Etiopia skazała w poniedziałek pięć osób na karę śmierci za handel ludźmi. Jest to pierwszy w historii Etiopii przypadek takiej kary za to przestępstwo – poinformował Belajihun Yirga, minister sprawiedliwości.
Do ogłoszenia wyroku doszło dzień po katastrofie statku przewożącego etiopskich migrantów do Jemenu. U wybrzeży jemeńskiej prowincji Abyan utonęło w niedzielę co najmniej 68 osób.
Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), agencji ONZ, wielu etiopskich migrantów korzysta z nielegalnych szlaków obsługiwanych przez przemytników, narażając się na poważne ryzyko po drodze. Najczęstszym jest szlak wschodni prowadzący do Jemenu i dalej do krajów Zatoki Perskiej, gdzie tysiące afrykańskich migrantów poszukuje pracy.
Skazani przemytnicy obsługiwali właśnie ten szlak, wiążący się z niebezpiecznymi przeprawami przez Morze Czerwone. Przemycali głównie ludzi z ogarniętego wojną etiopskiego regionu Tigraj.
Prokuratorzy szczegółowo opisali, w jaki sposób pięciu mężczyzn wykorzystywało bezbronną młodzież, obiecując im pracę za granicą, pobierając wygórowane opłaty, a jednocześnie narażając ich na nadużycia, wymuszenia i zagrażające życiu warunki.
Sprawa ta jest pierwszym przypadkiem, w którym Etiopia zastosowała karę śmierci za przestępstwa związane z handlem ludźmi. Chociaż kara śmierci nadal obowiązuje, Etiopia nie przeprowadziła egzekucji od 2007 r., a wyroki są często zamieniane na kary śmierci.
Według danych rządu etiopskiego ponad 100 tys. Etiopczyków co roku podejmuje próby nielegalnej migracji, co jest spowodowane chronicznym bezrobociem wśród młodzieży, ubóstwem i niestabilnością, szczególnie w regionach dotkniętych konfliktami, takich jak Tigraj i Amhara.