Służby za KO zdają się bardziej szanować życie, niż za rządów PiS. Lekarz, który wypisywał od lat tabletki poronne kobietom i nie okazał dokumentacji z tym związanej stanie przed sądem po interwencji Ministerstwa Zdrowia.
Sprawę opisał „Fakt”.
„Dr Jarosław Górnicki, specjalista pediatrii i alergologii przez niemal dekadę wystawiał recepty na tabletki 'dzień po’, takie jak EllaOne, będące formą antykoncepcji awaryjnej stosowanej w celu zapobiegania ciąży po niezabezpieczonym stosunku płciowym lub w przypadku niepowodzenia innej metody antykoncepcji” – podaje fakt.pl.
Należy przypomnieć, że oprócz możliwych bardzo poważnych konsekwencji zdrowotnych dla samej kobiety, tabletki tego typu nie są de facto „antykoncepcją awaryjną”. Mogą także uniemożliwiać rozwój ciąży już zapłodnionej komórki jajowej, co czyni je w rzeczywistości pigułkami aborcyjnymi.
Od 2017 roku w Polsce EllaOne jest dostępna wyłącznie na receptę. Lobby produkujące ten produkt medyczny jest silne – w wielu państwach UE, mimo silnego oddziaływania na organizm EllaOne jest dostępna bez ograniczeń. Z kolei w Zjednoczonym Królestwie produkt ten jest finansowany z pieniędzy podatników.
Ministerstwo Zdrowia zażądało od lekarza udostępnienia dokumentacji pacjentek, który przepisano EllaOne. Było ich bowiem bardzo dużu.
„Ostatecznie resort się jej nie doczekał. W 2024 r. ministerstwo zawiadomiło Naczelną Izbę Lekarską, że lekarz wypisuje podejrzanie dużo recept, co może wskazywać na przewinienie zawodowe z art. 8 kodeksu Etyki Lekarskiej” – podaje fakt.pl.
Lekarz odniósł się publicznie do sprawy na swojej stronie internetowej. Przyznał, że jego postawa wynika z przyczyn politycznych.
„Ze względu na krzywdzącą kobiety decyzję Ministra Zdrowia w rządzie PiS, wydaję recepty na antykoncepcję awaryjną EllaOne. Lek ten w Unii Europejskiej wydawany jest bez recepty” – napisał dr Górnicki.
Początkowo usługa lekarza kosztowała 1 zł, potem 10 zł.
„Część środków przekazywana była na organizacje broniące praw kobiet” – napisał „Fakt”, choć najpewniej chodzi tu o organizacje feminazistowskie i proaborcyjne, a nie broniące praw kobiet.
„Wniosek o ukaranie za odmowę przekazania dokumentacji oraz zawiadomienie o rozprawie rozpatrzone zostaną 29 sierpnia przed Okręgowym Sądem Lekarskim” – czytamy.
Redakcja podała też, że lekarz zamierza dalej robić to, co robił.