzenie rurociągu Nord Stream nie nastąpiło na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych. Podkreślił, że rurociąg Nord Stream nie jest podmiotem niemieckim. Ocenił również, że przyjęta przez stronę niemiecką kwalifikacja czynu i jego opis budzą wątpliwości.
Na postanowienie warszawskiego sądu okręgowego można wnieść zażalenie do sądu apelacyjnego. Obrońca Żurawlowa mec. Tymoteusz Paprocki na antenie Polsat News powiedział, że na złożenie takiego zażalenia prokuratura ma trzy dni.
– Ufam i wierzę głęboko, iż po tych argumentach, które padały dzisiaj w sądzie, po tym uzasadnieniu, w którym sąd jasno wskazał – odwołując się i do swoich przemyśleń i do stanowiska obrony – dlaczego nie można Wołodymyra Żurawlowa wydać stronie niemieckiej, prokuratura nie będzie w tym zakresie składała zażalenia – mówił obrońca mężczyzny.
„Można wysadzać rurociągi”
Sprawę Ukraińca i decyzję sądu skomentował redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u Tomasz Sommer.
– Można wysadzać rurociągi – taki wniosek chyba trzeba wysnuć z dzisiejszej decyzji sądu w Warszawie, który nie zdecydował się na przekazanie Ukraińca podejrzanego o wysadzenie rurociągu, czy jakąś działalność zmierzającą do tego wysadzenia, który się znajduje na dnie Morza Bałtyckiego. Tenże Ukrainiec nie tylko, że został uwolniony od kwestii ewentualnej ekstradycji do Niemiec, gdzie toczy się postępowanie w tej sprawie, ale także został po prostu wypuszczony – podkreślił.
– Ciekawa była argumentacja sądu. Argumentacja sądu mówi bowiem, że: po pierwsze – sądy niemieckie są skrajnie upolitycznione, ponieważ tam sędziów bezpośrednio mianują politycy, w związku z czym decyzje sądu niemieckiego z zasady są niepraworządne – wskazał.
– Ale mało tego, sędzia twierdził, że nie można uznawać działania Ukraińca wysadzającego rurociąg za rzecz zakazaną, czyli można wysadzać rurociągi – skwitował Sommer.