– To, co wiemy o tym człowieku dotychczas, w więzieniu nie wróży mu dobrze – ocenił w rozmowie z „Faktem” dr Paweł Moczydłowski, socjolog, kryminolog i pułkownik Służby Więziennej, komentując przyszłość księdza Mirosława M., proboszcza z parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przypkach, który usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 68-letniego bezdomnego.
60-letni proboszcz z gminy Tarczyn usłyszał zarzut zabójstwa 68-letniego znajomego, którego podpalone ciało znaleziono na drodze w powiecie grójeckim.
Ksiądz z parafii w Przypkach przyznał się do winy i wskazał motywy zabójstwa. Więcej o tym przeczytacie poniżej.
Ks. M. został aresztowany na trzy miesiące. Co go czeka za kratkami, opowiadał „Faktowi” socjolog, kryminolog, pułkownik Służby Więziennej i kierownik w latach 1990-1994 Centralnego Zarządu Zakładów Karnych w Ministerstwie Sprawiedliwości dr Paweł Moczydłowski.
– Intuicja mi podpowiada, że takie przestępstwo, dokonane przez osobę duchowną, raczej nie będzie dobrze odebrane. Uczestniczących w praktykach religijnych w więzieniu nie ma za wielu, ale większość z nich uchodzi za wierzących. Więc taki czyn księdza, który identyfikuje się z wartościami wyższymi, który jest uważany za osobę godną zaufania, wiarygodną, jest po prostu szokujący – powiedział dr Moczydłowski.
– To nie jest rzecz zwykła, normalna. Ten mężczyzna jest stracony i jako ksiądz, i jako człowiek. Podejrzewam, że trzeba będzie go chronić, bo co to za prestiż w świecie przestępczym, że zamordował bezdomnego siekierą i podpalił? Czym tu można zaimponować światu przestępczemu? – dodał socjolog.
– A jeśli tak, to będzie przebywał w wydzielonej części więzienia, w której nie będzie miał z tym światem do czynienia – ocenił.
Zaznaczył, że z czasem jednak sprawa będzie traktowana łagodniej przez współwięźniów.
– Ten pierwszy szok, że to proboszcz, który dokonał takiego zabójstwa, po czasie minie. Po pewnym czasie obraz czynu przestępczego, którego dokonał, będzie miał mniejsze znaczenie w wyznaczaniu stosunku do niego społeczności więziennej. Wśród nich nie ma przecież niewinnych, oni to rozumieją. Zatem to w końcu jego sposób bycia w więzieniu zdecyduje o tym, jak będzie traktowany. Więzienie na pewno go utemperuje, bo te próbki, które dostaliśmy z relacji wiernych, model relacji z ludźmi, jaki prezentował, w więzieniu nie wróży mu dobrze – powiedział dr Moczydłowski.
– Ze względu na osobowość może mieć problemy z innymi, ale raczej ci, którzy są w ochronkach, nie powinni być dla niego groźni. Więc myślę, że on sobie tam miejsce w rzeczywistości więzienia znajdzie. Będzie musiał, czeka go chyba długi wyrok, może i do końca życia. Zajmie się budowaniem znośnego dla niego tam życia, będzie mu trudno. Bo taka zbrodnia w żadnym systemie wartości nie ma dobrej pozycji. Bez przesady można powiedzieć, że współczuję mu tej nowej sytuacji, w której już się znalazł. Także niewykluczone jest, że on sam z tym, co zrobił, nie pogodzi się i, w którejś fazie tego nowego życia, targnie się na nie. Na pewno będzie ochraniany i pilnowany przez służbę więzienną – podsumował.