Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz powiedział, że według informacji kancelarii prezydenta, w nocy z wtorku na środę polską granicę przekroczyło 21, a nie 19 rosyjskich dronów. Dodał, że możliwe, iż niektóre z dronów wleciały na terytorium Polski tylko na chwilę.
Według dotychczas podawanych informacji, w nocy z wtorku na środę polska przestrzeń powietrzna została 19 razy naruszona przez drony. Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie zostały zestrzelone. W czwartek wieczorem poinformowano o odnalezieniu szczątków siedemnastego drona w Przymiarkach pod Biłgorajem (woj. lubelskie).
Przydacz powiedział w piątek w Radiu Zet, że według informacji kancelarii prezydenta, w nocy z wtorku na środę polską granicę przekroczyło 21 dronów. – Według naszych informacji, przekroczyło (granicę – PAP), zdaje się, 21 dronów. Mogło być też tak i to trzeba zweryfikować, przecież te drony wcześniej także wlatywały na teren Polski, były kilka, kilkanaście sekund i wracały – stwierdził.
Prezydencki minister dopytywany o te dane, powiedział, by dowiadywać się o tę sprawę w MON. – Nie wiem, ile z nich znaleziono, czy nie było tak, że część wróciła – dodał.
W czwartek odbyło się zwołane przez prezydenta Karola Nawrockiego posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. W piątek, na wniosek Polski, zbierze się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski tłumaczył, że celem jest „przyciągnięcie uwagi całego świata do bezprecedensowego ataku rosyjskich dronów na państwo członka nie tylko ONZ-u, ale i Unii Europejskiej i NATO”.