Łukasz Warzecha napisał na X, że „Chiny nie są w sytuacji przymusowej” z powodu zamknięcia granicy z Białorusią i jednocześnie tzw. Korytarza Północnego. Wskazał, że towary do Europy mogą z Chin trafiać innymi drogami, za to niepotrzebnie psujemy relacje z państwem mającym jedną z największych gospodarek świata.
Od 12 września Polska zamknęła granicę z Białorusią. Związane było to z ćwiczeniami wojskowymi tego kraju z Rosją.
Manewry już się zakończyły, ale granica pozostaje zamknięta. Pojawia się politpoprawna narracja, że „dzięki” zamkniętej granicy uderzamy w Chiny.
Chodzi o tzw. Korytarz Północny. M.in. przez niego do Europy trafiać mogą towary z Chin.
Publicysta „DoRzeczy” Łukasz Warzecha odniósł się do tej narracji wskazując, że takie hasła są dość śmieszne.
„Przypomnę lub też poinformuję tych, którzy uważają, że naszym zamknięciem granicy wywieramy jakiś przemożny wpływ na Chiny, że tzw. Korytarz Północny nie jest jedyną możliwą trasą Jedwabnego Szlaku. Jest alternatywny Korytarz Środkowy (ok. 3600 km więcej), prowadzący przez Kazachstan, Azerbejdżan, Gruzję i Turcję, a nawet Korytarz Południowy – Kazachstan, Trukmenistan, Iran, Turcja (o ok. 1000 km dłuższa niż Korytarz Północny)” – napisał na X Łukasz Warzecha.
Dodał, że „są też warianty kombinowane”.
„Zatem nie, Chiny nie są w sytuacji przymusowej. Transport byłby nieco droższy, ale możliwy” – stwierdził publicysta.