Polityk Konfederacji WiN Paweł Usiądek skomentował system kaucyjny, od wprowadzenia którego dzieli nas już tylko kilka dni. Określił go nie tylko jako absurd, ale także „kolejną daninę i obowiązek”.
Paweł Usiąsek ocenił, że „za chwilę wszyscy będziemy pracownikami PSZOK”.
„Z prostego systemu segregacji zrobiono groteskowy aparat fiskalno–biurokratyczny, który ani nie służy obywatelom, ani nie rozwiązuje realnego problemu” – stwierdził członek Rady Liderów Konfederacji WiN.
Zauważył, że system kaucyjny, który wejdzie w życie od października „to nie 'ekologia’, tylko kolejna danina i obowiązek”.
„Zapłacimy dodatkowe 50 gr kaucji za każdą plastikową butelkę i puszkę, oraz 1 zł za szkło. Zgnieciesz butelkę? Nie odzyskasz pieniędzy. Kupiłeś 12 butelek wody na tydzień? Oddajesz sklepom 6 zł i jeszcze masz obowiązek przechowywania, wożenia i wrzucania ich do automatu aby uzyskać zwrot. A wszystko po to, by posłuchać propagandy, że dzięki temu uratujesz planetę przed zagładą” – czytamy we wpisie.
„Tymczasem prawdziwy problem – czyli brak systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) – został zamieciony pod dywan. Zamiast obciążyć koncerny, które pakują sałatę w koszyki owinięte folią i każdą bułkę w plastik, państwo obciąża konsumentów. Tak, jakbyśmy to my wymyślili tonę plastikowych opakowań” – napisał Usiądek.
Wskazał następnie, że „prawdziwym skutkiem” nowych przepisów będzie płacenie „dwa razy”.
„Czekają nas wyższe opłaty za odbiór odpadów komunalnych, ponieważ gminy stracą dochód ze sprzedaży butelek i puszek, który był istotnym elementem systemu gospodarki komunalnej, Do tego dochodzą kary dla samorządów za niewyrobienie poziomu recyklingu, bo przecież mamy system kaucyjny” – wyjaśnił.
„W Niemczech czy Szwecji połączenie ROP i systemu kaucyjnego obniżyło koszty systemu o 40%. W Polsce? Producentów nie tknęto, a obywatel został sprowadzony do roli darmowego pracownika PSZOK… Odpady zmieszane, plastiki i metale, szkło, papier, bio, popiół, ostatnio doszły tekstylia a teraz jeszcze mamy butelki zbierać osobno? To absurd” – ocenił Paweł Usiądek.
„To nie jest ekologia. A jeśli tempo narzucania nowych obowiązków się utrzyma, to za chwilę naprawdę spotkamy się po godzinach w sortowniach, robiąc za darmo to, co powinno być obowiązkiem producenta i systemu gospodarowania odpadami” – napisał.
Warto zauważyć, że słuszna krytyka miesza się tutaj z socjalizmem. Zamiast wymyślać, czy to producent czy konsument ma robić, najlepiej byłoby po prostu zostawić to opłacanym z podatków pracownikom zajmującym się śmieciami. Dobrze by było też przywrócić dawne przepisy, gdzie człowiek po prostu wyrzucał śmieci do swojego czy osiedlowego kosza, a firmy śmieciarskie zajmowałyby się utylizacją. Niestety, wiele ludzi uważa, że gdyby nie narzucanie segregacji śmieci ludziom, to te trafiałyby do lasu, na modłę artykułów lobbujących za niemieckimi koncernami, które obecnie mają wielkie udziały w branży.
Jednocześnie firmy te faktycznie wysługują się narzuconą obywatelom pracą, ale to te firmy zgarniają pieniądze.
Do wpisu Pawła Usiądka odniósł się publicysta Łukasz Warzecha.
„Tempo narzucania nam kolejnych głupot jest porażające. Ja już nawet nie nadążam z odnotowywaniem tego. Kaucje, prohibicja, wdrażanie DSA, wdrażanie EPBD” – skwitował wpis Łukasz Warzecha.
Tempo narzucania nam kolejnych głupot jest porażające. Ja już nawet nie nadążam z odnotowywaniem tego. Kaucje, prohibicja, wdrażanie DSA, wdrażanie EPBD… https://t.co/GbzPWhhYIE
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) September 25, 2025