Na rok przed wyborami uzupełniającymi do parlamentu, Donald Trump i Republikanie chcą przeprowadzić kilka zmian dotyczących głosowania. Chodzi zwłaszcza o mocno dyskusyjne i rodzące obawy o oszustwa i manipulacje, „głosowanie korespondencyjne”.
Wybory uzupełniające są zaplanowane na listopad 2026 roku. Republikanie chcieliby utrzymać swoją przewagę w Kongresie. Wybory dotyczą foteli w Izbie Reprezentantów i jednej trzeciej miejsc w Senacie. Opozycja mówi o „ofensywie Trumpa” i „nieuczciwej grze”.
Na razie, 22 sierpnia, legislatura Teksasu ostatecznie przyjęła nowy podział okręgów wyborczych, który ma być bardziej korzystny dla Republikanów. Trump chciałby jednak przede wszystkim wyeliminować głosowania korespondencyjne, które budzi obawy o oszustwa.
Prezydent USA zapowiedział już, że podpisze rozporządzenie wykonawcze, które „pomoże przywrócić uczciwość wyborów”, ale podał szczegółów dotyczących jego treści. Zapewnienie sobie większości w obydwu izbach to znaczne ułatwienie dla sprawowania prezydentury.
Ponowny podział okręgów wyborczych znalazł się w centrum politycznej bitwy z Demokratami, ale to stan i tak raczej republikański. Pomimo oskarżeńi insyuacji lewicy, tutaj chodzi o zwykłe procedury. Co dziesięć lat, po spisie powszechnym, stany, które organizują wybory, zawsze wyznaczają okręgi wyborcze w celu „równoważenia reprezentacji ludności w zależności od zmian demograficznych”.
Praktyka ta bywa przyspieszana i bywa celem manipulacji. Np. praktyka znana jako „gerrymandering”, polega na sztucznym grupowaniu wyborców opozycji w jednym okręgu wyborczym i tak przeznaczonym na straty lub rozmywaniu wyborców przeciwnika w kilku okręgach, gdzie nie mają szans na mandaty.
W Teksasie większość stanowią Republikanie, ale partia dzięki nowemu podziałowi okręgów wyborczych, może zyskać dodatkowych dziewięć nowych foteli w Izbie Reprezentantów. Siedem innych stanów, takich jak Nowy Jork i Illinois także prowadzi podobną strategię. To samo robią jednak Demokraci, czego przykładem jest och bastion – Kalifornia. Ich gubernator Gavin Newsom również mówi o zmianie podziału okręgów wyborczych, co dałoby jego partii pięć dodatkowych miejsc.
Oficjalnie Demokraci walczą z „gerrymanderingiem”, ale okazuje się, że na zasadzie moralności Kalego z „Pustyni i w puszczy”. Tym bardziej, że konstytucja Kalifornii do tej pory wyraźnie zabraniała manipulacji okręgami i powierzyła zadanie wyznaczania okręgów wyborczych „niezależnej komisji”.
Gavina Newsoma poparł były prezydent USA Barack Obama, dla którego gubernator Kalifornii „zaproponował inteligentne i przemyślane podejście, mające rozwiązać bardzo konkretny problem, w bardzo konkretnym czasie”. Obama jednocześnie mówił o „stronniczości Białego Domu” w Teksasie.
W czwartek kalifornijski parlament przyjął rezolucję o zorganizowaniu w tej sprawie referendum w listopadzie. Ma ono pozwolić na wyznaczanie okręgów wyborczych przez władze stanowe, zamiast niezależnej komisji.
Osobny problem to głosowanie korespondencyjne, które uważa się za przyczynę porażki Donalda Trumpa z Joe Bidenem w wyborach z 2020 roku. Pozwala ono Amerykanom głosować zdalnie, wysyłając karty do głosowania pocztą. W 2024 roku około 30% elektoratu głosowało korespondencyjnie, a ta metoda głosowania przynosi większe korzyści Demokratom niż Republikanom i ci skarżą się, że dochodzi tu do wielu nadużyć.
Po 2021 roku kilka stanów republikańskich, takich jak Teksas, przyjęło przepisy ograniczające możliwość głosowania korespondencyjnego poprzez skrócenie terminów oddawania głosów lub wprowadzenie obowiązku weryfikacji dokumentów tożsamości tak głosującego wyborcy. Jak twierdzi „ Washington Post”, szanse na to, że Donald Trump będzie w stanie znieść tego typu głosowanie w całym kraju są niewielkie i jest bardzo mało prawdopodobne, aby Sąd Najwyższy zaakceptował taką zmianę.
Źródło: France Info