Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego władze Szkoły Podstawowej nr 5 w Słupsku poinformowały rodziców o nagłej reorganizacji klas szóstych. Dotychczasowe dwie klasy zostały rozbite na trzy mniejsze, by stworzyć miejsce dla szesnastu uczniów z Kolumbii. Decyzja wywołała falę protestów wśród rodzin sześćdziesięciorga polskich uczniów.
Reorganizacja klas VI w słupskiej „piątce” zaskoczyła rodziców swoim nagłym charakterem i brakiem wcześniejszych konsultacji. Dyrektor szkoły Małgorzata Marcinowicz argumentowała, że zmiany są niezbędne ze względu na przepełnienie – dotychczas klasy liczyły po 33 osoby. Po reorganizacji klasy miały liczyć po dwudziestu paru uczniów.
Powodem zmian było włączenie do klas szesnastu dzieci z Kolumbii. Część z nich zaczęła uczęszczać do szkoły w Słupsku jeszcze w poprzednim roku szkolnym, reszta dołączyła od 1 września. Rozbicie dwóch klas na trzy odbyło się w formie losowania.
Rodzice byli w szoku. Kacper Szewczak, przewodniczący szkolnej rady rodziców, zarzucił dyrekcji brak wcześniejszych konsultacji i postawienie rodziców przed faktem dokonanym. Rodzice wyrażali obawy, że losowe przetasowanie może doprowadzić do zerwania wieloletnich przyjaźni między dziećmi i wywołać niepotrzebny stres.
„Dlaczego moja córka musi tracić przyjaźnie, które nawiązywała od sześciu lat? Teraz boi się przyjść do szkoły, bo nie wie, gdzie trafi. Jest zdruzgotana, nie wyobraża sobie podziału w formie losowania” – grzmiał na łamach Radia Gdańsk jeden z rodziców.
Właściwie wszyscy rodzice byli w tej sprawie jednogłośni. Domagali się możliwości przenoszenia polskich uczniów grupami, aby zachować istniejące więzi społeczne. Jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione. W przypadku braku odpowiedniej reakcji zapowiadają pisma do kuratorium oświaty oraz rzecznika praw dziecka.
Ostatecznie udało się wypracować pewien kompromis. Dyrekcja zapewniła, że przy rozbijaniu klas pod uwagę weźmie dotychczasowe przyjaźnie zawiązane między uczniami. Obiecano też wsparcie psychologiczne i pedagogiczne dla dzieci. Jak ta pomoc będzie wyglądać w praktyce, czas pokaże. Jak na dłoni widać jednak skutki polityki migracyjnej i rosnącą „różnorodność kulturową” w polskich szkołach.