Zamach stanu na Madagaskarze spowodował, że Paryż wzywa nowe władze „do poszanowania demokracji i praworządności”. Władzę na Madagaskarze przejęło wojsko, a Francuzi ewakuowali obalonego prezydenta na należącą do Francji wyspę Reunion. Do zamachu stanu doszło po kilku tygodniach społecznych protestów.
Francja ma tradycyjne wpływy w tym kraju. Teraz Paryż wezwał „wszystkie zaangażowane podmioty, instytucjonalne, polityczne i społeczne, do wykazania się odpowiedzialnością, powściągliwością i dialogiem”.
Francuskie MSZ stwierdziło, że „głębokie aspiracje narodu Madagaskaru, a w szczególności jego młodzieży, do lepszego, sprawiedliwszego i godnego życia, muszą zostać w pełni wysłuchane i wzięte pod uwagę”, Francja „jest gotowa współpracować z podmiotami regionalnymi” w poszukiwaniu rozwiązania kryzysu.
Na początku protestów, które ogarnęły kraj we wrześniu, zginęły na wyspie co najmniej 22 osoby, a ponad 100 zostało rannych. Obalony prezydent Madagaskaru mówił jedynie o 12 ofiarach śmiertelnych, które nazwał „szabrownikami i wandalami”. Pierwszy protest rozpoczął się rozpoczął się 25 września, początkowo od protestu w sprawie ciągłych przerw w dostawach wody i prądu.
Szybko przekształcił się w szerszą falę krytyki prezydenta Rajoeliny i jego klanu. Władze użyły siłi, ale 14 października żołnierze, którzy dołączyli do antyrządowych demonstrantów, przejęli władzę, a Zgromadzenie Narodowe odsunęło prezydenta Andry’ego Rajoelinę od władzy.
Ten uciekł z wyspy na pokładzie francuskiego samolotu wojskowego. Nowy rząd Madagaskaru obiecał wybory w ciągu dwóch lat. Quai d’Orsay obserwuje sytuację na Madagaskarze z uwagą, bo wcześniej po wojskowych zamach stanu w kilku frankofońskich krajach Afryki, ich władze obierały kurs antyfrancuski.
Źródło: AFP/ Le Figaro