Co najmniej ośmioro dzieci zginęło, a sześcioro zostało poważnie rannych w ataku dronów z ładunkami wybuchowymi na kontrolowane przez gang slumsy – poinformowała we wtorek agencja AP, powołując się na krewnych i działaczy, którzy obwiniają o atak policję.
Do wybuchów doszło w sobotę wieczorem w slumsie Cite Soleil, który znajduje się pod kontrolą potężnej koalicji gangów Viv Ansanm, uważanej przez Stany Zjednoczone za organizację terrorystyczną.
Według mieszkańców i organizacji obrony praw człowieka w atakach zginęło w sumie co najmniej 13 osób – oprócz dzieci także czterech domniemanych członków gangu i osoby postronne.
Jeden z szefów gangu Jimmy Cherizier, znany pod pseudonimem Barbecue, zapowiedział, że zemści się za ataki.
Cytowany przez AP 60-letni mieszkaniec powiedział, że zabitych zostało dwoje jego wnucząt w wieku 3 i 7 lat oraz 32-letni syn. 37-letnia Nanouse Mertelia powiedziała zaś, że znalazła na ulicy swego martwego syna, który tuż przed atakiem wyszedł z domu, by kupić coś do jedzenia.
Krajowa Sieć Obrony Praw Człowieka na Haiti twierdzi, że policja wysłała drony nad slumsy, gdy domniemany szef gangu Albert Stevenson szykował się do świętowania swych urodzin i z tej okazji rozdawał dzieciom podarunki.
Szef haitańskiego oddziału Światowej Inicjatywy przeciw Transnarodowej Przestępczości Zorganizowanej Romain Le Cour podkreślił, że atak stawia „pilne pytanie o to, kto ma ponieść odpowiedzialność”. Zauważył, że władze nadal nie wydały żadnego oficjalnego oświadczenia i prawdopodobnie pogłębi on brak zaufania do państwowych instytucji.
Według danych Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (OHCHR) w pierwszej połowie roku w Haiti zabitych zostało ponad 3 tys. osób, a setki tysięcy musiały uciekać z domów.