Strona głównaWiadomościPolskaZwycięstwo nad sanitarystami. Jest wyrok ws. rybnickiego przedsiębiorcy. "Oskarżonym powinien być premier...

Zwycięstwo nad sanitarystami. Jest wyrok ws. rybnickiego przedsiębiorcy. „Oskarżonym powinien być premier Morawiecki”

-

- Reklama -

Marcin Koza (wyraził zgodę na podawanie nazwiska i wizerunku) został uniewinniony z zarzutu sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia dla wielu osób, poprzez otwarcie klubu Face2Face w Rybniku w trakcie Wielkiej Histerii, nazywanej „pandemią”. Stwierdził, że przepisy wprowadzone przez PiS były niezgodne z konstytucją i stosowane wybiórczo.

Sąd Okręgowy w Rybniku uniewinnił Kozę. Ten otworzył klub Face2Face w Rybniku, mimo życzeń ówczesnego rządu, który pod pretekstem rzekomej pandemii koronawirusa próbował zakazywać ludziom normalnie żyć. Koza stwierdził, że ówczesne prawo „było niezgodne z konstytucją i stosowano je wybiórczo, jako przykład podając m.in. imprezę sylwestrową z TVP, w której miało uczestniczyć 2,5 tysiąca osób”. Groziło mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Sąd uznał Kozę za niewinnego. Zgromadzona na sali publiczność biła wówczas brawa.

W ustnym uzasadnieniu sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk stwierdziła, że „prokurator nie przełamał zasady domniemania niewinności w trakcie całego toczącego się postępowania”.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

– Ta sprawia jest nietypowa i wymaga szczegółowej analizy jej okoliczności – mówiła sędzia.

Podkreśliła, że „nie uszła uwadze sądu, podnoszona przez obronę i oskarżonego wadliwość i niekonstytucyjność stosowanego w czasie stanu epidemii prawa związanego z nakazami i zakazami”. Jednak zaznaczyła, że „ta kwestia nie jest pierwszorzędna w świetle kwalifikacji prawnej zarzutu”, dlatego sąd nie odniósł się do niej w uzasadnieniu.

– Sąd zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w okresie pandemii i roli, jaką w tym okresie odgrywała dyscyplina społeczna związana z koniecznością przestrzegania zasad i obostrzeń celem unikania rozszerzania się pandemii. Nie zwalnia to jednak sądu z obowiązku badania, czy działania oskarżonego, niestety niestosującego się do tych zasad, wypełniły przesłanki artykułu 165 kodeksu karnego – mówiła sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk.

Zaznaczyła, że w sprawie trzeba było ustalić nie tylko, czy oskarżony naruszył zakazy, ale czy doprowadził do tego, że koronka realnie dotarła do kolejnej grupy osób. Tego zaś prokurator – którego na ogłoszeniu wyroku nie było – nie udowodnił.

– Aby uznać, że doszło do zarzucanego oskarżonemu przestępstwa, oskarżyciel publiczny musiałby wykazać, że w okresie objętym zarzutem, a więc od 23 stycznia 2021 do 5 lutego 2021 na terenie jego dyskoteki Face2Face, wskutek zorganizowanej przez niego wbrew zakazowi imprezy znajduje się osoba z aktywnym wirusem. Bo tylko takie ustalenia mogły prowadzić do badania dalszej odpowiedzialności karnej Marcina Kozy. Istotne jest bowiem, czy w tym czasie był na terenie dyskoteki ktoś, kto zarażał tym wirusem, czy też miał, chociaż potencjalną możliwość w tym kierunku. A co za tym idzie, ustalenie, czy niestosowanie się oskarżonego jako przedsiębiorcy organizującego imprezę do istniejących w owym czasie obostrzeń i zakazów zniweczyła możliwość ochrony przed szerzeniem się istniejącej w tym czasie pandemii. Tylko taka sytuacja mogła w ocenie sądu sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób – mówiła sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk.

Tymczasem nie stwierdzono, by ktokolwiek z ponad 220 osób na imprezie był zakażony koronką. I choć nikt nie zasłaniał twarzy, to każdy podpisał deklarację, że jest zdrowy.

Zwrócono też uwagę, że by wystąpiło szerzenie się choroby zakaźnej, niezbędne są: Źródło zakażenia, aktywne drogi i mechanizmy szerzenia się zakażenia pomiędzy źródłem zakażenia a osobami podatnymi na zakażenie.

– Te trzy elementy muszą występować łącznie. Wyeliminowanie chociaż jednego z wymierzonych wyżej elementów procesu epidemiologicznego prowadzi do przerwania transmisji zakażenia i uniemożliwia szerzenie się danej choroby zakaźnej – zauważyła sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny.

Marcin Koza powiedział po wyjściu z sali sądowej, że wygrało prawo, a nie chaos, który – jak podkreślał – panował w Polsce podczas pandemii koronawirusa. Stwierdził, że klub otworzył zgodnie z prawem i nie miał innego wyjścia – klub był jego jedynym źródłem utrzymania.

Stwierdził też, że na ławie oskarżonych „powinien usiąść były premier Mateusz Morawiecki, który – jak mówi – był twarzą tamtego chaosu prawnego, który doprowadzał przedsiębiorców do ruiny”.

– Obroniłem swój biznes zgodnie z prawem. Choć muszę przyznać, że to nie tylko biznes, ale mój dom i sposób na życie – powiedział Marcin Koza.

Najnowsze