Piotr Korczarowski był gościem na Kanale Zero. Z Krzysztofem Stanowskim rozmawiali m.in. o freak fightach i banie na Grzegorza Brauna.
Korczarowski zażartował, że jest „przyszłym ministrem sprawiedliwości”.
– Nie, żartuję, no aż tak wysoko nie mierzę, ale wiesz, patrząc na ten rok, co się w życiu moim wydarzyło, jakbyś mi powiedział, że w przyszłym roku zostanę egzotyczną treserką słoni gdzieś w Tanzanii, to już nie powiedziałbym nie. Nie mam pojęcia – mówił.
– Jesteś daleko od bycia treserem słoni? – dopytał Krzysztof Stanowski.
– Nawet powiedziałem „treserką” – zaznaczył Korczarowski.
– Na razie jestem bardzo daleko, ale jednocześnie ten rok mi uświadomił, że jeśli ktoś do ciebie przychodzi i mówi… Wiesz Krzysiek, jeszcze w życiu różnie może być, to się dużo może wydarzyć i ty powiesz, „nie no, co ty mówisz, wiem gdzie jestem, wiem na czym stoję”, jakby „życie mam ogarnięte”, to ja już bym się zawahał – kontynuował.
Korczarowski przyznał też, że składał CV do Kanału Zero.
– Odejście od Brauna, bo chciałem przeprowadzić się do Warszawy, wysyłałem, no nie będę wyliczać konkurencji, ale mówię, dobra, jestem sprawnym dziennikarzem, mam dykcję, prezencję, jak sam widzisz. Nikt tego nie potrzebował. I rozumiem też, że to jest pokłosie mojej obecności u Brauna – twierdził.
– No bo wiesz, jak się zaangażowałem politycznie i miałem wystąpienia przeciwko ukrainizacji Polski, przeciwko jakimś tam, nie wiem, roszczeniom żydowskim i tak dalej. No to kto potrzebuje takiego dziennikarza, który już się tak odkrył ze swoim światopoglądem? No ale to jest właśnie cena, którą płacę za swoje decyzje. Między innymi moje zaangażowanie polityczne – przekonywał.
Stanowski poruszył kwestię freak fightu w Prime MMA.
– Trudno mi sobie wyobrazić coś bardziej upokarzającego dla takiego prawicowca, niż bić się z drag queen ku uciesze ludzi – twierdził Krzysztof Stanowski.
– Słuchaj, co mam ci powiedzieć, Krzysztof? Takie czasy – odpowiedział krótko.
W programie poruszana była m.in. śmierć ojca Piotra Korczarowskiego. Stanowski nawiązał do tego i do obecnej sytuacji.
– Z tego, co mówisz, no przepraszam, że to powiem, ale jakby twój tata teraz żył, to by się przeżegnał nogą, jakby zobaczył, że wchodzisz do ringu z drag queen – ocenił, czemu Piotr Korczarowski zaprzeczył.
– No jak nie? Jak przed chwilą powiedziałeś, że on mówił, że ten cały świat jest już teraz nic nie warty, i zobaczyłby syna na takim plakacie, to co miałby zrobić wtedy? Załamać się. Powiedziałby „czas umierać” – kontynuował prowadzący.
– Tak, bo powiedziałby „czas umierać”, ale powiedziałby też, „słuchaj, to są chore czasy i najważniejsze w tych chorych czasach przetrwać”. Po prostu przetrwać, żeby pozostać sobą, ale jednocześnie nie być człowiekiem sprowadzonym na taki margines, żeby błagać ludzi o przeżycie – twierdził gość programu.
– Ale jest w tym pewien wstyd? – zapytał później Stanowski.
– Nie – odpowiedział bez zawahania Korczarowski.
– Dlatego że, wiesz, mam takie podejście, którego ludzie nie zrozumieją. Ludzie nie zrozumieją na pewno. Taki czysty makiawelizm, że cel uświęca środki – kontynuował.
Należy przy tym zaznaczyć, że teza „cel uświęca środki”, choć kojarzona z Niccolò Machiavellim i jego „Księciem”, nigdzie w tym dziele nie pada. Mało tego – z lektury nie wynika, by cel uświęcał środki i jest to powszechny błąd, który swego czasu wykładano w tzw. edukacji szkolnej. „Książę” bowiem wskazuje, jak skutecznie podejmować działania polityczne, natomiast nie ocenia, czy wolno to robić.
Wracając do programu, Stanowski dalej pytał o zbliżającą się walkę.
– Tak jakby ci dali dwa razy tyle, żebyś bił się nie z facetem, który się przebiera za babę, tylko za babę, która się przebiera za faceta? – zapytał.
– Nie ma znaczenia. Ja się mogę z kozą bić w tym ringu – odpowiedział Korczarowski.
Później temat zszedł na Grzegorza Brauna i bana na niego w Kanale Zero. Stanowski mówił, dlaczego nie chce go zaprosić.
– Tak naprawdę ja nie chcę, żeby u mnie na kanale, żebym ja się tłumaczył, czy były komory gazowe w Auschwitz, czy ich nie było. Nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za to, co tam może komuś strzelić do głowy. Czy wam to się podoba, czy nie, pozostałe partie w parlamencie są w miarę przewidywalne. To znaczy, ja się mogę z nimi zgadzać lub nie zgadzać. Mogę mieć zupełnie inne poglądy, ale przynajmniej wiem, że nie padnie coś tam absolutnie skandalicznego, Za co ja będę musiał na koniec się wstydzić – mówił Stanowski.
– Jak mnie zapraszałeś dzisiaj, nie miałeś takiej obawy, że tu padnie coś nieprzewidywalnego? Ja jestem też człowiekiem od Brauna – zauważył gość.
– Nie – odpowiedział Stanowski.
– Są pewne granice, których ja osobiście nie dopuszczam. Jak ktoś się przekracza, to znaczy, że poszedł za daleko i poszedł nie w tym kierunku, w którym ja chcę iść. I jego słowa o Auschwitz były takim momentem. Jeśli wystartuje w następnych wyborach prezydenckich i powiem, że każdy kandydat może tu przyjść i udzielić wywiadu, to go zaproszę. Ale na razie nie trwają wybory prezydenckie. Na razie nie złożyłem żadnej deklaracji, która kazałaby mi zaprosić Grzegorza Brauna tutaj. To są konsekwencje jego własnych słów – kontynuował.
– Ja rozumiem. Powiedziałem Ci najszczerzej jak mogę. Mogę stosować wybieg w postaci tego, że no nie było Korony, gdy były wybory w 2023. Natomiast prawda jest taka, że nie chcę brać na siebie całego tego gówna, który jesteście w stanie wyprodukować – twierdził Stanowski.
Korczarowski chciał wtrącić, że „jest jakaś pula widzów, która oczekuje…”, na co od razu wtrącił się prowadzący.
– Ale mnie nie interesuje. Szczerze? Mnie nie interesuje pula widzów. Mnie interesuje to, żebym ja się nie wstydził za swój własny kanał. Bo ja w pierwszej… Pierwsza moja myśl, gdy myślę o swoim kanale, to chcę mieć taki kanał, za który nie jest mi wstyd. I jak ktoś mnie spyta, dlaczego to zrobiłeś, to ja mogę powiedzieć, dlaczego coś zrobiłem. Gdyby Grzegorz Braun na tym kanale wygłosił te słowa o Auschwitz, byłoby mi wstyd, że to wpuściłem, że ten kanał istnieje i tak dalej, i tak dalej – odpowiedział Krzysztof Stanowski.