– Polacy są tolerancyjnym narodem, nas nie trzeba tresować – powiedział w Polsat News wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. Przypomnijmy, że w sobotę odbyły się zorganizowane przez Konfederację Wolność i Niepodległość manifestacje pod hasłem „Stop imigracji!”. Nieliczne grupy skrajnej lewicy próbowały zakłócić demonstracje i wskazywały na rzekomo rasistowskie hasła.
Zamknięcia granic z Litwą, Ukrainą, Białorusią i Słowacją dla nielegalnej imigracji domagała się Konfederacja, która w sobotę w całym kraju zorganizowała manifestacje „Stop imigracji!”.
– Bez zamknięcia Polski dla nielegalnej imigracji, bez rozpoczęcia akcji deportacyjnej, bez wyrzeczenia się poprawności politycznej, bez doposażenia Straży Granicznej i sił odpowiedzialnych za kontrolę legalności pobytu i bez kontroli rynku pracy bezpieczeństwo będzie ulegać stopniowemu pogorszeniu. Ta polityka musi się zmienić – powiedział przed rozpoczęciem manifestacji w Białymstoku wicemarszałek Bosak.
„Musimy ustrzec się błędów”
W poniedziałek rano jeden z liderów Konfederacji był gościem programu „Graffiti” na antenie Polsat News. – Polacy są tolerancyjnym narodem, nas nie trzeba tresować, natomiast my musimy ustrzec się zupełnie innego błędu, niż niedostateczna tolerancja czy rasizm, do którego Polacy nie są skłonni – podkreślił wicemarszałek Sejmu.
Po sobotnich marszach skrajna lewica podnosiła zarzuty, że na manifestacjach pojawiły się rzekomo rasistowskie hasła. W Warszawie zgromadzenie próbowała zakłócić grupa kilkunastu osób, podchodząc z transparentem „Uchodźcy mile widziani”. Była wśród nich także Katarzyna Augustynek, znana jako „Babcia Kasia”, która została usunięta przez funkcjonariuszy, a pozostali kontrmanifestanci zostali otoczeni kordonem policji. Z kolei w Krakowie demonstrację próbowała zakłócić, m.in. grając na bębnach, grupa zwolenników imigracji, w tym przedstawiciele KOD, skandowali: „Precz z faszyzmem”.
– Musimy ustrzec się błędów poprawności politycznej, która sparaliżowała narody zachodnie do prowadzenia racjonalnej polityki migracyjnej, demograficznej, narodowościowej. Tu jest moim zdaniem ryzyko – podkreślił w Polsat News Bosak.
Zdaniem narodowca wulgarne hasła pojawiające się podczas manifestacji były spowodowane „emocjami w społeczeństwie”. – Gdybyśmy my tę manifestację zrobili trzy lata temu, to po prostu ludzie by nie przyszli. To nie jest tak, że my coś sobie wymyślimy i kreujemy (…) Próbujemy nadać polityczny wyraz, polityczne postulaty obawom, emocjom – powiedział wicemarszałek.
– Część naszego społeczeństwa, w tym część klasy dziennikarskiej, jest pod szantażem tej poprawności politycznej. Naszą rolą jest powiedzieć do was jako do dziennikarzy: „odwagi, mówcie, jak się sprawy mają naprawdę”. Koniec z pudrowaniem rzeczywistości. Do rządu: dawajcie dane na stół, mówcie, jak jest naprawdę – zaapelował Bosak.