Od 1 stycznia 2026 roku w Polsce zacznie obowiązywać nowa danina – opłata reprograficzna – obejmująca urządzenia elektroniczne, takie jak smartfony, telewizory oraz tablety. Rząd wprowadza ją rozporządzeniem, omijając parlamentarną debatę i szeregu retorycznych kompromitacji.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oficjalnie zapowiada objęcie opłatą reprograficzną nowoczesnych urządzeń elektronicznych. Opłata ma zacząć obowiązywać z dniem 1 stycznia 2026 r. i wyniesie od 1 proc. do 3 proc. ceny sprzedaży dla większości urządzeń, w tym smartfonów z pamięcią powyżej 32 GB, tabletów, komputerów i telewizorów.
Sprytne ominięcie słowa „podatek”
Choć oficjalnie nazywana „opłatą reprograficzną”, w rzeczywistości jest to podatek, który państwo nakłada na producentów i importerów urządzeń elektronicznych. W teorii płacić mają firmy, w praktyce zapłacimy my wszyscy, bo producenci odpowiednio podniosą końcową cenę produktu co najmniej o tyle (a często i więcej) niż wynosi podatek.
Jak to w wielu przypadkach bywa, opłata to po prostu sprytne ominięcie słowa „podatek”.
Lata prób i oporu społecznego
Próby wprowadzenia opłaty reprograficznej na nowoczesne urządzenia trwają od 2021 roku, jednak dotychczas nie udawało się przez opór społeczny. Rząd Prawa i Sprawiedliwości próbował już taką opłatę (podatek) wprowadzić, twarzą był minister Piotr Gliński. Po fali krytyki z pomysłu się wycofano. Ku niezadowoleniu szeroko rozumianych artystów, bo to oni mieliby być beneficjentami tego podatku.
Pamiętnym momentem w debacie nad opłatą reprograficzną był kompromitujący występ jej zwolennika, Jasia Kapeli z Wydawnictwa Krytyka Polityczna, w programie „HejtPark” u Krzysztofa Stanowskiego na Kanale Sportowym. Dyskusja obfitowała w cały szereg kuriozalnych wypowiedzi lewicowego „artysty”, a jego występ szybko stał się hitem w internecie.
Omijanie parlamentu przez rozporządzenie
W obliczu kontrowersji obecny rząd wybrał inną ścieżkę wprowadzenia opłaty. Tym razem zamiast ustawy, którą można by przedyskutować w Sejmie i której mógłby sprzeciwić się prezydent, rząd wybrał ścieżkę rozporządzenia. Nie będzie głosowań, konsultacji społecznych w praktyce ani możliwości zablokowania regulacji.
Ministerstwo bajdurzy, że opłata nie obciąży konsumentów, a biznes ma potraktować ją jako element „społecznej odpowiedzialności”. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że każdy dodatkowy podatek nałożony na produkt sprawi, że produkt ten po prostu podrożeje.