Strona głównaGŁÓWNYTak źle nie było od dwóch dekad. Krwiopijcy niszczą Polaków

Tak źle nie było od dwóch dekad. Krwiopijcy niszczą Polaków

-

- Reklama -

Osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości wraz z przystawkami było tragicznym czasem dla wolności gospodarczej w Polsce. Raport Fraser Institute pokazuje dramatyczny spadek poziomu swobód ekonomicznych nad Wisłą w ciągu ośmiu lat. Redaktor naczelny „Najwyższego Czas-u!” Tomasz Sommer zaznacza, że „PiS zniszczył wolność gospodarczą w Polsce”. Można odnieść wrażenie, że jej stan jest dziś równie niski jak wiedzy ekonomicznej Polaków, którzy wybrali do władzy socjalistyczno-etatystyczne ugrupowanie.

Pod koniec września na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie miała miejsce światowa premiera Indeksu Wolności Gospodarczej Świata 2025 (IWG – przyp. R. P.), przygotowanego przez Fraser Institute. Na podstawie kilku kategorii sprawdzono, jak to jest ze swobodami ekonomicznymi zarówno na całym świecie, jak i w kolejnych państwach. Pod uwagę wzięto takie kwestie, jak wielkość sektora publicznego, regulacje, system prawny i prawa własności, swoboda handlu międzynarodowego oraz sound money, czyli kategorię, przy pomocy której zmierzono, w jakim stopniu polityka monetarna pozwala na korzystanie z wolności gospodarczej. Wieści płynące z opublikowanego raportu nie są dobre.

- Reklama -Historia według Brauna

Coraz mniej wolności

O ile pomiędzy 2008 a 2019 rokiem poziom wolności gospodarczej w skali globalnej rósł, o tyle w kolejnych trzech latach doszło do absolutnego podeptania ludzkich swobód, w tym zamknięcia gospodarki pod pretekstem zabójczego koronawirusa i wskaźnik mierzony przez Fraser Institute drastycznie spadał. W raporcie podkreślono, że „ogólnie rzecz biorąc, Indeks pokazuje, że od 2000 roku nastąpił wzrost wolności gospodarczej, ale po wybuchu pandemii koronawirusa nastąpił jej gwałtowny spadek, który zniweczył prawie dziesięć lat postępów”. W 2023 r. co prawda doszło do niewielkiego odbicia, jednak obawy dotyczące przyszłości wydają się w zupełności uzasadnione. Zdaniem prof. Andrzeja Kondratowicza, cytowanego przez „Interię” eksperta Centrum im. Adama Smitha, „patrząc na to, co w wielu państwach dzieje się z wolnością gospodarczą w tym roku, spadek IWG w kolejnych dorocznych pomiarach wydaje się nie do uniknięcia”.

Niezależnie od szczegółowych wyników, „najbardziej wolnymi” państwami świata od lat pozostają te same kraje. W czołówce raportu znalazły się Hong-Kong, Singapur, Nowa Zelandia oraz Szwajcaria, a wysokie miejsca zajęły także Stany Zjednoczone, Irlandia, Tajwan czy Australia. Na drugim biegunie także obyło się bez niespodzianek, gdyż ranking tradycyjnie już zamykają Zimbabwe oraz Wenezuela, a niewiele lepiej wygląda sytuacja w Algierii i Sudanie. W omawianym rankingu Polska znalazła się w drugim kwartylu, zajmując 76. miejsce – najgorsze w całym XXI wieku. Wyżej znalazły się Kazachstan, Mongolia, Uganda czy Botswana. Powiedzieć, że nie kojarzą się one z dzikim kapitalizmem i nieokiełznaną wolnością, to jak nic nie powiedzieć. W takie jednak miejsce zaprowadziło nasz kraj osiem lat rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy (wykres 1).

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Wykres 1.

Trudno się temu dziwić, gdyż czas, kiedy u steru nawy państwowej była formacja Jarosława Kaczyńskiego, w dużej mierze kojarzy się z podnoszonymi oraz wprowadzanymi podatkami, szalejącą inflacją, nadprodukcją prawa i tworzeniem na kolanie przepisów, które później trzeba było poprawiać, jak chociażby Polski Ład. Generowało to dodatkowy chaos, który nie sprzyjał przedsiębiorczości. O realizacji żadnej wolności nie można było też mówić w kraju, którego premier wyznawał zasadę, iż prawo wcale nie jest najważniejsze, ale ponad nim stoi jakieś wyimaginowane „dobro narodu”. W takiej sytuacji nikt nie mógł być pewny dnia ani godziny, w którym zostanie kryminalistą, wchodząc w konflikt z nowym „prawem”, jak miało to miejsce, chociażby podczas ogłoszonej pandemii COVID-19.

Do wolności i z powrotem

Po roku 1989, wygrzebując się z postkomunistycznej zapaści gospodarczej, nasz umęczony kraj dołączył do grona państw wolnorynkowych. Pomimo rozmaitych regulacji przez lata udawało się ten stan utrzymywać. Z raportów Fraser Institute wynika, że pomiędzy 2000 a 2015 rokiem wskaźnik określający poziom wolności gospodarczej w Polsce zdecydowanie wzrósł, jednak od 2015 do 2023 r. zanotowano jego spadek z 7,3 pkt (w skali do 10) do 6,8 pkt. W ciągu zaledwie kilku lat gabinetom premier Beaty Szydło oraz premiera Mateusza Morawieckiego udało się cofnąć nasz urokliwy bantustan pod względem swobód ekonomicznych o dwadzieścia lat (wykres 2).

Wykres 2.

Wyraźnego spadku Polski w rankingu (aż o 25 pozycji w ciągu ośmiu lat) i najgorszego wyniku od dwóch dekad nie należy jednak postrzegać jako kryzysu. To nie wypadek przy pracy, lecz rezultat wdrażania w życie socjalistycznych ideałów przez ekipę z Nowogrodzkiej. Już kilka lat temu ówczesny premier Morawiecki przyznawał, że robotnicza myśl socjalistyczna „jest głęboko w filozofii PiS obecna”. Z kolei w sierpniu br. prezes Kaczyński, próbując zarysować różnice z liderem Konfederacji Sławomirem Mentzenem, wskazał w chwalebnym tonie, że PiS jest partią solidaryzmu społecznego, choć tak naprawdę solidaryzm pod przymusem to nic innego jak zwyczajny socjalizm.

Tymczasem każdy socjalizm musi oznaczać ograniczanie wolności gospodarczej. Po pierwsze dlatego, że rząd zabiera się za rozdawanie i marnowanie pieniędzy, których jak powszechnie wiadomo, nie ma. Musi je zatem najpierw zabrać podatnikom, a co za tym idzie zmniejszyć swobodę gospodarowania ciężko zarobionymi środkami przez zwykłych ludzi. Po drugie pod płaszczykiem troski o obywateli rząd tworzy monopole, takie jak np. w oświacie albo służbie zdrowia, tym samym nie pozwalając na rozwinięcie się w tych branżach prywatnych przedsiębiorstw. Ekspert Centrum im. Adama Smitha prof. Kondratowicz zauważa, że „wolności gospodarczej w Polsce od dawna nie przybywa, odmiennie niż w wielu państwach naszego regionu”, co sprawia, że praktycznie wszystkie postkomunistyczne państwa Europy Środkowo-Wschodniej notują lepszy wynik od Polski.

Światełko w tunelu?

Lektura raportu przygotowanego przez Fraser Institute uświadamia nam, że – pod względem wolności gospodarczej – sytuacja, w której Polska znalazła się w 2023 r., była najgorsza od co najmniej dwóch dekad. Szczególnie źle nasz kraj wypadł w kategorii mierzącej wielkość sektora publicznego (5,58 pkt), który jest nad Wisłą niemiłosiernie rozbudowany. Wydatki publiczne rokrocznie sięgają w naszym kraju niemalże 50 proc. Produktu Krajowego Brutto, jednocześnie sztucznie nabijając jego wartość. Państwo jest także pracodawcą dla niemal co czwartego Polaka, co jest prawdziwą patologią na rynku pracy. Wyraźnie rzuca się w oczy również niekorzystny wpływ transferów socjalnych oraz wydatków rządowych na wolność gospodarczą.

Słabo oceniono Polskę także pod względem systemu prawnego oraz praw własności (6,47 pkt), co wynikało głównie z niskiej oceny niezależności oraz bezstronności polskich sądów. Zmiany wprowadzane przez PiS zamiast deklarowanej naprawy sądownictwa przyniosły wydłużenie procesów oraz dodatkowo podważyły zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości.

Niewiele lepiej wygląda sytuacja w kategorii mierzącej wpływ regulacji na swobody ekonomiczne (6,54 pkt), gdzie widać przede wszystkim obciążenia regulacyjne, jakim podlegają Polacy. Słaby wynik „zawdzięczamy” też sztywnym zasadom panującym na rynku pracy, a także podnoszonej sztucznie płacy minimalnej, w czym prym wiedli populiści z partii Kaczyńskiego.

W dwóch z pięciu obszarów Polska wypadła powyżej swojej średniej. Wynik naszego kraju w kategorii sound money (6,93 pkt) byłby jeszcze wyższy, gdyby nie wysoka inflacja spowodowana dodrukiem pieniądza oraz rozdawnictwem. Z kolei jeśli chodzi o swobodę handlu międzynarodowego (8,48 pkt), to zdecydowanie na plus wyróżniają się taryfy celne oraz bariery handlowe, a właściwie ich brak, ale uwagi można mieć do kwestii kontroli przepływu kapitału (wykres 3).

Wykres 3.

Fatalny wynik Polski oraz odległa pozycja w rankingu mogą skłaniać pesymistów do stwierdzenia, że gorzej być nie może, zaś optymistów do uznania, że owszem – może. Na szczęście warszawskim politykom nie wszystko udało się jeszcze zepsuć i nasz kraj ciągle jest w stanie zdobyć się na wolność gospodarczą. Jak wskazuje w artykule „Rosnąca prohibicja wolności gospodarczej, czyli spadek Polski o ćwierćwiecze” założyciel i prezydent Centrum im. Adama Smitha dr Andrzej Sadowski: „Polska ponownie potrzebuje tak daleko idących zmian, jak te, które miały miejsce na przełomie lat 80. i 90. poprzedniego wieku”, gdyż „nie było i nie ma lepszej metody na wyjście z tzw. pułapki średniego rozwoju oraz ze wszelkich spowolnień i kryzysów niż gwarancje wolności dla ludzkiej przedsiębiorczości”. Wymagałoby to jednak zrozumienia ze strony wyborców, że – wbrew opowieściom socjalistów – prawdziwymi „krwiopijcami” nie są najwięksi przedsiębiorcy, ale politycy, którzy uważają, że mają prawo bezkarnie zarządzać czasem, pieniędzmi i życiem obywateli, jak gdyby ci byli ich niewolnikami.

Najnowsze