Organizacja pozarządowa oskarżyła Kubę o wykorzystywanie 60 000 więźniów do niewolniczej pracy. Organizacja Prisoners Defenders ostrzega przed „nieludzkimi i brutalnymi warunkami” przetrzymywania kubańskich więźniów.
Jak się okazuje w systemach komunistycznych nic się nie zmienia i wszędzie stosuje się podobne metody. Ta organizacja prześledziła losy 60 000 osób skazanych za przestępstwa na Kubie i wykonujących tzw. „pracę poprawczą”. Reedukacja przez pracę to hasło stare jak sam komunizm.
Prisoners Defenders opublikowało 15 września raport, z którego wynika, że 60 000 więźniów jest zmuszanych do „niewolniczej pracy” przy wydobywaniu węgla, cięciu trzciny cukrowej, a nawet produkcji słynnych cygar hawańskich.
Raport nie pozostawia wątpliwości. Komunistyczna Kuba stosuje wobec więźniów praktyczne niewolnictwo. Skazani nie mają żadnego wyboru i nie mogą decydować, czy chcą pracować, czy nie. Nie otrzymują wynagrodzenia, nie mają żadnej umowy o pracę.
Zmusza się ich do pracy nawet ponad 10 godzin dziennie, przez sześć dni w tygodniu – twierdzi Javier Larrondo, prezes organizacji. Raport wskazuje, że „produkty pracy niewolniczej” są eksportowane, m.in. do Turcji, Hiszpanii, czy Portugalii…
Organizacja Prisoners Defenders zebrała zeznania wielu byłych więźniów, a także oparła się na oficjalnych dokumentach kubańskich. W swoim raporcie organizacja alarmuje o „nieludzkich i okrutnych warunkach, całkowicie naruszających prawo międzynarodowe i wszelkie prawa pracownicze”.
Produkty wytwarzane przez więźniów są „w całości przeznaczone na eksport, głównie do krajów europejskich, takich jak Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja i Turcja”.
Organizacja Prisoners Defender ma nadzieję, że udostępnione dane pozwolą krajom importującym towary z Kuby na weryfikację swoich zakupów, ale i konsumenci będą bardziej czujni w kwestii pochodzenia produktów „wyprodukowanych na Kubie”.
Raport warto zadedykować rozmaitym „odkrywcom świata”, którzy uważają Kubę za ciekawy kierunek turystyczny. Podobno kubańskie cygara lubi u nas sam Donald Tusk, może więc warto poinformować i jego?