Strona głównaWiadomościPolskaW USA rozważają zniesienie norm emisji, w UE ich zaostrzenie. Sommer: Naprawdę...

W USA rozważają zniesienie norm emisji, w UE ich zaostrzenie. Sommer: Naprawdę musimy na to pozwalać?

-

- Reklama -

W USA rozważane jest całkowite usunięcie norm spalinowych. Tymczasem w Unii Europejskiej klimatystyczna agenda oparta na ideologii sprawnych umysłowo inaczej trzyma się mocno i rozważane są zaostrzenia w tej kwestii.

W 2009 roku uchwalono w USA ustawę o czystym powietrzu. Przekonywano w niej, że emisja gazów cieplarnianych, w tym tych samochodowych, jest szkodliwa dla zdrowia i życia. Ustawa ta obecnie obowiązuje.

Na jej podstawie w USA lobbowano za silnikami hybrydowymi i elektrycznymi. Wprowadzono przywileje podatkowe dla takich pojazdów. Mocno skorzystała na tym m.in. marka Tesla.

Amerykanie jednak nie dali się zrobić w konia jak Europejczycy. Dalej jeżdżą samochodami z silnikiem Diesla.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Co na to Agencja Ochrony Środowiska? Ano staje po stronie narodu i proponuje zniesienie norm emisji spalin. Postuluje też wycofanie wszelkich zakazów sprzedaży aut z silnikami spalinowymi oraz zaprzestania wydawania pieniędzy podatników na promowanie aut elektrycznych.

Agencja wskazuje, że kupno auta powinno być świadomym wyborem konsumenta. Zniesienie norm miałoby spowodować spadek cen samochodów spalinowych. Oszczędności mogą wynieść 54 mld dolarów w skali roku.

W tym samym czasie w unijnym kołchozie ideolodzy podniesieni do rangi urzędników dyskutują o zaostrzeniu obecnych norm emisji spalin. Trwają prace nad projektem ustawy zakazującej dużym firmom oraz wypożyczalniom samochodów kupowania aut spalinowych od 2030 roku.

„Mimo iż europejskie samochody stanowią tylko ułamek (!) światowej emisji CO2, to unijni urzędnicy coraz bardziej wprowadzają 'ekologiczny’ reżim. Stanowi to duży problem dla producentów samochodów. A przecież spokojnie moglibyśmy wrócić choćby i do norm Euro 6; klimat by na tym nie ucierpiał, a odetchnęlibyśmy z ulgą będąc choć trochę bliżej normalności” – czytamy na pch24.pl.

Do kwestii zmiany podejścia USA do klimatyzmu odniósł się m.in. redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer.

„Stany Zjednoczone odchodzą właśnie od dogmatu antropogeniczności globalnego ocieplenia. Dwutlenek przestał być już szkodliwy, wiatraki mają działać na rynku albo zginąć, a klimat się zmienia bo.., nie jest stały. Mało tego 'konsensus’ znika” – napisał na X dr Tomasz Sommer.

„I tylko w Berlinie i Generalnej Guberni ekonazizm się broni. Naprawdę musimy na to pozwalać?” – podsumował redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!”.

Z kolei była minister w MKiŚ Anna Trzeciakowska napisała, że „kontrrewolucja klimatyczna USA już tu jest”.

„Podczas gdy Polska grzęźnie w energetycznym chaosie i kompromitującej niekompetencji (KPEiK), a Bruksela popija sierpniowe drinki z palemką, Trump wysadza w powietrze fundamenty amerykańskiego klimatyzmu. Rozporządzenie EPA to nie kubeł – to wodospad lodowatej wody na naiwnych” – czytamy we wpisie.

„Proponowane rozporządzenie EPA z 29 lipca ma uchylić ustalenia z 2009 r., które klasyfikuje gazy cieplarniane (CO₂, metan itd.) jako zagrożenie dla zdrowia publicznego i środowiska” – wskazuje Trzeciakowska.

„To ustalenie (’endangerment finding’) jest fundamentem prawnym regulacji emisji gazów cieplarnianych w USA – nie tylko z pojazdów, ale także z elektrowni i sektora naftowo-gazowego (oil & gas)” – wyjaśniła.

„Główny cel rozporządzenia to deregulacja emisji z pojazdów (nowe standardy GHG), ale efekt domina obejmie i elektrownie i sektor oil & gas” – tłumaczy dalej.

„Konsultacje potrwają do 15 września 2025 r., przesłuchania 19-20 sierpnia – ale kierunek jest jasny: Trump stawia na konkurencyjność i tanią energię” – napisała Trzeciakowska.

Następnie wskazała, że w USA „60 proc. energii pochodzi z paliw kopalnych – 30 proc. z węgla i 30 proc. z gazu”.

„Obecne regulacje emisji CO₂ z elektrowni opierają się na tym ustaleniu. Sekcja IV dokumentu EPA jasno stwierdza, że jego uchylenie pozbawi agencję podstawy prawnej do regulacji emisji gazów cieplarnianych z 'różnych źródeł’, co obejmuje elektrownie. Nie ma tu mowy o 'może’ – to pewne – bez tej podstawy EPA traci zęby. Efekt – prąd w USA będzie jeszcze tańszy (obecnie 13,7c/kWh w USA vs 30c w Europie)” – napisała Anna Trzeciakowska.

„Sektor oil & gas: Produkcja ropy w USA to 12,9 mln baryłek dziennie, a metan (główny gaz cieplarniany z tego sektora) podlega regulacjom opartym na tym samym ustaleniu. Dokument EPA nie wymienia sektora oil & gas wprost, ale skutki są oczywiste – brak 'endangerment finding’ = brak regulacji emisji metanu. To jeszcze zwiększy opłacalność i konkurencyjność sektora – koszty „zgodności” (szacowane na 46 mln USD rocznie), spadną” – czytamy.

„UE, z Ursulą von der Leyen na czele, 27 lipca skapitulowała – 15 proc. cła na towary eksportowane do USA, zakup energii z USA za 750 mld USD i inwestycje w Ameryce za 600 mld USD – i poleciała na wakacje w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku – Trump w tym czasie nie zwalnia tempa i tnie regulacje siekierą wspierając konkurencyjność amerykańskiej gospodarki” – napisała.

Wskazała też, że „w tle Chiny (PKB +6,5 proc.) śmieją się z unijnej naiwności, dominując i w OZE i w elektrykach i metalach ziem rzadkich”.

„A UE traktują tak poważnie, że aż podstawiły Przewodniczącej UE na powitanie autobus (elektryczny?). Jeżeli to nie jest ostatni dzwonek alarmowy dla UE – to nie wiem co nim jest” – stwierdziła.

Najnowsze