Klimatystki z grupy Futuro Vegetal znalazły nowy, rewolucyjny sposób na walkę z globalnym ociepleniem. Oblały farbą XIX-wieczny obraz w muzeum w Madrycie. W ramach obchodów hiszpańskiego święta narodowego postanowiły zaatakować dzieło przedstawiające Krzysztofa Kolumba.
W niedzielę, w Dzień Kolumba, dwie ekoterrorystki wtargnęły do madryckiego Museo Naval, by wyrazić swój sprzeciw wobec „wieków ucisku i ludobójstwa”.
Zanim zostały zatrzymane przez policję, zdążyły oblać czerwoną farbą obraz „Pierwszy hołd dla Krzysztofa Kolumba” i rozwinąć transparent z hasłem „12 października, nie ma czego świętować. Sprawiedliwość ekologiczna”.
Najwyraźniej najlepszym sposobem na dyskusję o „sprawiedliwości ekologicznej” jest zniszczenie dzieła sztuki z 1892 roku, które ze współczesnym przemysłem wydobywczym ma niewiele wspólnego. Mamy chociaż nadzieję, że zgodnie z wytycznymi klimatystów, aktywistki do zniszczenia obrazu użyły farby biodegradowalnej.
Logika protestu jest równie klarowna, co ich przekaz. W oficjalnym komunikacie grupa potępiła „ekstraktywny neokolonializm”, który eksploatuje zasoby naturalne. A skoro tak, to naturalnym celem ataku musiał stać się obraz sprzed 133 lat. Trudno o bardziej bezpośrednie nawiązanie. Obie aktywistki zostały aresztowane i usłyszały zarzuty zniszczenia dziedzictwa kulturowego, za co grożą im sowite grzywny i do trzech lat więzienia.
12 października obchodzone jest Święto Narodowe Hiszpanii, zwane również Dniem Kolumba. Upamiętnia przybycie Krzysztofa Kolumba do Ameryki. Podkreśla się „historyczne i kulturowe więzi Hiszpanii ze światem latynoskim”. Niektórzy uważają jednak, że nie ma czego świętować, ponieważ przybycie Kolumba rozpoczęło erę kolonializmu, która przyniosła tragiczne skutki dla rdzennej ludności.